Gniazdowski przyznał, że główną przyczyną zaskoczeń związanych z inflacją w ostatnich miesiącach jest szybszy wzrost cen żywności - ich dynamika przekroczyła we wrześniu 4 proc. - Dotychczas był to efekt rosnących kosztów zboża np. pszenicy czy żyta na rynkach globalnych. Obecnie cegiełkę dokładają też wyższe ceny drobiu na skutek rozpowszechnienia się przypadków ptasiej grypy - wyjaśnił ekonomista.
- Spodziewamy się, że GUS potwierdzi wstępny szacunek inflacji we wrześniu na poziomie 5,8 proc. rdr. - powiedział PAP analityk z zespołu makroekonomii PIE Michał Gniazdowski. Zwrócił uwagę, że inflacja jest napędzana przez bardzo wysokie koszty paliw – ceny są niemal o 30 proc. wyższe niż rok temu. W jego ocenie taki stan utrzyma się do początku przyszłego roku.
Żywność nie stanieje
W jego ocenie wzrost cen żywności będzie wysoki także w przyszłym roku. - Na europejskich rynkach skokowo wzrosły ceny gazu ziemnego. Skutkiem tej zmiany będzie wzrost kosztów produkcji nawozów, a w efekcie produkcji rolnej - wskazał. Podwyżki cen dla konsumenta prawdopodobnie nastąpią z pewnym opóźnieniem – może wynieść ono nawet pół roku. - Skutki będą jednak długotrwałe - zaznaczył.
Dodał, że zaskoczyła również inflacja bazowa, która we wrześniu przekroczyła 4 proc. - Zaskoczenie wynika prawdopodobnie ze wzrostu cen usług edukacyjnych - powiedział. Zwrócił uwagę, że ostatnie lata przynosiły duży wzrost kosztów, związany ze zmianami systemu kształcenia. Według niego bieżący wynik prawdopodobnie będzie "zintensyfikowany przez np. konieczność dopasowania się szkół do wymogów sanitarnych".
W ocenie eksperta do końca roku inflacja CPI będzie oscylować wokół 6 proc. - Indeks podwyższy m.in. kolejna podwyżka cen gazu. Spowolnienie nastąpi dopiero na początku przyszłego roku - wskazał.