Zdaniem analityków mBanku od dwucyfrowej inflacji w styczniu 2022 roku dzieli nas naprawdę mało. Na Twitterze napisali, co musiałoby się stać, żebyśmy już wkrótce zobaczyli taki odczyt.
Wystarczy kontynuacja wzrostów cen energii jak w październiku (~3% m/m), utrzymanie dotychczasowego przyspieszenia cen żywności, wzrosty cen paliw o dalsze 5% i podwyżka cen gazu i prądu (rachunek!) o 20% w styczniu – czytamy na twitterowym profilu mBank Research.
Wysoka inflacja w styczniu 2022 roku to niska inflacja w styczniu 2023 roku
Jednocześnie analitycy banku są zdania, że gdyby doszłoby do takiej sytuacji, to powrót do zakładanej w celach NBP inflacji zajmie rok. Im bowiem wyższa inflacja na początku 2022 roku, tym wzrost cen będzie niższy - za sprawą efektu skali - po kolejnych 12 miesiącach (w stosunku rok do roku).
Jeśli faktycznie tak będzie (zakładamy też silny, jednorazowy i szybki efekt wtórny na inflacji bazowej) to w 2023 roku inflacja spokojnie wróci do celu NBP. Poziom cen ostatecznie gwałtownie się podniesie (i już z nami zostanie), ale inflacja w kolejnym roku gwałtownie spadnie – czytamy na profilu mBank Research.
Sami analitycy mBanku podkreślają jednak, że według ich oficjalnych prognoz do aż tak dramatycznej sytuacji na początku przyszłego roku nie dojdzie. Ich zdaniem w styczniu będziemy mieć do czynienia z 8-procentowym wzrostem cen.
Czytaj też: Inflacja najwyższa od 20 lat. Dwucyfrowo drożeją nie tylko paliwa i prąd, ale też drób i cukier
Inflacja bije rekord sprzed dwóch dekad
Z danych GUS wynika, że w październiku ceny dóbr i usług konsumpcyjnych były średnio o 1 proc. wyższe niż we wrześniu. Z kolei w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku skoczyły o 6,8 proc. Tak wysokiej inflacji nie było nad Wisłą od 2001 roku.