Sprawę opisuje "Dziennik Gazeta Prawna". Choć każda gmina zorganizowała całkowicie odrębny przetarg na dostawę czytnika e-dowodu, w każdym z blisko 2,5 tysiąca postępowań zwycięzca jest ten sam - państwowa spółka PWPW.
PWPW nie jest producentem czytnika, lecz jedynie dystrybutorem urządzenia niemieckiej firmy Reiner, który jednak oferuje taniej niż inne firmy.
Zakupy czytników ruszyły jesienią zeszłego roku. Pieniądze na ten cel dla gmin zapewnił rząd, ale najpierw swoistą ściągawkę, jak określić warunki przetargu, napisało MSWiA.
Według informatora gazety warunki zostały ustalone w taki sposób, że "było wiadomo, jaki będzie efekt tych przetargów". Co więcej, w przygotowanie ściągawki dla gmin miały być zaangażowane osoby z PWPW.
Poproszona przez "Dziennik Gazeta Prawna" spółka nie zaprzecza, że brała udział w określeniu wymagań technicznych dla czytników. Przekonuje, że było to zgodne z przyjętą konstrukcją projektu Ministerstwa Cyfryzacji z 2017 r.
- Wszystko wygląda na jedną wielką fikcję, w której wygrać miała jedna firma - ocenia Krzysztof Brejza, poseł PO. - Sprawą z miejsca powinny się zająć odpowiednie służby - dodaje.
Pierwsze dowody osobiste z "wartstwą elektorniczną", czyli po prosu czipem, mają trafić do obywateli już niebawem. Od 4 marca rusza przyjmowanie wniosków.
E-dowody mają m.in. ułatwić załatwianie spraw w urzędach czy szpitalach, ale także umożliwić korzystanie z kolejnych e-usług.
Ważną zmianą jest to, że e-dowody będą obsługiwane kodem PIN, tak jak karty płatnicze. Numer PIN do e-dowodu będzie nadawany w urzędzie, w trakcie jego wydawania. Zmienić go będzie można w urzędzie oraz przez internet.
Nowy dowód będzie zewnętrznie podobny do obecnego, wewnątrz będzie jednak znajdował się chip, w którego pamięci znajdą się m.in. dane identyfikacyjne umieszczone w warstwie graficznej, w tym zdjęcie biometryczne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl