Inflacja w Polsce zbliża się do 20 proc., a stopy procentowe wynoszą 6,75 proc. Inflacja bazowa z kolei, za którą w szczególności odpowiada NBP, oscyluje w okolicach 11 proc. Liczy się ją wyłączając najbardziej zmienne ceny paliw, energii i żywności. To właśnie ona lepiej pokazuje krajowe czynniki, które napędzają podwyżki w naszym państwie.
Oto błędy NBP na jednym obrazku - komentuje Kamil Sobolewski
Jak pisze Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, NBP popełnił dwa fatalne błędy, które doprowadziły do niepotrzebnego rozlania się inflacji w naszym kraju. Aby pokazać problem zestawił on inflację bazową (zielona linia) z realnymi stopami procentowymi rozumianymi jako stopa referencyjna NBP minus spodziewana przez społeczeństwo inflacja bazowa za kolejny rok (czerwona linia). Im stopy realne są niższe, tym polityka pieniężna jest gorzej dopasowana i może powodować rozlewanie się inflacji po gospodarce. Z tym mamy do czynienia obecnie.
Jak wskazuje Sobolewski w 2005 r., w okresie kryzysu finansowego (2008-09) oraz lat 2011-12 bank centralny kontrował rosnącą inflację bazową ponad cel NBP (2,5 proc.) wyższymi stopami realnymi, tzn. stopy rosły szybciej niż inflacja bazowa. Dlatego też była ona trzymana w ryzach, a przed 2015 r. realna stopa nie zeszła poniżej zera. Za rządów PiS to się zmieniło.
W 2019 r. inflacja bazowa przebiła 2,5 proc., jednak NBP nie podwyższył stóp procentowych. Stopa realna spadła więc poniżej zera. Później sytuacja powtórzyła się w 2021 r. Dopiero w październiku RPP zaczęła reagować.
Zdaniem ekonomisty, aby skontrować rosnące ceny, bank powinien już przed pandemią podnieść stopy o 2 pkt. proc., a następnie o 4 pkt. proc. Nic takiego jednak nie zrobił.
W tym kontekście warto przytoczyć raport MFW z października tego roku, według którego pod względem wysokości spodziewanej inflacji w 2023 r. będziemy pierwsi w Unii Europejskiej, a na świecie zajmiemy 18. miejsce. Przed nami mają uplasować się państwa afrykańskie i azjatyckie.
Byli członkowie RPP bili na alarm już wcześniej
Podobnego zdania byli byli członkowie RPP, Eugeniusz Gatnar oraz Łukasz Hardt, którzy opuścili mury NBP na początku tego roku. Jak pisali w "Rzeczpospolitej", sytuacja inflacyjna w kraju zaczęła istotnie zmieniać się w 2019 r. i roczna dynamika cen wzrosła z poziomu 0,7 proc. w styczniu do 3,4 proc. w grudniu, aby osiągnąć maksimum na poziomie 4,7 proc. w lutym 2020 r. (w strefie euro inflacja wyniosła wtedy 1,2 proc.).
"Jednocześnie oczekiwania inflacyjne wzrosły do historycznie wysokich wartości i na przełomie 2019 i 2020 r. pojawiły się pierwsze symptomy rozpoczęcia się procesu ich odkotwiczania. Cechą charakterystyczną zjawisk inflacyjnych w tamtym okresie było to, że silny był w nich komponent krajowej presji popytowej. W okresie nieco ponad roku wskaźnik inflacji dóbr pozostających pod wpływem krajowej koniunktury wzrósł z 2 proc. do ok. 6 proc. Jednocześnie kondycja gospodarki była dobra, a bezrobocie znajdowało się na historycznie niskim poziomie" - wyjaśniali.
Poodrzucane propozycje i sygnały
Jak przypominali, widząc narastającą presję inflacyjną, "mogącą skutkować ryzykiem trwałego przekroczenia celu inflacyjnego, jeden z nas (E. Gatnar) złożył w lipcu 2019 r. wniosek o podniesienie stopy referencyjnej o 25 punktów bazowych". Propozycja jednak została odrzucona.
Ekonomiści są zdania, że z dzisiejszej perspektywy tym bardziej wyraźnie widać, iż przesłanki stojące za wnioskiem o podwyżkę były zasadne.
"Natomiast w styczniu 2020 r. drugi z nas (Ł. Hardt), opowiadający się wcześniej za reakcją bardziej komunikacyjną ze strony NBP, widząc jej brak, złożył wniosek o podwyżkę kosztu pieniądza o 15 punktów bazowych. Propozycja ta została również odrzucona. Gdyby wtedy polityka pieniężna została ostrożnie zacieśniona, to Rada byłaby teraz w łatwiejszej sytuacji decyzyjnej, bo mogłaby wiarygodnie komunikować, że w wyjątkowym pandemicznym okresie decyduje się na większą tolerancję dla inflacji, bo w warunkach normalnych takiej nadmiernej tolerancji nie ma. Rada taką nadmierną tolerancję miała, co jest jednym z czynników podwyższających niezbędny do osiągnięcia poziom stopy procentowej w bieżącym cyklu zacieśniania warunków monetarnych" - podsumowywali.