Portal Gazeta.pl rozmawiał z jedną z dyrektorek Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Kobieta zgodziła się na rozmowę, pod warunkiem zachowania anonimowości. Stwierdziła, że "500+ to sprawa polityczna".
"Kiedyś rozmawiałam o wyborach i polityce z jedną ze swoich pracownic. Stwierdziła wprost, że nie interesuje jej to, kto rządzi, ale PiS dało jej pieniądze i będzie dalej na nich głosować. Doszło do kupienia pewnej liczby głosów. A wyborów politycznych nie powinno się przecież podejmować tylko przez pryzmat 500 plus" - powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl dyrektorka MOPS-u w jednym z polskich miast na prawach powiatu.
Jak podkreśliła, 500+ to sztandarowa pozycja obecnie panującego rządu, więc jakakolwiek krytyka tego programu wyglądałaby tak, jakby "nadawała na władzę". Dlatego pragnie pozostać anonimowa.
"Od samego początku sprawa wzbudza spore kontrowersje. (...) Założeniem programu miało być znaczne zwiększenie dzietności, a tak się nie stało. Powiedzmy sobie szczerze: nikt normalny dla samego 500 zł nie urodzi dziecka" - czytamy w wywiadzie.
"Nie jestem zwolenniczką obozu rządzącego, ale przyznaję, że w wielu przypadkach 500 plus bardzo wzmocniło rodziny, które mamy pod swoimi skrzydłami. Będę bronić tego programu. Pomoc wcale nie jest tak marnotrawiona, jak to niektórzy przedstawiają, a przynajmniej nie jest to nagminne" - podkreśla dyrektorka MOPS-u.
Kobieta była też pytana o początku programu. Podkreśla, że próg dochodowy był problematyczny. Sprawdzanie, czy 500+ się należy zajmowało dużo czasu, wiele rodzin kombinowało, ukrywając swoje dochody. Jednak próg dochodowy zniknął, zniknął też ten problem.
Pytana, na co rodziny przeznaczają 500 zł na dziecko, odparła, że zna sporo osób, które te pieniądze odkładają z myślą o wykształceniu dzieci.
"Jeśli chodzi o naszych podopiecznych, to zauważyłam, że nasze rodziny zaczęły gdzieś z dziećmi wyjeżdżać. A to wynajmują gdzieś domek, a to jadą nad morze. Dzieci mówią potem, że widziały morze pierwszy raz w życiu. Podniósł się też wystrój mieszkań, rodziny kupują sobie nowy telewizor, meble. Dziecko dostaje swój pierwszy komputer" - wylicza w rozmowie z Gazeta.pl dyrektorka MOPS-u.
Czytaj także: Osiedle tylko dla dorosłych. Dzieci tam nie będzie
Pytana, czy 500+ walczy z ubóstwem, stwierdziła, że od 2016 r. w jej placówce nastąpił bardzo duży spadek rodzin z dziećmi korzystających z finansowej pomocy społecznej, prawie o 30 proc. Jak podkreśliła, nie jest to wyłącznie kwestia programu 500+, ale także "łaskawego" rynku pracy.
Pytana o waloryzacje 500+, czyli pomysł na podniesienie kwoty 500 zł, odpowiada: "Jeśli będziemy tak podwyższać, to za chwilę znajdziemy się już w totalnym kryzysie. Bez przesady, 500 zł to nie jest bardzo duża kwota, ale to nie jest też mało. To nie państwo ma nam utrzymywać dziecko. To obowiązek rodzica".
500+ do waloryzacji?
500 zł coraz mniej warte, dlatego coraz więcej ekspertów od polityki prorodzinnej zastanawia się, czy program "Rodzina 500 plus" nie powinien zostać zwaloryzowany, na przykład do 700 zł.
A co na to rząd? - W ramach polityki prorodzinnej chcemy w kolejnych latach proponować inne rozwiązania, które będą wspomagały politykę rodzinną. Program 500+ tak, będzie kontynuowany, jednak rocznie to 40 mld zł, to jest duże wsparcie, ale musimy mieć też zapewnione finansowanie innych programów - powiedział w programie "Newsroom" Stanisław Szwed, wiceminister rodziny pracy i polityki społecznej.
Jednak dodał, że po ogłoszeniu Polskiego Nowego Ładu, wtedy też pojawią się inne propozycje. Jest za wcześnie, by mówić o szczegółach. - Proszę o cierpliwość. Mogę zapewnić, że dalsze propozycje wsparcia polityki rodzinnej będą. Mówimy nie tylko o wsparciu najmłodszych, ale także osób starszych - podkreślił.