We wtorek dokonało się to, co nowa władza zapowiadała już od dawna: z funkcją dyrektora Lasów Państwowych pożegnał się Józef Kubica. Aby tego dokonać, zwołane zostało nadzwyczajne posiedzenie sejmiku śląskiego. Jego zgoda na odwołanie jest wymagana przez prawo. Ustawy o samorządzie województwa przewiduje bowiem, że "rozwiązanie z radnym stosunku pracy wymaga uprzedniej zgody sejmiku województwa, którego radny jest członkiem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Józef Kubica nie jest już dyrektorem Lasów Państwowych
We wtorek radni sejmiku śląskiego podjęli uchwałę wyrażającą zgodę na odwołanie Józefa Kubicy ze stanowiska dyrektora Lasów Państwowych. O decyzji poinformowali śląscy działacze Koalicji Obywatelskiej.
Potwierdziła te doniesienia szefowa resortu klimatu i środowiska.
Wiele osób czekało na prawdziwą zmianę w polskich lasach. Wczoraj wstrzymaliśmy i ograniczyliśmy wycinki w pierwszych 10 lokalizacjach, dziś skutecznie został odwołany dotychczasowy Dyrektor Generalny LP Józef Kubica – przekazała Paulina Hennig Kloska.
Znany jest następca Józefa Kubicy
Już 3 stycznia premier poinformował, kto zostanie następcą Józefa Kubicy. – Nowym Dyrektorem Generalnym Lasów Państwowych będzie Witold Koss. Znany leśnik z Zachodniopomorskiego. Kiedyś dyrektor regionalny – przekazał wtedy Donald Tusk.
Podkreślił wtedy, że oczekiwania wobec nowego szefostwa LP związane są przede wszystkim z "wielką potrzebą społecznej autentycznej kontroli, co dzieje się z naszymi lasami".
Bardzo doceniam nie tylko dorobek pana Witolda Kossa, ale też jego stosunek do lasów, nie tylko do Lasów Państwowych, ale do polskich lasów – ocenił Donald Tusk.
Krytyczne oceny władzy Józefa Kubicy
Lasy Państwowe w ostatnich latach były poddane nieustannej krytyce. Chociaż na swojej stronie przekonują, że lasów w Polsce stale przybywa ("lesistość kraju została zwiększona z 21 proc. w roku 1945 do 29,6 proc. obecnie" – czytamy), to jednak w money.pl co rusz informowaliśmy o wielkich wycinkach toczących się na terenie naszego kraju.
Pisaliśmy m.in. o tym, że LP pozyskują więcej drewna, niż wynika to ze statystyk. Leśnicy tłumaczyli wtedy, że różnice wynikają z odmiennych metodologii. Wskazywaliśmy też, polskie drewno w znacznie większej ilości wyjeżdża za granicę, w tym m.in. do Chin.
To wszystko działo się już za czasów przywództwa Józefa Kubicy, który W maju 2020 r. został dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, a w kwietniu 2021 r. – Dyrektorem Generalnym Lasów Państwowych. Jest leśnikiem powiązanym z Suwerenną Polską, gdyż jest działaczem tej partii. Dlatego właśnie aktywiści Greepeace na wyciętych drzewach malowali twarze Zbigniewa Ziobry.
W grudniu 2022 r. Koalicja Obywatelska złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w Lasach Państwowych. Chodziło o kontrolę pieniędzy wydanych w ramach dotacji z Funduszu Leśnego i konkursu, związanego z promocją architektury drewnianej i drewna jako naturalnego surowca. Politycy domagali się wtedy też odwołania Józefa Kubicy.
Józef Kubica kupił też nieruchomość za bezcen
Już dwa miesiące po objęciu stanowiska Dyrektora Generalnego, Józef Kubica skorzystał ze specjalnych przepisów umożliwiających zakup mieszkania od Lasów Państwowych z 95-proc. bonifikatą. W efekcie za dom i obiekty gospodarcze musiał zapłacić niecałe 10 tys. złotych. Cała nieruchomość wyceniana jest natomiast na 198,8 tys. zł.
Z tych samych przepisów zresztą chciał ostatnio skorzystać Bartłomiej Obajtek, będący szefem gdańskich Lasów Państwowych, a prywatnie bratem prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka. Tę transakcję udało się jednak zatrzymać Paulinie Hennig-Klosce.
Do tego typu sprzedaży szereg uwag miała też Najwyższa Izba Kontroli. NIK w 2023 r. stwierdziła, że Lasy Państwowe sprzedawały cenne nieruchomości za bezcen. "W większości formalnie prawidłowe, choć nie zawsze w pełni gospodarne" – opisała NIK proceder wynajmowania i gospodarowania nieruchomościami mieszkalnymi w dyspozycji LP. W latach 2015-2022 Lasy Państwowe sprzedały blisko 2,5 tys. nieruchomości za kwotę 46,4 mln zł, mimo że ich wartość rynkowa przekraczała 351 mln zł.
NIK wskazała m.in. na przypadek emerytowanego leśnika. "W ciągu roku kupił w siedmiu różnych nadleśnictwach siedem nieruchomości wartych w sumie 914,5 tys. zł, za które zapłacił ok. 71 tys. zł. Następnie w sprawie wszystkich siedmiu podpisał przedwstępne umowy sprzedaży z tą samą osobą, a w przypadku czterech również umowy przenoszące własność" – opisała Izba. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło do prokuratury.