W piątek prezes NBP Adam Glapiński opowiadał o sytuacji gospodarczej Polski po tym, jak w czwartek Rada Polityki Pieniężnej po raz dziesiąty podniosła stopy procentowe. Obniżka była mniejsza niż oczekiwał rynek.
Glapiński w swoim przemówieniu wskazywał m.in., że NBP nie spodziewa się recesji w Polsce, a także ma nadzieję, iż rozpoczął się koniec cyklu podwyżek stóp procentowych. Jak podkreślił, prawdopodobnie szczyt inflacji przypadnie w wakacje, więc powinna ona zacząć słabnąć od września. Prezes NBP zaznaczył jednak, że prognoza ta jest obarczona ryzykiem i jeśli inflacja nie spowolni, to RPP dalej będzie podnosić stopy procentowe.
"Uporczywie wysoka inflacja" według ekonomistów ING
Nieco mniej optymistyczni są ekonomiści banków, którzy oceniają wystąpienie prezesa NBP. Zarówno eksperci Santandera, jak i ING, wskazują zmianę tonu w przemówieniu Glapińskiego - na ostrzejszą retorykę w porównaniu do czerwcowej.
Z kolei komentarze Glapińskiego dotyczące inflacji, jak twierdzi Rafał Benecki z ING, były ostrożniejsze niż wcześniej. Jak jednak podkreśla ekonomista, "inne fragmenty wypowiedzi wskazywały na utrzymujące się ryzyka":
"Naszym zdaniem szczyt CPI przypadnie w czwartym kwartale 2022 r. i pierwszym kwartale 2023 r. Zgłoszone do URE wnioski taryfowe sprzedawców energii elektrycznej wskazują, że ceny prądu wzrosną nie tylko z początkiem 2023, ale mogą dodatkowo zostać podniesione jeszcze przed końcem tego roku. Jesienią należy się także liczyć z dalszymi wzrostami cen opału w tym węgla i gazu płynnego.
Prezes NBP akcentował także, że inflacja będzie niższa w 2023 roku. Naszym zdaniem to, co pokazują projekcje, to uporczywie wysoka inflacja. Nawet jak CPI spada pod koniec 2023 roku, to w naszych modelach widzimy uporczywie wysoką inflacje bazową. Nie podzielamy też opinii, że inflacja obniży się do celu NBP w 2024" - wskazuje Rafał Benecki.
Ekonomista banku ING dodaje też, że "spowolnienie tempa podwyżek stóp procentowych to nadal ryzyko dla złotego, szczególnie w otoczeniu umacniającego się dolara i obaw o recesję w Europie". Według Beneckiego, dla złotego i gospodarki problemem będzie także "pogorszenie równowagi zewnętrznej Polski, tj. narastania deficytu w rachunku obrotów bieżących, wywołane silnym popytem wewnętrznym oraz wysokimi cenami surowców energetycznych".
Ekspert wskazuje przy tym, że możliwe jest dalsze osłabianie się złotego wobec euro:
"W efekcie ryzyko wzrostu pary EUR/PLN ponad 4,80 w najbliższym czasie pozostaje wysokie. Powrót pary EUR/PLN do szczytów z okresu szoku wywołanego rosyjską agresją na Ukrainę (~5 PLN/euro) nie jest naszym bazowym scenariuszem, ale w razie dalszego pogorszenia nastrojów na rynkach, nie da się go wykluczyć" - pisze Benecki.
Ekonomista zaznacza, że według analityków ING "koniec cyklu podwyżek jest wciąż daleki". Ich zdaniem dalsze podnoszenie stóp procentowych nastąpi, ale "w mniejszej skali" - raczej na poziomie 50 pb, niż 75-100 pb. Ostatecznie, według ekspertów ING, wzrost inflacji pod koniec 2022 r. i na początku 2023 r. oraz długoterminowe ryzyka wymuszą podniesienie stóp do okolic 8,5 proc.
"Wątpliwa" prognoza NBP
Z kolei ekonomiści banku Santander Polska wskazują, iż "wątpliwe" są słowa prezesa NBP o powrocie inflacji w 2024 r. do założonego przez bank centralny celu niezależnie od przedłużania tarcz antyinflacyjnych. "(..) jeśli tarcze zostaną wygaszone dopiero na koniec 2023 r., to ścieżka CPI w 2024 r. zostanie przez to znacząco podbita w górę" - wskazują specjaliści Santandera.
Jak podkreślają, wystąpienie Glapińskiego "nie zmieniło znacząco naszego stanu wiedzy o perspektywach polityki pieniężnej". Eksperci banku spodziewają się, że stopa referencyjna dobije do 7 proc. po wakacjach, a ich zdaniem najbardziej prawdopodobny scenariusz to podwyżka stóp procentowych o 50 pb we wrześniu. Nie wykluczają jednak, że ruch ten zostanie podzielony na dwie podwyżki po 25 pb.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekonomiści Santandera podzielają przy tym opinię NBP, że inflacja osiągnie prawdopodobnie szczyt w wakacje - ale z jednym zastrzeżeniem.
"(...) jednak ryzyko kryzysu energetycznego w Europie i kryzysu na rynku żywności może pchnąć inflację w górę jesienią bardziej niż sobie teraz wyobrażamy, co wtedy zapewne wywołałoby reakcję RPP" - wskazują.
Dodają przy tym, że dzisiejsza informacja o wpłynięciu do URE wniosków o zmianę taryf energetycznych przed końcem roku "zwiększa ryzyko przesunięcia szczytu inflacji" na okres po wakacjach.