Dr Robert Zajdler, ekspert rynku energetycznego, przypomina, że jesienią prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) będzie się musiał zmierzyć z wnioskami firm energetycznych o zatwierdzenie taryf na sprzedaż energii w 2020 r. Zauważa, że raczej nie można spodziewać się ustawy zamrażającej ceny energii w 2020, na wzór ustawy z grudnia 2018 r. zamrażającej ceny energii w 2019 r.
- Zobaczymy, jakie grupy energetyczne mają koszty i czy te koszty będą chciały ewentualnie obniżyć. Patrząc na informacje medialne, w tym np. ostatni raport NIK, można odnieść wrażenie, że firmy energetyczne mało dbają o obniżenie kosztów. A koszty trzeba jakoś przenieść na odbiorców, co jest prostą drogą do próby uplasowania ich w kosztach taryfowych. Na pewno poważnym zadaniem dla Prezesa URE będzie zmobilizowanie grup energetycznych do racjonalizacji kosztów - mówi o procesie zatwierdzania taryf dr Robert Zajdler.
Jego zdaniem nie należy się spodziewać się ustawy zamrażającej ceny energii w 2020 r., na wzór ustawy z grudnia 2018 r. zamrażającej ceny energii w 2019 r. Pomimo wielu obietnic, do dziś w jednoznaczny sposób nie rozstrzygnęła, w jaki sposób ograniczyć podwyżki. Zajdler mówi wprost: ta ustawa zrobiła więcej złego niż dobrego.
- Zamiast wykorzystać mechanizmy ochrony odbiorców końcowych, które można było zastosować, to zapowiedziano po prostu, że ceny nie wzrosną i już. A istniejący już rynek wykształcił wiele sposobów wyceny energii elektrycznej i zastosowanie tak prostego mechanizmu nie mogło przynieść nic dobrego. Są mechanizmy ochrony np. odbiorców wrażliwych i wydaje się, że tutaj należało poszukiwać sposobów, jak je wzmocnić i osiągnąć zbliżony cel – zauważa ekspert na łamach "WNP".
Wyjaśnia też, że podwyżki cen energii są uzasadnione. Rosną ceny uprawnień do emisji CO2, ceny węgla raczej nie spadną, można spodziewać się także wzrostu cen gazu ziemnego. Do tego dochodzi brak znaczących sukcesów w obniżaniu kosztów przez same koncerny energetyczne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl