– To przede wszystkim misja inżynieryjna, fizyczno-jądrowa, która przyjechała nie popatrzeć po prostu na stołówkę czy jakieś sale, a misja, która ma konkretne algorytmy badania tego, co się dzieje z mechanizmem zarządzania taką skomplikowaną infrastrukturą, jak elektrownia atomowa – komentował w ukraińskiej telewizji Mychajło Podolak, cytowany przez portal Ukraińska Prawda.
Jak dodał, eksperci mieli ustalić, "czy istnieje zagrożenie radiologiczne, nuklearne, w jakim stanie znajduje się reaktor". – Dlatego dziwi mnie, że zajęło to tylko dwie godziny – dodał doradca.
Rosjanie wciąż ostrzeliwują elektrownię
Mychajło Podolak dodał, że trzeba poczekać na raport MAEA w tej sprawie. Zarazem podkreślał też, że wszędzie "kręcą się Rosjanie i opowiadają, co tam przyleciało". Przestrzegł, że napastnicy wciąż ostrzeliwują okolice zaporoskiej siłowni.
Dzisiaj wykorzystali atak ze śmigłowców na terenie Enerhodaru, a potem opowiadali jakieś historie o [ukraińskim – przyp. PAP] desancie, dywersantach, żeby zamaskować te ostrzały. To była presja psychologiczna [na członków inspekcji – PAP] – oświadczył doradca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szef MAEA zapowiada stałą obecność
W czwartek 1 września eksperci MAEA dotarli na terytorium Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, gdzie przeprowadzili inspekcję. Nie obyło się bez przeszkód, gdyż Rosjanie nie wydali im specjalnych przepustek. Następnie dyrektor generalny MAEA Rafael Grossi powiedział, że "pozyskano wiele informacji", a większość ekspertów opuściła obiekt. Na miejscu jednak zostało pięciu przedstawicieli MAEA i mają tam pozostać do 3 września.
Kończymy naszą długo oczekiwaną wizytę. […] Jest jeszcze dużo do zrobienia. Moja ekipa tu pozostaje. Co ważniejsze, ustanawiamy stałą obecność MAEA tutaj – oświadczył na Twitterze Rafael Grossi.
Zaporoska Elektrownia Atomowa to największa elektrownia jądrowa w Europie. Na jej terenie obecnie stacjonują rosyjscy żołnierze ze sprzętem oraz pracownicy rosyjskiego koncernu Rosatom. W sierpniu wojska najeźdźcy kilkakrotnie ostrzelały elektrownię, stwarzając ryzyko uwolnienia substancji promieniotwórczych. Moskwa jednak każdorazowo oskarżała o te incydenty Kijów. Do ostrzałów doszło również w czwartek, gdy eksperci MAEA zmierzali do elektrowni.