Jak podaje RMF FM, chodzi o firmy Salini Impregilio i Impresa Pizzarotti. Ta pierwsza realizuje obecnie pięć kontraktów o wartości ponad 3,5 mld zł. A chce dodatkowo 449 mln zł. Ta druga ma cztery umowy na ponad 1,6 mld zł, ale oczekuje dopłaty 776 mln zł.
Konerny tłumaczą, że potrzebują więcej pieniędzy, bo ceny materiałów podrożały od czasu, gdy podpisywały umowy, już o 30 procent. Grożą, że jeśli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie dosypie im pieniędzy, nie będą kontynuować robót.
Do 15 marca trwa zgodnie z prawem przerwa zimowa, podczas której firmy nie muszą pracować. Na budowy powinny wrócić w połowie wiosny, ale bez dodatkowych funduszy nie zamierzają tego robić.
Tymczasem GDDKiA już w ubiegłym tygodniu zajęła stanowisko w sprawie takich żądań. Dyrekcja daje wykonawcom czas do 15 marca na rozpoczęcie robót. Jeśli po tym terminie nadal nie ruszą, Dyrekcja może ostatecznie odstąpić od umowy z winy wykonawcy. A to oznacza dla firm konkretne kary finansowe.
GDDKiA podkreśla, że wszyscy muszą się wywiązywać z wcześniej zawartych umów. "Niektóre podmioty wygrywały przetargi dużo poniżej kosztorysu inwestorskiego. Wówczas deklarowały w ramach wyjaśnień rażąco niskiej ceny swoje tzw. 'know-how' i zaangażowanie sił własnych, z czego niektóre obecnie się nie wywiązują" - czytamy.
Jak podawało w zeszłym tygodniu RMF FM, zagrożone odcinki to m.in. obwodnica Częstochowy, Zakopianka - obwodnica Rabki-Zdrój, trasa S7 w Jędrzejowie i S3 w Polkowicach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl