Jak poinformowało we wtorek Ministerstwo Zdrowia, W Polsce w ciągu ostatniej doby stwierdzono 16,3 tys. nowych, potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarły też kolejne 132 osoby chore na COVID-19.
Te dane zbliżają nas do ogłoszenia kolejnego lockdownu. Takie sygnały płynęły z konferencji prasowych. Choć jak pisaliśmy w money.pl, epidemiolodzy nie widzą sensu w dalszym "dociskaniu śruby".
Co jeszcze może obywatel?
Spośród zupełnie podstawowych obostrzeń z wiosny obecnie działa już: obowiązek noszenia maseczek w sklepach, komunikacji i w miejscach publicznych. Wprowadzono również limity osób w transporcie zbiorowym.
Imprezy sportowe również już odbywają się bez udziału publiczności. Zakazane są zgromadzenia publiczne, tu mała różnica w porównaniu do pierwszej fali. Na wiosnę w ogóle były zakazane, teraz wprowadzono limit do 5 osób.
Obecne obostrzenia, jeszcze w kilku innych punktach różnią się z tymi z wiosny. Najważniejszym z nich są placówki edukacyjne. Podczas pierwszego lockdownu zamknięte były żłobki i przedszkola, które dziś działają na normalnych zasadach.
Do szkół podstawowych ciągle też chodzą dzieci z klas 1-3, poprzednio wszystkie szkoły i uczelnie prowadziły jedynie zajęcia zdalne.
Teraz nie dotyczy to zajęć praktycznych w liceach i w szkolnictwie wyższym. Mniej ostry jest też zakaz poruszania się osób do 18. roku życia bez opiekuna. Na wiosnę był on całkowity, teraz dotyczy tylko godzin 8-16 i odnosi się do dzieci do 16. roku życia.
Obecnie nie zakazano też jeszcze działania instytucji kultury, co miało miejsce na wiosnę. Ciągle też dostępne są parki i lasy. Nie obowiązuje też jeszcze zakaz przemieszczania się dorosłych z wyjątkiem wyjść do pracy i zaspokajania podstawowych potrzeb. Na razie rządzący proszą tylko o to, by seniorzy pozostawali w domach.
Nie jesteśmy też, przynajmniej na razie, wysyłani na 14 dni kwarantanny po zagranicznym wyjeździe, co też obowiązywało na wiosnę.
Co jeszcze może biznes?
Identycznie jak podczas pierwszego lockdownu zakazana jest organizacja wesel i innych imprez okolicznościowych. I to jest już obostrzenie, które nie dotyka tylko weselników, ale i branży, której wartość przekracza nawet 7 mld zł rocznie.
W warunkach poprzedniego lockdownu funkcjonują już też restauratorzy, którzy musieli zamknąć lokale i mogą jedynie dostarczać zamówienia na wynos. Zamknięte są już również kluby, dyskoteki, siłownie, baseny, parki rozrywki, sanatoria i uzdrowiska.
Nie można również, jak na wiosnę, organizować targów i kongresów. W sklepach już przywrócono godziny dla seniorów i limit osób na jedną kasę. Okazuje się zatem, że rządzący nie będą musieli wprowadzić zbyt wielu ograniczeń, by sytuacja była identyczna jak wiosną.
Na razie jeszcze mogą funkcjonować salony kosmetyczne, fryzjerskie, solaria i salony tatuażu. Ciągle też jeszcze otwarte są kina, galerie handlowe i hotele. Choć powiedzieć o nich, że prowadzą normalną działalność, jest grubą przesadą.
Już teraz klientów brak
Hotele narzekają na brak gości. Praktycznie od pojawienia się koronawirusa spadek sprzedaży usług utrzymuje się na poziomie ok. 45 proc. Do kin też chodzą nieliczni, a premiery hitów przekładane są na przyszły rok. Działająca na całym świecie firma Cineworld (w Polsce Cinema City) planuje zamknięcie wszystkich swoich 543 kin. Polskie sieci również liczą straty.
Galerie handlowe już teraz świecą pustkami. Z badania Proxi.cloud wynika, że we wrześniu ruch w galeriach i centrach handlowych był aż o 54 proc. mniejszy niż w analogicznym okresie w 2019 r.
Zatem decyzja o przywróceniu wszystkich wiosennych obostrzeń będzie tylko domknięciem i tak już ledwie co otwartych drzwi dla funkcjonowania biznesu w Polsce. Pytanie tylko, czy rząd pójdzie w obostrzeniach dalej.
Tak na wiosnę zrobili Włosi. 22 marca Giuseppe Conte ogłosił, że na całym terytorium kraju wstrzymana zostaje działalność produkcyjna, która nie jest niezbędna. Stanęła więc zdecydowana większość fabryk i zakładów produkcyjnych.
Wiosną w większości krajów europejskich produkcje wstrzymały też koncerny samochodowe. Obecnie tez np. w Irlandii zakazane są wszelkie spotkania z osobami z innych gospodarstw domowych. Nie można się też oddalać od własnego domu na więcej niż 5 km, z wyjątkiem pracy oczywiście.
Z kolei w Hiszpanii działa już zakaz opuszczania gminy bez wskazania konieczności związanej z pracą.