Nie od dziś wiadomo, że w sieci znaleźć można wszystko, ale w ostatnim czasie, kto wie, może z powodu pandemii i rosnącego poczucia zagrożenia, zaczęło pojawiać się coraz więcej relikwii.
Po wpisaniu w wyszukiwarce Allegro frazy: relikwie, wyskakuje aż 10 stron z różnego rodzaju ofertami. Najtańsze obrazki, mylnie nazywane tu relikwiami, można kupić już za kilka zł. Najdroższa wyceniona jest na 30 tys. zł.
Za taką kwotę można kupić różaniec, który jak czytamy w opisie, należał do Karola Wojtyły w czasach jego kardynalii krakowskiej. Ofiarowany został siostrze zakonnej na spotkaniu z młodzieżą i rodzinami w Wapienicy w 1967 roku.
Relikwia oprawiona ręcznie przez obdarowaną, jak zapewnia sprzedający, jest w w posiadaniu rodziny już od lat. Do kupienia za 8,5 tys. jest też relikwiarz z kapsułą zawierającą relikwie kości św. Antoniego z Padwy.
Tutaj właściciel jest świadom pewnych ograniczeń, dlatego od razu informuje, że "zgodnie z normami prawa kanonicznego nie godzi się sprzedawać relikwii, dlatego wyraźnie zaznaczam, że przedmiotem sprzedaży są relikwiarze, a nie relikwie w nim się znajdujące". Zakup możliwy jest "tylko dla celów kultu w Kościele katolickim".
Proceder?
- Kościół nie zezwala na sprzedaż relikwii, ale też nie ma jednoznacznych dokumentów czy wytycznych na ten temat i najczęściej budzi się już po fakcie, kiedy dojdzie do sprzedaży jakiejś cennej relikwii - mówi Szymon Żyśko, publicysta deon.pl, katolickiego portalu społecznościowo-informacyjnego i autor książki "Po tej stronie nieba. Młodzi Święci". - Sam kościół też oczywiście relikwii nie sprzedaje, ale jednak wielu wierzących uczestniczy w takim procederze, handlując takimi dobrami duchowymi.
Jak dodaje, jedyną dopuszczalną przez kościół formą pozyskania relikwii jest jej otrzymanie w darze od zgromadzeń kościelnych czy biskupów.
- Obserwuję to sieciowe zjawisko. Najpopularniejsze teraz i szczególnie przy beatyfikacji, są relikwie świętego Jana Pawła II. Przestrzegam jednak, wiarygodność sprzedawanych przedmiotów z reguły jest niska. Ludziom się wydaje, że jak coś ma pieczęć, to jest to oryginał. Ale to nieprawda. Na aukcjach widywałem też przedmioty rzekomo sprzed 200 lat, tu też łatwo dać się nabrać - mówi Żyśko.
Fragment ciała
200 lat to nic. Okazuje się, że są nawet starsze przedmioty. Na Allegro można kupić relikwię św. Gertrudy EX CORPORE (czyli fragment z ciała świętej), która zmarła w 1302 r. Właściciel relikwii zapewnia, że pieczęcie są nienaruszone i w przesyłce znajdzie się również certyfikat autentyczności. Wszystko to za jedyne 3,5 tys. zł.
W internecie bardzo dużo jest też tańszych ofert sprzedaży różańców podarowanych przez polskiego papieża. Ceny kształtują się między 700 a 500 zł. Przy takich ofertach nikt też nie sugeruje, że papież ich używał, co też ma znaczenie.
- Papież różańców rozdał sporo. Jednak najczęściej były one darowane przez jego sekretarzy. Jeśli jednak był to bezpośredni dar, to można się zacząć zastanawiać, czy można traktować je jak relikwie. Tu jednak są wątpliwości, bo tak naprawdę powinna to być osobista rzecz używana przez świętego - mówi ekspert.
Najtańsze są obrazki świętych z rzekomymi fragmentami materiałów, które zostały potarte o ich szczątki. Takie relikwie można mieć nawet za mniej niż 100 zł, a same obrazki za kilka.
Kult świętych
- W ostatnim czasie pojawiło się dużo okolicznościowych obrazków z fragmentami płótna. Tu są też duże wątpliwości, co do autentyczności. W najlepszym razie mogą to być fragmenty materiału, którym ktoś potarł grobowiec świętego - mówi Szymon Żyśko.
A to już nie relikwia. Kościół Katolicki przyjął stopniowanie relikwii. Te 1. stopnia to szczątki ciała świętego, np. krew, kość, włos. 2. stopnia są przedmioty, którymi posługiwał się święty, np. ubrania, rzeczy osobiste. 3 stopnia powstają przez potarcie szczątków świętego.
Pytaliśmy w episkopacie o stosunek KK do relikwii, jednak do czasu opublikowania tego artykułu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W ocenie naszego rozmówcy, podobnych ofert sprzedaży relikwii będzie jednak coraz więcej.
- Kult świętych rozwija się teraz na nowo, a za tym idzie też popularność relikwii. Kupujący myślą o tym magicznie. Wierzą, że przynosi to jakieś korzyści. Z tego co wiem, biskupi obserwują ten trend - mówi Żyśko.