Projekt prezydenckiej ustawy o dodatku solidarnościowym trafił w środę do Sejmu. Już w czwartek trafił do pierwszego czytania, a posłowie zdecydowali o przyspieszeniu prac, więc nie jest wykluczone, że całość zostanie uchwalona jeszcze tego samego dnia.
Nazwa ustawy mówi o "dodatku solidarnościowym przyznawanym w celu przeciwdziałania negatywnym skutkom COVID -19". Może ona jednak wprowadzać w błąd. Świadczenie nie jest "dodatkiem do czegoś", a dokładnie do zasiłku dla bezrobotnych, jak było to ogłoszone przez prezydenta Andrzeja Dudę jeszcze kilka tygodni temu. Z owego "dodatku" można skorzystać tylko, jeśli nie korzysta się jednocześnie z zasiłku dla bezrobotnych lub nie ma innego źródła ubezpieczenia, np. prawa do emerytury. To oznacza, że nie otrzyma go np. osoba dorabiająca na zleceniu, ale już na umowę o dzieło, która nie podlega ubezpieczeniu - tak.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z projektu. Miało być 1300 zł, a jest 1400 zł. Prezydent wywiązał się z części umowy z nami. Wkrótce nastąpią kolejne zmiany, które są zawarte w porozumieniu - zapowiada Marek Lewandowski, rzecznik prasowy NSZZ "Solidarność". Jego zdaniem to lepiej, że nie można łączyć obu świadczeń, "dodatku" i "klasycznego zasiłku", bo w ten sposób starczą bezrobotnemu na dłużej. Dostaje mniej, ale przez dłuższy czas. Gdyby mógł wziąć oba świadczenia jednocześnie, dostałby więcej pieniędzy, ale pobierałby je krócej.
Prezydent proponuje też, by świadczenie w kwocie 1400 zł brutto miesięcznie (będzie ono oskładkowane, ale już nieopodatkowane) otrzymały wyłącznie osoby, które były zatrudnione na umowę o pracę i straciły ją 31 marca i później. Osoby te w 2020 r. muszą mieć odprowadzone do ZUS składki za trzy miesiące pracy.
Dodatek ma być przyznawany maksymalnie na trzy miesiące, ale uwaga - ten okres jest ściśle w projekcie określony. Zakład Ubezpieczeń Społecznych będzie przyjmował wnioski tylko od czerwca (ustawa miałaby wejść w życie z datą wsteczną od 1 czerwca) do 31 sierpnia 2020 r.
Dla kogo "Dudowe"?
Co to oznacza w praktyce? Przykładowo: jeśli ktoś był zatrudniony na umowie o pracę i stracił ją 31 maja 2020 r. a ma 3-miesięczny okres wypowiedzenia, o dodatek mógłby się ubiegać dopiero od 1 września – zatem świadczenie nie zostanie mu przyznane, bo wniosek będzie złożony po terminie. W takiej sytuacji będzie mógł zgłosić się już tylko do urzędu pracy po zwykły zasiłek dla bezrobotnych.
Natomiast jeśli ktoś stracił pracę 31 maja, a ma miesięczny okres wypowiedzenia, o dodatek solidarnościowy będzie mógł wystąpić do ZUS w lipcu. To oznacza, że dostanie świadczenie maksymalnie na dwa miesiące.
Sytuacja komplikuje się, jeśli ktoś już pobiera zasiłek w urzędzie pracy i będzie chciał skorzystać od czerwca z wyższego świadczenia w ZUS. Wówczas będzie musiał zawiesić zasiłek dla bezrobotnych na okres pobierania dodatku, a urzędnicy w ZUS pomniejszą mu świadczenie solidarnościowe o kwotę pobranego już zasiłku dla bezrobotnych.
Jeśli ktoś będzie chciał równolegle pobierać świadczenie z ZUS i urzędu pracy, spotka go przykra niespodzianka.
ZUS: zdążymy!
Wniosek o dodatek będzie można składać do ZUS wyłącznie drogą elektroniczną poprzez specjalnie utworzony profil. To wymaga też posiadania profilu zaufanego, e-dowodu lub podpisu elektronicznego.
Taki sposób wnioskowania ma zmniejszyć, zdaniem prezydenta Dudy, liczbę błędnie wypełnianych wniosków. W uzasadnieniu do ustawy pada nawet konkretny przykład, że aż 60 proc. papierowych wniosków o pomoc w ramach tarczy zawierało błędy i musiały zostać odrzucone, podczas gdy w elektronicznych wnioskach było ich tylko 16 proc.
Urzędnicy ZUS mają pomagać zarówno w zakładaniu profilu zaufanego, jak i wypełnianiu wniosków na platformie. O decyzji ZUS bezrobotny dowie się z dokumentu, który będzie podczepiony w jego profilu internetowym. Zakład będzie miał 7 dni na wypłatę środków na konto bankowe (nie będzie wypłat gotówkowych) od momentu wyjaśnienia ostatniej wątpliwości dotyczącej składanego wniosku.
Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w ZUS, prace nad stworzeniem profili i formularzy trwają.
A kiedy przyjdzie jesień?
Co będzie po 31 sierpnia 2020 r., kiedy skończy się dodatek? Rząd mógłby teoretycznie wydłużyć go na kolejny okres, ale od 1 września prezydent proponuje, by bezrobotni otrzymali na pierwsze trzy miesiące wyższy zasiłek dla bezrobotnych. Dla tych, którzy mają przepracowane co najmniej 5 lat, byłoby to 1200 zł brutto, potem wypłata byłaby niższa – czyli przez trzy kolejne miesiące dostawaliby po 940 zł brutto.
Według kancelarii prezydenta bezrobocie rejestrowane na koniec roku będzie wynosiło 1,2 mln osób. Z czego zasiłek dostanie 275 tys. osób, czyli co czwarty bezrobotny. Obecnie jest to co piąta osoba, która się rejestruje.
CZYTAJ TEŻ: Związkowcy zgodni co do płacy minimalnej
Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych stawia sprawę jasno: - Obóz rządzący stworzył sprytne narzędzie, które pozwala mało wydać, sprawiając przy tym wrażenie, że kogoś się osłania - mówi wprost. I dodaje: - Prawdziwa fala zwolnień zacznie się wówczas, gdy skończą się instrumenty wsparcia z tarcz antykryzysowych. Ludzie zatrudnieni na umowach o pracę mają kilkumiesięczne okresy wypowiedzenia, to wszystko sprawia, że kiedy będą mogli już skorzystać z pomocy, tej już nie będzie. Bardzo niewiele osób zostanie zatem nią objętych.
Ekonomista zwraca też uwagę na prognozy zawarte w uzasadnieniu do ustawy. Z badań "Diagnoza plus” prof. Joanny Tyrowicz, ekonomistki i wykładowcy Uniwersytetu Warszawskiego, wynika, że na koniec kwietnia 2020 r. bezrobocie w Polsce już wynosiło 1,5 mln osób. Prognozy, na które powołuje się prezydent, zakładają jego spadek. - Te dane z uzasadnienia ustawy są hurra optymistyczne i mają na celu pokazanie, że właściwie nic się nie stało, że nie mamy żadnego kryzysu - uważa Komuda.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl