24 sierpnia odbędzie się spotkanie nauczycieli - związkowców ze wszystkich regionów Polski. Będą rozmawiać o decyzji Ministerstwa Edukacji Narodowej dotyczącej powrotu nauczania do szkół do września. Temat? Przede wszystkim bezpieczeństwo pracy pedagogów.
Związkowcy szykują ofensywę
- Chcemy, by kadra nauczycielska była poddawana obowiązkowym testom na obecność koronawirusa. Nauczyciele muszą również zostać wyposażeni w niezbędną ilość środków ochrony osobistej – podkreśla w rozmowie z money.pl przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz.
Podkreśla, że nauczyciele w wieku 60 plus oraz z przewlekłymi chorobami nie mogą w żaden sposób ucierpieć finansowo w wyniku obniżenia im postojowego. Ponadto na ich lekcjach uczniowie obowiązkowo powinni mieć zasłonięte usta i nos.
- Rządzenie Polską jest wielkim zaszczytem, ale też odpowiedzialnością. Minister edukacji skupił się tylko na rządzeniu, a odpowiedzialności żadnej ponosić za swoje decyzje już nie chce - ocenia związkowiec.
Według Broniarza przerzucenie odpowiedzialności na dyrektorów szkół przy jednoczesnym pozbawieniu ich skutecznych narzędzi do zarządzania w tej nadzwyczajnej sytuacji to błąd. I bynajmniej decyzja nie jest podyktowana troską o życie i zdrowie uczniów i personelu, ale rachunkiem ekonomicznym.
- Do sklepu obowiązkowo wchodzimy z maseczką, do urzędu albo autobusu też, a do szkoły, w której uczy się 400 dzieci, maseczek już zakładać nie trzeba. Dlaczego? Bo przy 4,5 mln uczniów, jakich mamy w szkołach, należałoby zużywać ok. 12-13 mln jednorazowych maseczek dziennie. Zgodnie z zaleceniami lekarzy, dzieci powinny je zmieniać co 3 godziny. To zrujnowałoby budżet ministerstwa edukacji – wyjaśnia Broniarz.
Na Twitterze napisał natomiast tak: "2.5 mln nowych ławek, 2 mln testów dla nauczycieli,11 mln masek dziennie dla szkół. Tyle, że we Włoszech! A co u nas panie ministrze? To nie może być zadanie dyrektorów szkół? To chodzi o zdrowie i życie uczniów, nauczycieli i pracowników szkół".
Urzędnicy umywają ręce
- To minister w drodze rozporządzenia powinien zagwarantować szkołom bezpieczne warunki pracy i nauki. Jeśli o zamknięciu knajpy w przypadku, gdy doszło tam do zatruć salmonellą, decyduje sanepid, to dlaczego w szkole decyzję o zamknięciu placówki ma podejmować jej dyrektor, tylko po telefonicznej konsultacji z sanepidem? – uważa związkowiec.
Jak poinformowaliśmy w piątek, dyrektorzy niektórych szkół nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za ewentualne zakażenia koronawirusem. Szczególnie w przypadku nauczycieli w wieku powyżej 60 lat i przewlekle chorych, dla których zakażenie wirusem może zakończyć się tragicznie. Nauczyciele ci muszą podpisywać oświadczenia, że są świadomi ryzyka i nie będą wnosić skarg i pretensji w razie choroby.
Prawnicy uważają, że wartość prawna takich oświadczeń w przypadku gdy dojdzie do zakażenia będzie znikoma i nie uwalnia ono placówki od odpowiedzialności.
W Warszawie pracuje obecnie 4301 nauczycieli w wieku powyżej 60 lat, w Poznaniu jest 1050, w Krakowie - 1574, a w Gdańsku 618.
- Docierają do nas sygnały z kilku regionów kraju, że już teraz są tam poważne problemy z obsadzeniem wakatów w szkołach. Nauczycieli ubywa. Do tego 10-12 tysięcy co roku bierze urlopy na podreperowanie zdrowia. Epidemia jeszcze bardziej nasili te absencje – ostrzega Broniarz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl