Według informacji Wirtualnej Polski, w ramach zorganizowanej akcji, policjanci z CBŚP skontrolowali co najmniej 66 zakładów w całej Polsce, należących do kilku największych koncernów produkujących m.in. pasze dla zwierząt. Funkcjonariusze zabezpieczyli próbki pasz oraz dokumentację dotyczącą produktów, które firmy kupowały od jednej ze spółek z Poznania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kurczaki karmione olejami do produkcji smarów. Zatrzymano cztery osoby
"To właśnie poznańska spółka B., w której 90 proc. udziałów ma niemiecki koncern o tej samej nazwie, jest w centrum wielkiego śledztwa, które od stycznia tego roku prowadzi prokurator Krzysztof Gienas z Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie" - pisze w swoim artykule dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak.
Wspomniana firma, zajmująca się produkcją i dystrybucją olejów i tłuszczów paszowych, według ustaleń WP sprzedawała sfałszowane produkty, które nie powinny były trafić na rynek.
Małżeństwo J. uznało, że wie, jak zrobić to taniej. J. jest prezesem i właścicielem 10 proc. w spółce B., jego żona Monika prezesem i właścicielką dwóch mniejszych firm współpracujących z B. Według prokuratury, od co najmniej kilku lat, w ramach spółki B. małżeństwo ściągało do Polski techniczne kwasy tłuszczowe z m.in. z Rosji, Ukrainy Malezji i Rumunii - czytamy w artykule WP.
Nielegalna mieszanka tłuszczy trafiała na rynek
Sprowadzane przez spółkę B. produkty nie nadawały się do wykorzystania ich w branży spożywczej. Według materiałów zgromadzonych przez śledczych, część substancji pozyskiwanych przez firmę z Poznania mogła zawierać m.in. duże ilości pestycydów.
"Gdy bezużyteczne w produkcji pasz, ale zdecydowanie tańsze, techniczne kwasy tłuszczowe trafiały do Polski, w laboratorium firmy B. dochodziło do ich 'cudownego' zamienienia w tłuszcze paszowe, którymi można karmić drób" - donosi WP.
Na terenie znajdującego się pod Poznaniem zakładu spółki B. mieszano skażone techniczne tłuszcze z tłuszczami spożywczymi, w celu polepszenia właściwości produktu sprzedawanego później wytwórcom pasz.
Dwie osoby w areszcie
Według śledczych proceder mógł trwać nawet od 2017 r. Do tej pory CBŚP zatrzymało cztery osoby: małżeństwo Macieja i Monikę J., księgowego i prokurenta oraz laborantkę z firmy B. "Zarzuty na razie obejmują okres od stycznia 2020 r., ale jest pewne, że z czasem śledczy poszerzą je o wcześniejszy okres funkcjonowania firmy" - wskazuje WP. Jak dotąd cała zatrzymana czwórka usłyszała zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz oszustwo polegające na fałszowaniu certyfikatów i badań tłuszczów, które trafiały do pasz. Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że część podejrzanych przyznała się do winy, złożyła wyjaśnienia i wyszła na wolność.
Maciej i Monika J., którym prokurator postawił również zarzut prania pieniędzy i uzyskania korzyści ze sprzedaży tłuszczów ze sfałszowaną dokumentacją na co najmniej 176 mln zł, trafili na trzy miesiące do tymczasowego aresztu.
W tym tygodniu prokuratura i Główny Inspektorat Weterynarii mają otrzymać wyniki szczegółowych badań fałszowanych olejów.