O sprawie pisze Wyborcza.biz, która przeanalizowała raport "Sprzedaż opon w pierwszym półroczu 2022" opublikowany przez Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego (PZPO). Wynika z niego, że kierowcy najczęściej kupują opony w klasie budżetowej lub średniej, a rzadziej – w klasie premium.
Warto jednak wyciągać wnioski z wcześniejszych problemów w gospodarce, bo oszczędności na oponach można uzyskać, właśnie kupując ogumienie klasy premium. Takie opony – oprócz lepszych parametrów bezpieczeństwa – także rzadziej ulegają uszkodzeniom i mają dłuższą żywotność, pozwalają też oszczędzić paliwo. Warto przy zakupie analizować koszty w całym okresie użytkowania opon, a nie tylko cenę kupna – podpowiada Piotr Sarnecki, dyrektor generalny PZPO w rozmowie z "Wyborczą".
Za wymianę opon zapłacimy coraz więcej
Rozmówca serwisu podkreśla, że nadeszły trudne i niepewne czasy dla przedsiębiorców z tego sektora. Odczuwają oni rosnącą inflację (we wrześniu wyniosła 17,2 proc. według wstępnego szacunku GUS-u) i związane z nią rosnące koszty i ceny surowców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To przekłada się na ceny opon. Ireneusz Stępień, kierownik działu obsługi klienta serwisu Oponeo, w rozmowie z Wyborczą.biz podkreśla, że wzrosły one średnio o 15-20 proc., choć na rynku wciąż można znaleźć opony, które nie podrożały znacząco.
Obecną sytuację rynkową odczują przede wszystkim właściciele dużych samochodów. Za komplet zimowych opon do SUV-a zapłacą nawet o 1 tys. zł więcej. W przypadku aut osobowych wzrost cen kompletu waha się od 200 do 400 zł.
Na ceny opon wpływa kilka czynników. Oprócz słabego złotego, drożejącej energii i kosztów transportu, coraz więcej producenci płacą też za surowce potrzebne do produkcji opon, czyli węgiel, kord stalowy i kauczuk.
Droższa usługa wulkanizatora
To nie koniec złych wieści. Nie dość, że kierowcy więcej zapłacą za komplet opon, to jeszcze do tego dochodzi wzrost cen usługi u wulkanizatora.
Wyborcza.biz zwraca uwagę, że jest ona uzależniona w znacznej mierze od typu opon, jak i również regionu, gdzie je wymieniamy. Jednak o ile w zeszłym roku za wizytę płaciliśmy od 70 do 190 zł, o tyle w tym roku trzeba przygotować się na wydatek wyższy o kilkadziesiąt złotych.