To będzie moment prawdy. Po 10 dniowej przerwie technicznej, w czwartek 21 lipca gaz powinien powrócić do rurociągu Nord Stream 1. Ale już pojawiały się głosy ze strony rosyjskiej, że uruchomienie gazociągu może być niemożliwe. Problemem miała być konserwacja turbin wynikająca z zachodnich sankcji.
Rzeczniczka rządu RFN Christiane Hoffmann nie chciała komentować wtorkowej wypowiedzi rosyjskiego przywódcy Władimira Putina, który powiedział, że Gazprom miałby od końca lipca nadal zmniejszać wolumen dostaw przez NS1, o ile Rosja nie otrzyma z powrotem z Kanady naprawionej turbiny do rurociągu.
Przez ostatni miesiąc przed przerwą konserwacyjną Gazprom ograniczył przesył gazu przez NS1 o blisko 60 procent. Jak dodała Hoffmann, kwestia turbiny stanowiła "pretekst ze strony rosyjskiej", bowiem do września przewidziane jest umieszczenie turbiny zastępczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dostawy gazu przez Nord Stream 1
"Sytuacja i rzeczywiste przepływy gazu są monitorowane" - poinformowało w środę ministerstwo gospodarki, nie komentując aktualnej lokalizacji turbiny, która z Kanady przez Niemcy miała być dostarczona do Rosji.
Resort potwierdził ponadto, że gazociąg Nord Stream 2 w dalszym ciągu nie otrzymał certyfikacji, zatem ze względów prawnych nie może zostać uruchomiony.
Rozpoczęcie dostaw gazu od czwartku gazociągiem Nord Stream 1 do Lubmina potwierdził też w środę w południe niemiecki operator – firma Gascade.