Do zdarzenia doszło we wtorek (22 października) o godz. 19:00 na ul. Cienistej w Gdańsku. Policjanci drogówki zatrzymali do kontroli samochód marki honda. Kierowca nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierowca przyznał się, że zażywał narkotyki. Dostał 6,5 tys. zł mandat
Z relacji policji wynika, że kierujący był nerwowy, więc postanowili zbadać go alkomatem. Okazało się, że mężczyzna jest trzeźwy.
"W tracie rozmowy z policjantami kierujący przyznał się do tego, że zanim wsiadł za kierownicę, zażywał amfetaminę oraz że ma przy sobie narkotyki" - informuje w komunikacie Komenda Miejska Policji (KMP) w Gdańsku.
Funkcjonariusze rozpoczęli przeszukanie auta 35-latka z Ukrainy. Na podłodze w pudełku po słuchawkach znaleźli dwa zawiniątka ze środkami odurzającymi.
Zabezpieczyli substancje i przekazali biegłemu do dalszych badań. W związku z podejrzeniem, że kierujący jest pod wpływem narkotyków, w szpitalu pobrano mu krew do badań.
Kierowca dopuścił się licznych wykroczeń. Policjanci ukarali go za niekorzystanie z pasów bezpieczeństwa, niewłaściwy stan techniczny samochodu, brak obowiązkowego wyposażenia, niesygnalizowanie zamiany pasa ruchu oraz naruszenie nakazu jazdy prawostronnej. Za te wykroczenia otrzymał 5 mandatów na łączną kwotę 6,5 tys. zł i odebrano mu 15 punktów karnych.
Policjanci zatrzymali obywatelowi Ukarany prawo jazdy, a także dowód rejestracyjny pojazdu. Następnie mieszkaniec Gdańska trafił do policyjnego aresztu.
Niewykluczone, że kara będzie jednak surowsza. Za posiadanie środków odurzających grozi kara 3 lat więzienia. Natomiast za kierowanie samochodem pod wpływem środka odurzającego grozi do 3 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna, utrata prawa jazdy i sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.
Driftował w Radomiu. Policja wkroczyła do akcji
Ogromny mandat spotkał także kierowcę BMW, który driftował wokół pary młodej w Radomiu. Nagranie z tego zdarzenia trafiło do internetu i stało się podstawą do ukarania.
Rzeczniczka radomskiej policji Justyna Jaśkiewicz wyjaśniła, że tego rodzaju wyczyny na publicznych drogach są nie tylko niebezpieczne, ale i nielegalne. Mundurowi uznali, że kierujący BMW potraktował publiczną drogę jak prywatny tor wyścigowy, narażając przy tym na niebezpieczeństwo znajdujących się tam pieszych.
Policjanci ustalili, kto jest właścicielem pojazdu. 31-latek nie chciał jednak powiedzieć funkcjonariuszom, kto prowadził auto.
"Dlatego został ukarany mandatem w wysokości 8 tys. zł. To najwyższa grzywna przewidziana przez kodeks za niewywiązanie się przez właściciela z obowiązku wskazania, komu powierzył swój pojazd" – podkreśliła rzeczniczka.