Piątkowa publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy miała być jednym z najważniejszych rynkowych wydarzeń tygodnia. Dane nie zawiodły. Mocno zaskoczyły, co nie pozostało bez reakcji inwestorów. Dolar błyskawicznie umocnił się względem euro.
Apetyty były mocno rozbudzone po środowym raporcie ADP, który sugerował, że zatrudnienie w sektorze prywatnym (poza rolnictwem) w Stanach Zjednoczonych w styczniu skurczyło się o 301 tys. osób. Coś podobnego zdarzyło się ostatni raz w maju 2020 roku.
Tamte dane wywołały potężne zdziwienie, bo średnia prognoz ekonomistów mówiła o wzroście zatrudnienia na poziomie około 200 tys. Tym samym oczekiwania na piątkowe oficjalne wyliczenia biura statystycznego USA były bardzo zaniżone, a okazało się, że zatrudnienie nie tylko nie spadło, a wręcz bardzo mocno wzrosło.
Wzrost zatrudnienia i bezrobocia
W sektorze pozarolniczym pracę znalazło 467 tys. osób. Na dodatek urzędnicy zrewidowali w górę statystyki za grudzień. Miesiąc temu informowali, że pod koniec roku zatrudnienie w USA wzrosło o 199 tys., a wyszło ponad pół miliona nowych miejsc pracy.
Przy okazji poznaliśmy też dane o bezrobociu. Tu mamy lekkie zaskoczenie na minus, bo wskaźnik wzrósł z 3,9 do 4 proc., a miał utrzymać się bez zmian. Ekonomiści wskazują jednak, że nie jest to większy problem.
Czytaj więcej: Pierwszy taki przypadek w 18-letniej historii Facebooka. Nie dziwi paniczna reakcja giełdy
"Wzrost stopy bezrobocia z 3,9 proc. do 4 proc. jest w tych warunkach pochodną skoku aktywności zawodowej z 61,9 proc. do 62,2 proc. A jeśli ludzie wracają na rynek pracy, to wyższe płace już działają, co powinno z kolei działać kojąco na przyszłe wzrosty wynagrodzeń (zwiększenie podaży pracy)" - czytamy w komentarzu ekspertów mBanku.
Przyznają, że w danych o zatrudnieniu w USA zdarzają się takie nieoczekiwane ruchy. Wskazują, że kolejne rewizje lepiej przybliżają rzeczywistość.
Rynek pracy rozgrzany. Czas na bank USA
"Gdyby raport był słaby, wnioskowalibyśmy, że gospodarka jest dobra, a to tylko Omikron. Nie ma efektu Omikrona, gospodarka jest w dobrym (świetnym?) stanie. Jest więc zielone światło dla Fed" - komentują ekonomiści mBanku.
Tym samym sugerują, że w niedługim czasie bank centralny USA (odpowiednik naszego NBP) powinien zdecydować się na pierwsze podwyżki stóp procentowych. Wcześniej blokowała to m.in. niepewna sytuacja na rynku pracy. Teraz widać, że ma się dobrze.
Ekonomiści PKO BP dodają, że amerykański rynek pracy, pomimo przejściowych kłopotów, pozostaje wręcz "rozgrzany". Dowodem tego ma być niezwykle silny, odchylający się w górę od średnioterminowego trendu wzrost przeciętnych wynagrodzeń godzinowych. W ciągu miesiąca wzrosły o 0,7 proc. a w skali roku - o 5,7 proc.
Eksperci Pekao zwracają uwagę na jeszcze jeden element danych opublikowanych w piątek. Do osiągnięcia poziomu zatrudnienia w USA sprzed pandemii brakuje jeszcze kilku milionów pracowników. Oceniają, że nie będzie to łatwe, nawet mimo szybkiego wzrostu wynagrodzeń.