Projekt nowelizacji prawa oświatowego zakłada, że minister edukacji przekaże informacje z bazy Systemu Informacji Oświatowej ZUS-owi. Zakład przeanalizuje przyczyny nieobecności nauczycieli w pracy, a skupi się na przyczynach absencji, skali oraz ich cykliczności.
- Co do zasady nie komentujemy projektów. Jesteśmy urzędem, czekamy na ostateczne rozstrzygnięcia w parlamencie - powiedział "DGP" Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS. Dziennik poprosił go o komentarz do zaproponowanych przepisów.
Resort edukacji przygotowuje dwie nowelizacje przepisów. Pierwsza dotyczy Karty nauczyciela i ma m.in. podwyższyć pensum oraz wynagrodzenia. Druga z kolei - zwiększa uprawnienia kuratorów oświaty. To właśnie w niej znalazł się powyższy zapis przekazujący dane do ZUS-u.
- Gromadzenie tych danych wydaje mi się co najmniej dziwne. Nauczyciele powinni być traktowani jak każda inna grupa zawodowa. Jeżeli przebywają na zwolnieniu lekarskim, organ ubezpieczeniowy może ich przecież skontrolować, tak jak każdego innego pracownika - mówi "DGP" Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Prof. Antoni Jeżowski z Instytutu Badań w Oświacie, który jednocześnie jest dyrektorem szkoły i samorządowcem, sugeruje, że nowe przepisy posłużą władzy do pokazania, że nauczyciele - pomimo dużej liczby dni wolnych - i tak zwiększają sobie pulę wolnego poprzez zwolnienia chorobowe.
Sprawdź: Praca nastolatków a edukacja. "Problem zaczyna się wtedy, kiedy brakuje czasu na odpoczynek"
W jego ocenie gromadzenie takich danych może posłużyć argumentowi, że przez nieobecności tworzą się luki w grafikach, które muszą zapełniać nauczyciele nieprzebywający na zwolnieniu. A dzięki temu zasługują na wyższe pensum.