Problemy kierowniczki sklepu zaczęły się, gdy pracodawca oskarżył ją o kupno ponad dwóch kilogramów kurczaka zarejestrowanego na kasie jako porcja rosołowa, czyli po zdecydowanie bardziej korzystnej cenie. Rzekome naruszenie odkryto w wyniku przeglądania nagrań monitoringu, gdy pojawiły się podejrzenia, że pracownicy dopuszczają się nadużyć.
"Firma uznała, że fałszowanie cen produktów narusza procedury, a kierowniczka, zamiast ten fakt zgłosić, sama brała w nim udział" - czytamy. Kierowniczka broniła się, argumentując, że nie ryzykowałaby utraty stanowiska dla zaoszczędzenia kilku złotych na zakupie mięsa. Zwolniono ją jednak w trybie dyscyplinarnym, bez okresu wypowiedzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sąd po stronie zwolnionej kierowniczki sklepu
Sprawą zajął się Sąd Rejonowy w Wieluniu. Orzekł, że pracodawca nie udowodnił wystarczających podstaw do zwolnienia.
Firma nie wyjaśniła, czy przy zakupie pomylił się sprzedający, czy sama kierowniczka (zakładając, że w ogóle doszło do takiego "pomylenia"). Na nagraniach widać bowiem, że kupuje ona produkt zapakowany w papier, więc nie wiadomo, czy rzeczywiście jest to cały kurczak - pisze "Rz".
Dodaje, że sama zainteresowana nie umiała przytoczyć, co tego konkretnego dnia włożyła do koszyka. Apelację rozpoznał Sąd Okręgowy w Sieradzu - również on stanął po stronie zwolnionej kobiety. "Uzasadnił, że tamtego dnia kierowniczka robiła zakupy na własny użytek i nie było jej rolą – jako klientki – pilnowanie, czy dany towar został opatrzony odpowiednią etykietą i sprzedany jej jako właściwy" - czytamy. Wyrok jest prawomocny.