Jeszcze niedawno temat nowych dopłat czynszowych dla najemców mieszkań wzbudzał spore kontrowersje. Obecnie mówi się już mniej o tej pomocy finansowej, która ma być skierowana do osób dotkniętych skutkami kryzysu gospodarczego.
Właśnie dlatego eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili wyjaśnić, kiedy ostatecznie zostaną wypłacone "koronawirusowe" dodatki do czynszów. Warto zdawać sobie sprawę, że takie dopłaty zostały przewidziane jedynie dla dość wąskiej grupy osób nieposiadających własnego mieszkania.
Pomoc czynszowa dla lokatorów dotkniętych skutkami koronawirusa zostanie wprowadzona przez ustawę o zmianie niektórych ustaw wspierających rozwój mieszkalnictwa. Projekt tego aktu prawnego przewiduje również inne rozwiązania dotyczące m.in. zmiany zasad zwykłych dodatków mieszkaniowych i wsparcia dla gmin przy budowie oraz remontach bloków komunalnych. Dlatego prace nad ustawą wprowadzającą "koronawirusowe" dodatki do czynszów przebiegają powoli.
Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw wspierających rozwój mieszkalnictwa wyznacza dość restrykcyjne zasady przyznawania pomocy mieszkaniowej związanej z COVID-19. Można przypuszczać, że wspomniane ograniczenia nie zmienią się ze względu na trudną sytuację budżetu.
Nawet przy uwzględnieniu obecnych restrykcji, "koronawirusowe" dopłaty do czynszów mają kosztować 387 mln zł w 2020 r. oraz 193 mln zł rok później. Rząd zakłada, że wspomniana pomoc będzie dotyczyć 10 proc. najemców. Mowa o około 15 proc. lokatorów mieszkań wynajmowanych na wolnym rynku i 3 proc. osób zasiedlających komunalne "M". Łącznie nową pomoc w opłaceniu czynszu ma dostać nie więcej niż 150 000 najemców.
Dopłaty czynszowe otrzymają wyłącznie niezamożni najemcy
Możliwość otrzymania dopłat czynszowych jedynie przez co dziesiątego najemcę wynika z faktu, że o kwotę stanowiącą 75 proc. miesięcznego czynszu (do 1500 zł/m-c) będą mogli wnioskować tylko niezamożni lokatorzy. Chodzi o osoby, które spełnią kryteria do przyznania im zwykłego dodatku mieszkaniowego. Tacy wnioskodawcy będą musieli posiadać średni miesięczny dochód z ostatnich trzech miesięcy w przeliczeniu na osobę wynoszący nie więcej niż:
- 175 proc. najniższej emerytury - limit dla jednoosobowych gospodarstw domowych
- 125 proc. najniższej emerytury - limit dla wieloosobowych gospodarstw domowych
Dochód wnioskodawcy uwzględniany w ramach powyższych limitów (obowiązujących do 21 kwietnia 2021 r.) będzie obejmował m.in. kwoty wynagrodzenia, renty i emerytury po odliczeniu składek społecznych oraz kosztów uzyskania przychodu.
Refundację 75 proc. czynszu otrzymają osoby wynajmujące mieszkania przed 14 marca 2020 roku jeśli ich miesięczny dochód na członka gospodarstwa domowego przez trzy poprzednie miesiące spadł o co najmniej 25 proc. względem 2019 r. Kolejnym ograniczeniem ma być maksymalna wielkość wynajmowanego lokum (np. 45,5 mkw. w przypadku jednej osoby, 52,0 mkw. dla dwóch osób, 58,5 mkw. w przypadku trzech osób oraz 71,5 mkw. dla czterech osób).
Warto podkreślić, że "koronawirusowy" dodatek będzie przyznawany i wypłacany razem ze standardowym dodatkiem mieszkaniowym. Łączna suma obydwu dodatków nie powinna przekroczyć 75 proc. czynszu i 1500 zł miesięcznie. Rząd zakłada, że beneficjent zwiększonej pomocy mieszkaniowej będzie ją pobierał przez 6 miesięcy. Po tym terminie pozostanie możliwość wnioskowania o kolejny dodatek mieszkaniowy, który będzie miał już jednak standardową wysokość (średnio ok. 200 zł/miesiąc).
Projektu potrzebnej ustawy nie udało się przyjąć w terminie
Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw wspierających rozwój mieszkalnictwa (numer UD89) pierwotnie miał być przyjęty przez rząd w II kw. 2020 r. Obecnie już wiadomo, że tego terminu nie udało się dotrzymać.
Wypowiedzi przedstawicieli rządu wskazują, że odpowiednie przepisy mogą wejść w życie dopiero po wakacjach. Pomoc mieszkaniowa w postaci "koronawirusowych" dopłat do czynszów będzie jednak wypłacana wstecz (do trzech miesięcy). Takie rozwiązanie może pocieszyć osoby czekające na wsparcie państwa, ale mimo wszystko wzbudza jednak pewne wątpliwości. Warto bowiem pamiętać, że wielu pracownikom okres wypowiedzenia umowy zakończył się już w czerwcu.
Autor: Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl