- Dezinformacja i manipulacja opinią publiczną to jedne z poważniejszych wyzwań współczesnego Internetu - od miesięcy przekonuje minister cyfryzacji Marek Zagórski. - Większość z nas nie potrafi odróżnić opinii od faktów. 70 proc. sporadycznie weryfikuje informacje znalezione w sieci - argumentuje. Temat stał się również obiektem debaty podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy Zdrój. Debatę zorganizował NASK podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy Zdrój.
W panelu wzięli udział eksperci zarówno ze świata nauki, administracji i biznesu.
I tak w dyskusji brali udział: Anna Kozłowska-Słupek z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Robert Kośla z Ministerstwa Cyfryzacji, Jakub Boratyński z Dyrekcji Generalnej Sieci Telekomunikacyjne, Treści i Technologie przy Komisji Europejskiej, Maria Domańska z Ośrodka Studiów Wschodnich, dr Piotr Potejko z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Märt Hiietamm z estońskiego Urzędu ds. Ochrony Informacji.
Eksperci jednogłośnie zaznaczali, że rozwój nowoczesnych technologii w coraz większym zakresie wpływa na nasze życie. W związku z tym pojawia się szereg pytań - i zdaniem panelistów jedno z nich powinno wybrzmieć wyjątkowo głośno: czy dotychczasowe regulacje UE i poszczególnych państw są wystarczające, by zapewnić Polakom bezpieczeństwo informacyjne.
Nikt nie ma wątpliwości, że coraz trudniej jest identyfikować rzetelne źródła informacji. Pokazały to i akcje rosyjskich służb podczas konfliktu na Ukrainie, i wątpliwości związane z poprawnością kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych Ameryki, i podczas referendum ds. brexitu Wielkiej Brytanii.
Jak uświadamiać społeczeństwa o metodach stosowanych przy koordynowanych kampaniach dezinformacyjnych? Zdaniem panelistów są dwa kierunki: właśnie legislacja i edukacja.
- Dezinformacja jako zjawisko i jako metoda wpływania na ludzi istnieje tak długo, jak istnieje wielka i międzynarodowa polityka. Stoimy przed wielkim wyzwaniem, związanym nawet z kryzysem tradycyjnego modelu demokracji i poczuciem stabilności w wielu krajach Europy i Zachodu - zaznaczał Jakub Boratyński.
- Tymczasem kwestia dezinformacji prowadzonej za pośrednictwem środków masowego przekazu, przez internet, jeszcze kilka lat temu nie istniała w głowach decydentów. Na całe szczęście w tej kwestii wiele się zmieniło - dodawał.
Przekonywał, że cyberbezpieczeństwo państw powinno znaleźć się wśród priorytetów nowej Komisji Europejskiej i nowego Parlamentu Europejskiego. Boratyński zwrócił jednak uwagę, że z perspektywy Polski kluczowa jest współpraca regulatora z platformami internetowymi: Facebookiem, Googlem i innymi oferującymi informacje oraz media społecznościowe. - Przez długie lata wszyscy baliśmy się dotykać tych kwestii, by przypadkiem nie opóźnić innowacji, nie opóźnić wzrostu gospodarczego. Dziś dostrzegamy, że trzeba zrobić dużo więcej - podkreślał.
O jakich regulacjach mowa? Między innymi o zmuszeni serwisów społecznościowych do walki z organizacjami siejącymi fałszywe informacje. To mogłoby się przejawiać np. w budowaniu algorytmów wyłapujących ewidentny fałsz i blokujących tych użytkowników, którzy nieprawdę rozprzestrzeniają dalej. Likwidowanie nieistniejących użytkowników powinno być priorytetem platform.
Na tym jednak rola takich serwisów się nie kończy. Jakub Boradyński jest przekonany, że czas aby materiały polityczne - finansowane przez partie i polityków - były dobrze oznaczone w sieci.
Rosja mistrzem manipulacji
Inną perspektywę na sprawę rzuciła Maria Domańska z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak podkreślała Polska leży w rosyjskiej sferze dezinformacji.
- Rewolucja informatyczna i rozwój społeczeństwa informacyjnego wpłynęły na instrumenty, których Rosja używa do siania dezinformacji, ale nie wpłynęły w ogóle na logikę i cele rosyjskiej strategii dezinformacyjnej – mówiła. I dodawała, że strategia tworzenia zamętu ma w Rosji blisko stuletnią tradycję, a dziś wciąż jest w mentalności rosyjskich polityków, którzy mają doświadczenie w służbach specjalnych.
- Z perspektywy Rosji dezinformacja jest systemowym mechanizmem konfrontacji z Zachodem, który ten Wschód traktuje jako zagrożenie. Stąd właśnie nieustanna próba skompromitowania wartości zachodnich, stąd dezinformacja społeczeństwa, podsycanie konfliktów i ich nieustanne eksploatowanie. W rosyjskiej strategii nie chodzi o forsowanie własnych praw, ale o podważanie cudzych wartości - tłumaczyła Maria Domańska.
I wyjaśniała, że z rosyjskiej perspektywy internet jest doskonałym narzędziem pracy - zniósł bariery komunikacyjne i pozwala siać zamęt w każdym miejscu świata i o każdej porze. - Współczesne reżimy w niewielkim stopniu używają przemocy. Dziś swoje cele chcą realizować w inny sposób - dodawała. W arsenale rosyjskiej propagandy jest już teraz agentura wpływu, fabrykowanie dowodów i oczernianie konkurentów, finansowanie podmiotów pseudonaukowych i kulturalnych, które mają promować rosyjską wersję świata.
Robert Kośla z Ministerstwa Cyfryzacji zwracał uwagę, że od lat platformy społecznościowe nie potrafiły znaleźć skutecznego sposobu na wyeliminowanie dezinformacji ze swoich zasobów. Jak tłumaczył, czasami nawet dochodziło do takich absurdów, że… likwidowane były konta funkcjonariuszy policji i służb, a nie konta masowo produkujące fałszywe wiadomości. Robert Kośla tłumaczył jednocześnie, że dezinformacja nie jest wymierzona tylko w obywateli danego państwa. To problem dla władzy i dla biznesu, który może stać się ofiarą ataku i wykradania danych. Robert Kośla również podkreślał, że skuteczna regulacja jest konieczna.
Konieczna jest edukacja
Z kolei dr Piotr Patejko argumentował, że sama legislacja bez skutecznej edukacji nie wystarczył. Co to oznacza? O tym, co jest prawdziwą, a co fałszywą informacją w dużym stopniu muszą wiedzieć po prostu sami obywatele.
- Już dziś w ramach działań naukowych podejmujemy różnego rodzaju programy i próby uczenia, czym jest bezpieczeństwo i rzetelność informacji. To oczywiście za mało. Z mojej perspektywy niezwykle ważne jest, żeby powstawały programy, czy to w szkołach, czy na uczelniach, które będą uczyły od najmłodszych lat czym jest informacja - dodawał.
Dyskusję nieco zaskakująco zakończył prof. Andrzej Zybertowicz, który jest ekspertem z dziedziny informacji. Podkreślał, że wszystkie dyskusje niedotykające kwestii regulacji nie mają najmniejszego sensu. Jego zdaniem tylko i wyłącznie silne państwo może ukrócić proceder, w którym są i wielkie korporacje, i wielkie państwa.
Pod koniec września NASK zaprezentuje raport z badań dotyczący dezinformacji.