Na stronie NFZ do niedawnie widniała wersja planu finansowego z lipca poprzedniego roku. Na początku tego tygodnia to się zmieniło. Z nowego dokumentu wynika, że o ile kilka miesięcy temu fundusz przewidywał, że mimo wzrostu wpływów ze składek zdrowotnych dziura w budżecie wyniesie 10,6 mld zł, o tyle teraz ma wynieść już 11,5 mld zł.
Nowy plan finansowy NFZ
NFZ drastycznie tnie niektóre wydatki. "Rezerwa na leczenie i refundację leków wynosiła w pierwszej wersji planu 3,8 mld zł. Teraz została zredukowana do 173 mln zł. Rezerwa na koszty migracji, czyli na pacjentów, którzy leczą się w innym województwie niż to, w którym mieszkają, wynosiła 5,1 mld zł. Teraz jest równa zeru" – pisze "Gazeta Wyborcza".
Jak czytamy, że najnowszy plan przewiduje, że koszty wszystkich świadczeń zdrowotnych wzrosną o prawie 4,8 mld zł. Mimo to Adam Niedzielski minister zdrowia oraz prezes NFZ Filip Nowak zapowiedzieli, że w związku z inflacją oraz obowiązkowymi od lipca podwyżkami wynagrodzeń pracowników szpitali i przychodni kontrakty wzrosną o 14-15,5 mld zł w skali roku.
"Na miesiące od lipca do grudnia potrzeba więc od 7 do prawie 8 mld zł. Najnowszy plan nie uwzględnia w całości kosztów podwyżek pensji i inflacji. Wniosek: dziura w budżecie NFZ będzie jeszcze większa" – podaje "GW".
Na wszystko starczy pieniędzy?
Mimo to nowy plan praktycznie bez dyskusji został przyjęty przez Radę Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeden z członków rady, o którym pisze "GW", powiedział, że dyrektor od finansów zrobił slalom, tłumacząc, że "na wszystko starczy i wszystkie decyzje są tu racjonalne".
Posłanka Krystyna Skowrońska z Koalicji Obywatelskiej, zasiadająca w sejmowej komisji zdrowia mówi, że uruchamianie wszystkich rezerw na świadczenia i leki to rzecz skandaliczna.
NFZ zapłaci więcej za pobyt w szpitalu
– To niebezpieczne dla pacjentów, bo wcześniej czy później przy takiej polityce funduszowi zabraknie pieniędzy na leczenie – komentuje.