Aktywnie włączył się Pan w ułatwienie dostępu do edukacji domowej. Dlaczego to dla Pana takie ważne?
Killion Munyama: Podszedłem do tej sprawy z osobistym poczuciem misji. W każdym cywilizowanym kraju rodzic ma prawo decydować o edukacji swojego dziecka. Tu nie chodzi nawet o to, że jestem jakimś wybitnym fanem czy zwolennikiem edukacji domowej. Chodzi o MOŻLIWOŚĆ wyboru. Posiadanie fundamentalnego prawa. A czy z niego skorzystam, czy nie – to już moja indywidualna sprawa. W każdej dziedzinie życia mamy sposobność decydowania o sobie, o swoim dziecku. To dlaczego akurat w sferze edukacji mamy mieć wyjątek? Całą zawodową karierę jestem związany z nauką. Jestem nauczycielem akademickim. Dziwiło mnie więc, że w polskim państwie edukacja domowa jest wręcz zwalczana.
I teraz nie będzie?
Teraz to rodzic może określić, którą drogą będzie podążał. Przecież edukacja domowa nigdy nie będzie masowa. Tu nie chodzi o to, by na siłę kogoś zmuszać do nauczania dziecka w domu. Chodzi o fundamentalne równouprawnienie edukatorów domowych z resztą społeczeństwa. Chcą kształcić ucznia indywidualnie? Proszę bardzo – teraz macie taką możliwość. Absurdalne było, że w kraju, gdzie ceni się wolny rynek i konkurencyjność – edukacja była z tego wyłączona i to legislacyjnie.
Co zmienia Ustawa Zakrzewskich? W czym jest tak rewolucyjna? Bo środowisko edukatorów mówi o niej jak o czymś przełomowym w całej polskiej nauce.
Dla przeciętnego człowieka ona może być niezauważalna. Ale dla ludzi, którzy w swoje ręce biorą naukę swoich latorośli Ustawa Zakrzewskich rzeczywiście jest przełomem, na który czekali ponad dekadę. Żeby to zrozumieć, trzeba cofnąć się o ponad dekadę. Wówczas małżeństwo Paweł i Marzena Zakrzewscy jako pionierzy i prekursorzy otwierali sieć placówek edukacji domowej w Polsce. To było kompletnie nowe przedsięwzięcie nad Wisłą. Dziś edukacja domowa nie jest masowa i popularna, ale wówczas była wręcz niespotykana. Doprowadzili do tego, że w swoich szkołach mieli ponad 50 tys. uczniów (dzisiaj w całym kraju w tym modelu nauczania jest ok. 20 tys. uczniów). To był niewyobrażalny sukces w takiej niszy. Rozwój placówek przeraził regresywne środowiska nauczycielskie i urzędnicze. Zmieniono prawo w taki sposób, żeby maksymalnie utrudnić spersonalizowaną naukę. Od tamtej pory prof. Paweł Zakrzewski rozpoczął swoistą krucjatę i walkę o równość legislacyjną dla zainteresowanych rodziców. Odbył tysiące rozmów z parlamentarzystami wszystkich opcji. I po tylu latach udało mu się wywalczyć obecne zmiany.
W Sejmie i Senacie była niespotykana wręcz jednomyślność
No właśnie. Za ułatwieniem dostępu do edukacji domowej głosowały niemal wszystkie siły polityczne. W Izbie Wyższej nie było nawet jednego głosu przeciw. Uwag nie zgłosił również Prezydent. To pokazuje, że jest to po prostu dobre prawo. Chciałbym, żebyśmy tylko takie ustawy uchwalali w polskim parlamencie (śmiech).
Co dokładnie zmienia?
Znosi regionalizację. Do tej pory uczeń musiał być przypisany do szkoły w swoim województwie. To dyskryminowało dzieci z biedniejszych regionów, gdzie po prostu nie było dobrej oferty np. z wyspecjalizowanej placówki typu Salomon Pawła i Marzeny Zakrzewskich. Teraz młody białostoczanin może kształcić się w najlepszej warszawskiej czy poznańskiej szkole.
Co jeszcze daje nam nowelizacja?
Nie musimy już zmagać się z poradnią psychologiczno-pedagogiczną. Dla mnie w ogóle te zapisy były niezrozumiałe. Do niedawna prawo nakazywało rodzicowi przechodzić przez ten urzędniczy absurd, mimo że nic to nie zmieniało w jego sytuacji edukacyjnej.
Myśli Pan, że w Polsce edukacja domowa stanie się tym, czym jest w USA?
W Stanach spersonalizowana nauka i jej masowość wiąże się z umiłowaniem do wolności jednostki. Jest podstawą prawodawstwa i całej ekonomii kraju. Inna jest też tam świadomość rodzica. Wie, jak ważne jest odpowiednie przygotowanie ucznia do rywalizacji na niezwykle agresywnym, amerykańskim rynku pracy. U nas z roku na rok jest coraz więcej chętnych do indywidualnego nauczania. Jednak sytuacja Polski jest tu dość specyficzna – musi upłynąć dużo wody w Wiśle abyśmy poszli w ślady Ameryki.
Killion Munyama – polski ekonomista, nauczyciel akademicki, doktor habilitowany nauk ekonomicznych, samorządowiec i polityk pochodzenia zambijskiego, poseł na Sejm VII, VIII i IX kadencji.
Informacja prasowa