Dokładnie 320 mieszkań z zasobów lubelskiego magistratu jest zajętych nielegalnie. W 2018 roku doszło do 33 takich przypadków, w 2019 do 34.
Mieszkania mogą być zajmowane nielegalnie nawet przez kilka lat, bo jedynym sposobem na usunięcie dzikich lokatorów jest proces przed sądem.
- Można poprosić taką osobę o opuszczenie mieszkania, ale nie można użyć siły - mówi Ewa Lipińska, dyrektor Wydziału Spraw Mieszkaniowych lubelskiego magistratu, w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim". - Prowadzenie rozmów tylko sporadycznie daje skutek. Jest powołana komisja, która jedzie do takiego lokalu, prowadzi rozmowy i przedstawia możliwe konsekwencje. W większości wypadków nie daje to żadnego rezultatu. Mieliśmy dosłownie kilka sytuacji, gdy jakaś osoba opuściła lokal po rozmowie.
W ubiegłym roku udało się odzyskać zaledwie trzy miejskie mieszkania, zajmowane nielegalnie. Jak twierdzą urzędnicy, o wszystkich takich przypadkach jest powiadamiana prokuratura, ale sprawy zazwyczaj kończą się odmową wszczęcia śledztwa, ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
Jak informuje "Dziennik Wschodni", w harmonogramie posiedzeń rady miejskiej w Lublinie można znaleźć punkt dotyczący "nowej procedury związanej z usuwaniem osób zajmujących nielegalnie lokale mieszkalne".
Ale jak taka procedura miałaby wyglądać i kiedy mogłaby zostać uchwalona, póki co, nie wiadomo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl