Średnia długość lotu najbardziej znanych i bogatych gwiazd na świecie trwa nieco ponad 70 minut. W tym czasie pokonywany jest dystans wynoszący przeciętnie tylko 107 km.
Prywatne loty są zabójcze dla klimatu
Agencja marketingowa Yard opracowała w zeszłym roku listę celebrytów, którzy za sprawą swoich podróży prywatnymi odrzutowcami emitują najwięcej dwutlenku węgla. Na jej szczycie znalazła się Taylor Swift. Piosenkarka od początku stycznia do końca lipca 2022 r. odbyła 170 prywatnych lotów. Związane z tym emisje gazów cieplarnianych były 1200 razy większe niż roczna emisja w przypadku statystycznego podróżnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei brytyjskie BBC Sport przyjrzało się niedawno lotom piłkarzy z angielskiej Premier League. Analiza wykazała, że od połowy stycznia do połowy marca 2023 r. na potrzeby drużyn zrealizowano 81 prywatnych lotów krótkodystansowych. Najkrótszy z nich trwał 17 minut, najdłuższy – 42 minuty.
To tylko wybrane przykłady prywatnych lotów, które stają się coraz większym problemem dla klimatu. Bo nie dość, że trudno o bardziej szkodliwy sposób podróży, to jeszcze liczba tego typu lotów drastycznie wzrasta.
Prywatne loty z rekordem
"Financial Times", powołując się na dane firmy WingX, wskazuje, że w ostatnich dwóch latach liczba prywatnych lotów pobiła rekordy sprzed pandemii. W poprzednim roku było ich o 10 proc. więcej niż w roku 2021 i o 14 proc. więcej niż w roku 2019.
Zamówienia na prywatne loty zaczęły przyspieszać w 2020 r., ponieważ zamożni i podróżujący w interesach starali się uniknąć tłumów i ograniczeń covidowych obowiązujących w liniach lotniczych. Niedobory pilotów i cięcia usług na mniejszych lotniskach również przyciągnęły prywatnych pasażerów – wyjaśnia FT.
Od 2019 r. liczba prywatnych lotów w Ameryce Północnej wzrosła o 18 proc., a w Europie o 15 proc. Jeżeli punktem odniesienia będzie pierwszy rok pandemii, gdy lotnictwo poważnie odczuło lockdowny, mówimy już o wzrostach o grubo ponad połowę.
Do podobnych wniosków doszedł Greenpeace, który przyjrzał się lotom prywatnymi odrzutowcami w Europie Środkowej i Wschodniej. Wnioski? Od 2020 r. do 2022 r. liczba takich lotów wzrosła w tym obszarze ze 119 tys. do 573 tys., a więc niemal pięciokrotnie. W ubiegłym roku każdy taki lot emitował średnio 5,9 tony dwutlenku węgla, co odpowiada mniej więcej trzem czwartym rocznych emisji przeciętnego Polaka.
Skoro o Polsce mowa, to raport Greenpeace uwzględnia też prywatne loty w naszym kraju. I tak w 2020 r. odbyło się ponad 1600 takich podróży, a w 2022 r. – już blisko 8500. W poprzednim roku wszystkie trzy najpopularniejsze trasy obejmowały Warszawę i połączenia do Krakowa, Gdańska oraz Poznania. Najkrótszą trasą (67 km) była z kolei ta z Krakowa do Katowic, którą pokonywano 119 razy. Kolejne 39 lotów zostało zaś zorganizowanych na trasie z Poznania do Zielonej Góry (76 km).
Prywatne loty. Problem jest złożony
Jak podaje organizacja Transport & Environment, prywatne odrzutowce w przeliczeniu na pasażera odpowiadają za od pięciu do 14 razy większe emisje gazów cieplarnianych niż loty pasażerskie i są nawet 50 razy bardziej zanieczyszczające niż pociągi. Co więcej, różnica ta będzie się powiększać, gdy osoby korzystające z odrzutowców wybierają coraz większe i w efekcie coraz bardziej szkodliwe dla klimatu samoloty.
Globalnie lotnictwo odpowiada za ok. 2-3 proc. emisji gazów cieplarnianych. Największym problemem są tzw. superemiterzy. To jeden procent osób latających najczęściej, które pokonują w samolocie dystans przynajmniej 56 tys. km rocznie. Oznacza to mniej więcej jeden lot krótkodystansowy w miesiącu lub trzy loty długodystansowe rocznie (w obu przypadkach w dwie strony). Osoby takie odpowiadają za połowę emisji z lotnictwa.
Problem jest jednak nieco bardziej złożony, bo generalnie latanie samolotem nie jest wcale tak powszechne, jak mogłoby się wydawać. Na przykład w 2018 r. samolotem leciało tylko 11 proc. osób na świecie, a z lotów międzynarodowych skorzystało zaledwie 4 proc. ludzi.
Ile kosztują nas prywatne loty gwiazd?
Jak zmienić lotnictwo?
Co można więc zrobić, by zmienić sytuację? Jeden z postulatów to nałożenie "podatku od bogactwa". Nie chodzi o opłaty za samo zarabianie pieniędzy, ale za to, na co są one wydawane. Na taki krok zdecydowała się Kanada, która niedawno przyjęła ustawę wprowadzającą 10 proc. podatku od "luksusowych" towarów, takich jak jachty czy właśnie odrzutowce.
Z kolei Transport & Environment proponuje, by najpóźniej od 2030 r. zezwalano na wykorzystywanie w prywatnych odrzutowcach jedynie alternatywnych, ekologicznych źródeł energii. Mogłyby to być na przykład wodór i prąd pozyskiwane bez udziału paliw kopalnych. Do tego czasu, zdaniem organizacji, prywatne odrzutowce powinny ponosić dodatkową opłatę biletową i paliwową. Ich wysokość byłaby uzależniona proporcjonalnie od odległości lotu i masy samolotu. Minimalna stawka miałaby wynosić przynajmniej 3 tys. euro, a pieniądze te mogłyby być wykorzystywane na wspieranie odchodzenia od paliw kopalnych – również w lotnictwie.
Niektóre organizacje, jak choćby Greenpeace, nawołują zaś do zakazu prywatnych lotów. Właśnie w tym kierunku chce pójść lotnisko w Amsterdamie, a więc jeden z największych portów lotniczych w Europie. Władze lotniska Schiphol zapowiedziały, że najpóźniej od 2025 r. zakażą lotów prywatnymi odrzutowcami oraz lotów w godzinach nocnych. Ma to nie tylko pomóc chronić klimat, ale i zapewnić większą ciszę i spokój okolicznym mieszkańcom.
Według portu lotniczego od 30 do 50 proc. odrzutowców lata do wakacyjnych miejsc, takich jak Ibiza w Hiszpanii, Cannes we Francji lub Innsbruck w Austrii. "Do najpopularniejszych miejsc docelowych, do których latają prywatne odrzutowce, dostępna jest wystarczająca liczba regularnych usług" – napisały władze lotniska Schiphol w oświadczeniu.
Szymon Bujalski, Dziennikarz dla Klimatu