O sprawie pisze "Rzeczpospolita". Chodzi o nowelizację prawa, zgodnie z którym przyznawane są certyfikaty bezpieczeństwa pozwalające na dostęp do tajemnic państwowych.
Muszą je mieć samorządowcy, urzędnicy administracji publicznej, premier, ministrowie, prezesi NIK i NBP, ale też osoby z firm prywatnych, współpracujących z rządem na przykład przy budowie dróg. W sumie są to dziesiątki tysięcy ludzi.
Wszyscy oni mają zostać ponownie prześwietleni. I to gruntownie. "Zainteresowaniem służb zostaną objęte nie tylko ich stan konta i weeryfikacja, czy nie prowadzą życia na poziomie nieadekwatnym do ich legalnych zarobków, ale także sytuacja finansowa osób im bliskich" - podaje dziennik.
Służby będą mogły sprawdzić nie tylko stan konta danej osoby, ale także prześwietlić szczegółowo każdą transakcję. Będą też mogły uzyskać informacje o majątku osób trzecich, jeśli ich pieniądze stanowiły "źródło finansowania poziomu życia osoby sprawdzanej albo majątku, z którego ona bezpośrednio korzysta".
W praktyce oznacza to, że funkcjonariusze będą mogli prześwietlić niemal wszystko, bo przepisy są sformułowane bardzo nieprecyzyjnie - alarmuje gazeta.
Oprócz tego, dostęp do informacji niejawnych mają stracić osoby, które pracowały lub współpracowały z aparatem bezpieczeństwa PRL. To oznacza duże problemy dla 1,6 tys. firm zatrudniających obecnie takie osoby.
Zmiany mają wejść w życie już w październiku tego roku. Po ich wprowadzeniu służby będą miały rok na weryfikację wszystkich osób z dostępem do informacji niejawnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl