Dzień wolności podatkowej w tym roku będzie 8 czerwca. To symboliczny moment, w którym przestajemy pracować na rozmaite podatki, a zaczynamy na siebie. By pokryć państwowe daniny musimy w tym roku oddać zarobki ze 158 przepracowanych dni. Rok temu wystarczyło 156 dni.
Centrum im. Adama Smitha podlicza sumę wydatków sektora publicznego (budżetu, samorządów, funduszy celowych), dzieli przez wartość wypracowanego PKB i otrzymuje w ten sposób wartość procentową, którą potem nakłada na kalendarz.
Zobacz też: Niższe podatki dla wybranych nierealne? Gowin: będziemy rozstrzygać przy budżecie
Dlaczego wzięto pod uwagę wydatki, a nie dochody? Dlatego, że prędzej czy później trzeba będzie różnicę pokryć. Czy wydatki rząd sfinansuje samymi podatkami, czy zaciągając dług, tak czy inaczej zapłacą obywatele, czy w postaci bezpośrednich podatków, czy odsetek od zaciągniętego na za wysokie wydatki długu.
- Zmiana na późniejszy Dzień wolności podatkowej wynika m.in. z tego, że dynamika planowanego wzrostu PKB (o ok. 129 mld złotych) będzie blisko dwukrotnie mniejsza od dynamiki wzrostu wydatków sektora finansów publicznych (o ok. 94 mld złotych) - powiedział na konferencji Andrzej Sadowski, prezes CAS.
Przypomniał, że wcześniejszy w 2018 roku Dzień Wolności Podatkowej był rezultatem mniejszych, a nie większych wydatków rządu.
- Od złych przepisów podatkowych jeszcze gorsze są przepisy bardzo często zmieniane - stwierdził Andrzej Sadowski, przechodząc do propozycji zmian w systemie podatkowym w Polsce. - Polskie firmy nie emigrują z Polski ze względu na wysokość podatków, ale ze względu na ich zmienność i nieprzewidywalność - zauważył.
Cytuje badanie KPMG, w którym stabilność przepisów podatkowych uzyskała aż 85 proc. negatywnych opinii.
- Skomplikowane, niejednoznaczne i trudne w interpretacji przepisy podatkowe sprawiają, że działalność inwestycyjna i gospodarcza nie rozwija się właściwie i dlatego Polski wzrost gospodarczy mógłby być znacznie większy, niż jest obecnie – podkreślił Andrzej Sadowski.
Czytaj też: Płaca minimalna w górę, podatki w dół. Rządowe plany dają Polakom ponad 2 tys. zł rocznie
Wskazuje na polskie paradoksy, wynikające z badań Banku Światowego i PwC. "W Hiszpanii nowy system skrócił czas na wypełnienie zobowiązań VAT o 4,5 godziny, do 30,5 godziny. W Polsce czas obowiązków dotyczących podatku VAT w celu spełnienia wymagań wzrósł o 76 godzin, do 172 godzin" - informuje CAS.
- Jaki zatem jest sens zmian w Polsce, skoro w przeciwieństwie do Hiszpanii, by osiągnąć cel, rząd zwiększa, a nie zmniejsza liczbę godzin obowiązkowych dla spełnienia nowych wymogów? - pyta się Andrzej Sadowski.
Wymogi te są skutkiem zwiększenia w 2018 roku legislacji związanej z podatkami, na które składały się 362 strony przyjętych ustaw, dając najwyższy wynik od 14 lat - podaje CAS.
"Grant Thornton porównało skalę i tempo zmian podatkowych w 2018 roku i doszło do wniosku, że w około pół roku wymieniona na nową została prawie jedna czwarta treści ustaw podatkowych. Czyli, działając w takim tempie, parlamentowi wystarczyłyby dwa lata, by w całości napisać na nowo polski system podatkowy" - wskazują analitycy Centrum.
Łyżka miodu w beczce dziegciu
Ireneusz Jabłoński, ekspert Centrum im. Adama Smitha cieszy się, że rząd po kilkunastu latach od propozycji CAS wprowadził jeden przelew do ZUS, zamiast czterech poprzednio.
- Jednocześnie nie można nie zauważyć, że realne obciążenia podatkowe, szczególnie dla mikro- i małych firm wzrosły aż z 12 tytułów podatkowych. Rząd ograniczył np. prawa zaliczania do kosztów uzyskania przychodów z tytułu posiadania i użytkowania samochodu, dlatego też polskie przedsiębiorstwa przerejestrowują eksploatowane pojazdy do Czech ze względu na konkurencyjne warunki - informuje Jabłoński.
- Rząd dokonuje daleko idących zmian w systemie podatkowym. Tę samą determinację i energię można jednak skierować na jego uproszczenie, a nie nieustanne komplikowanie, oraz na dodatkowy wzrost kosztów jego obsługi - wskazuje Sadowski.
Zacytował przy tym wypowiedź z lutego 2019 byłej już minister finansów, która powiedziała, że prawo podatkowe jest dość złożone, ale my chcemy prostować przedsiębiorcom te „kręte drogi”. - Dlaczego rząd mając wiedzę o skomplikowaniu sytemu, nie uproszcza go? - pyta Sadowski.
CAS zauważa przy tym, że 500+ to w sumie nie tyle pomoc socjalna, co wielka, bezprecedensowa akcja zwrotu podatków. Połączona jednak ze zwiększeniem ciężarów na małe firmy.
- Z jednej strony wzrastają ciężary nakładane zwłaszcza na najmniejsze przedsiębiorstwa oraz na każdego obywatela przez kolejny podatek, czyli opłatę paliwową, a z drugiej strony 500 plus od 1 lipca 2019 roku staje się największą do tej pory w Polsce powszechną sensu stricto obniżką opodatkowania rodzin od 1989 roku i po prostu zryczałtowanym zwrotem podatku - ocenia Sadowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl