Jako pierwsza o sądowej rozprawie w Liechtensteinie napisała Wirtualna Polska. Zygmunt Solorz oskarża dzieci o sukcesyjny podstęp. Z kolei dzieci Solorza są przekonane, że to ich macocha Justyna Kulka próbuje "zagarnąć" majątek. Na poniedziałek na godz. 9.15 wyznaczony został termin pierwszej rozprawy sądu okręgowego w Vaduz. Stawką jest wart 6-7 mld zł majątek jednego z najbogatszych Polaków i jego biznesowe imperium.
Newsweek wskazał, że "2 sierpnia, po latach wdrażania synów w biznesowe procesy swoich firm, Zygmunt Solorz-Żak przekazał im i swojej jedynej córce współkontrolę nad fundacją zarządzającą większością imperium. Kilkadziesiąt godzin później zmienił jednak zdanie". Nie zgodził się na plan rodzinnej sukcesji i chce go cofnąć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według "Newsweeka", prawo Liechtensteinu określa podstawowe wymogi dla fundacji rodzinnych, ale daje też ogromną swobodę w kształtowaniu jej statutu przez fundatora. Może on np. wprowadzić do statutu osobę protektora, który pomaga rozwiązywać potencjalne spory, ale przede wszystkim dba o stabilność działania fundacji i niezmienność statutu. Założyciel może zagwarantować sobie znaczące przywileje.
- Fundacja rodzinna to nie jest standardowy produkt prawny, tylko coś w rodzaju garnituru szytego na miarę - wskazał cytowany przez pismo Tomasz Klimek, adwokat prowadzący w Liechtensteinie kancelarię notarialną.
W przypadku śmierci założyciela, fundacja funkcjonuje nadal pod zarządem osób, które fundator do tego wyznaczył. Żeby określić, czy Zygmunt Solorz-Żak miał prawną możliwość cofnięcia swojej decyzji o przekazaniu kontroli nad TiVi Foundation, pod pozorem wprowadzenia go w błąd, trzeba znać jej statut. A prawo Liechtensteinu zdecydowanie broni dyskrecji - pisze "Newsweek".
Jak wskazał tygodnik, światło na rolę Solorza w fundacji rzuca jeden z dokumentów fundacyjnych sprzed lat podpisany przez Bernharda Lamperta, ówczesnego członka rady fundacji.
"W świetle wyników analiz dokumentów organizacyjnych Fundacji na tle przepisów prawa Księstwa Liechtenstein, któremu podlega Fundacja, pan Zygmunt Solorz-Żak jako jedyny założyciel, fundator, beneficjent oraz kurator Fundacji o szerokich uprawnieniach w zakresie decydowania o jej istotnych sprawach, od momentu utworzenia Fundacji był i nadal pozostaje podmiotem dominującym wobec Fundacji" - wskazał Lampert w zacytowanej przez "Newsweek" opinii.
Trzęsienie ziemi w imperium Solorza
Spór o sukcesję imperium Zygmunta Solorza jest od kilku tygodni szeroko opisywany przez media. Dzieci miliardera twierdzą, że obecna żona miliardera, Justyna Kulka, dąży do przejęcia majątku.W ostatnich tygodniach doszło do znaczących zmian personalnych w spółkach Solorza. Jarosław Grzesiak, dotychczas jeden z najbardziej zaufanych doradców Solorza, został usunięty z władz kluczowych firm. Grzesiak, renomowany prawnik, odgrywał kluczową rolę w przygotowaniu procesu sukcesji.
Tydzień temu, na posiedzeniu rady nadzorczej Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, Solorz usunął z rady swoich synów i Jarosława Grzesiaka. Dwa dni później, na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy Cyfrowego Polsatu, stanowiska stracili Tobias Solorz i Jarosław Grzesiak.
Osoba zbliżona do rodziny Solorzów komentuje ostatnie wydarzenia w rozmowie z tygodnikiem. "To, że Piotrek usuwa ze spółek dzieci, jak zapowiadał w komunikacie, to mnie już nie dziwi. Ale usunięcie z rad nadzorczych człowieka, który reprezentował jego interesy i był lojalny wobec jego rodziny, jest więcej niż symboliczne" - mówi. Piotrek to imię, którego wobec Solorza używają niektórzy współpracownicy - wyjaśnia dziennik.
Istotną postacią w tej historii jest Justyna Kulka, która od marca 2024 roku jest macochą dzieci Solorza. Kulka zaczęła pojawiać się w organach zarządczych lub nadzorczych 37 spółek Solorza. Jednocześnie wielu wieloletnich pracowników firm Solorza traciło stanowiska. Powiązana jest już z ok. 40 spółkami wchodzącymi w skład medialno-energetycznego imperium.
Dzieci Solorza-Żaka twierdzą, że nie mają kontaktu z ojcem. Córka Aleksandra poświęciła kilkanaście dni na osobiste poszukiwania ojca, głównie za granicą. Dom miliardera w podwarszawskiej miejscowości od dawna stoi pusty. Jednak "Super Express" twierdzi, że udało mu się skontaktować z biznesmenem, który zapewniał, że jest w świetnej formie i podróżuje po świecie.