60 tys. pracowników Poczty Polskiej z obawą czeka na decyzję nowego rządu ws. przyszłości spółki. Z naszych ustaleń wynika, że sytuacja finansowa Poczty jest bardzo zła. Firma zamknie prawdopodobnie ubiegły rok ze stratą na poziomie 778 mln zł.
Starta ta byłaby dużo wyższa, gdyby nie sprzedaż atrakcyjnie położonych nieruchomości, m.in. działki w Warszawie przy ul. Chmielnej za ponad 125 mln zł. Na sprzedaż w ubiegłym roku wystawiono również trzyhektarową działkę przy ul. Worcella na warszawskich Odolanach za ponad 100 mln zł, ale - jak ustalił money.pl - nie udało się jej jeszcze zbyć.
Pełną parą idzie też sprzedaż nieruchomości położonych w mniejszych miejscowościach. Na luty zaplanowano sprzedaż działek i położonych na nich budynków m.in w Popowie, Jedzbarku, Bobowie, Kutnie czy Wińsku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poczta na dnie? Zarząd jeszcze nie ujawnia wyników
Spółka wspomaga się też kredytem na setki milionów złotych zaciągniętym w Banku Gospodarstwa Krajowego. Zabezpieczeniem są nieruchomości należące do Poczty. Zarząd spółki wydał w ubiegłym roku uchwałę zakazującą inwestycji, rekrutacji i podwyżek, o czym więcej pisaliśmy tutaj.
W komunikacie prasowym przesłanym do redakcji money.pl rzecznik prasowy Poczty poinformował nas, że wyniki finansowe PP zostaną opublikowane na stronie internetowej poczty do trzech miesięcy od dnia zatwierdzenia sprawozdania finansowego za ubiegły rok przez walne zgromadzenie spółki.
Podkreślił również, że "Pocztę Polską jako spółkę prawa handloweg, obowiązuje zasada efektywnego zarządzania majątkiem" i że "spółka w swojej działalności wykorzystuje różne instrumenty finansowe, które pozyskuje na warunkach rynkowych".
Bezczynność czy bezsilność?
Eryk Ziędalski, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) zastanawia się, dlaczego, w obliczu tak dramatycznej sytuacji finansowej Poczty, nie podjęto jeszcze żadnych działań ze strony nowych władz Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP)?
Przypomnijmy, że Poczta jest jednoosobową spółką Skarbu Państwa, który posiada w niej sto procent udziałów. Może więc w każdej chwili zwołać walne zgromadzenie akcjonariuszy i bardzo szybko odwołać dotychczasową radę nadzorczą. Jednak tego nie robi. Dlaczego?
- Patrząc z zewnątrz, wydaje się, że rząd woli skupić się teraz na bardziej medialnych zmianach w składach osobowych spółek z udziałem Skarbu Państwa, odwlekając przy tym trudny temat stajni Augiasza, jaką stała się w ostatnich latach Poczta Polska – uważa prawnik FOR-u.
Mimo upływu blisko dwóch miesięcy, odkąd nowy rząd Donalda Tuska objął władzę, nadal nie wiadomo, co stanie się z Pocztą. - Odpowiedzią na fatalną sytuację finansową Poczty Polskiej, mogłaby być prywatyzacja tego podmiotu. Tego typu krok przyniósł zbawienne skutki dla operatorów pocztowych w kilku innych państwach UE – uważa Ziędalski.
Paraliż czy działanie na zwłokę?
Tyle że w przypadku tej konkretnej spółki byłoby to posunięcie ryzykowne zarówno pod względem prawnym, jak i politycznym. Donald Tusk oraz inni politycy KO w czasie kampanii wyborczej zapewniali, że w przypadku ich wygranej w wyborach żadnych wielkich reprywatyzacji nie będzie.
Poza tym Poczta ma status spółki o istotnym znaczeniu dla gospodarki. Państwo ma konstytucyjny obowiązek zapewnienia wszystkim obywatelom dostępu do świadczeń pocztowych - również tym, którzy mieszkają w miejscowościach, gdzie utrzymywanie placówek pocztowych jest nierentowne.
Poczta musi więc, jak spółka prawa handlowego utrzymywać nierentowne placówki, za co dostaje rekompensatę.
Co więcej, ustawa o zasadach zarządzania mieniem państwowym wprost wyklucza możliwości zbycia akcji Poczty. - W związku z tym utrudnione są ewentualne ruchy mogące polegać na przemianach własnościowych dotyczących tego podmiotu, niezależnie od wybranej spośród wcześniej wspomnianych koncepcji – mówi wprost Ziędalski.
Poczta Polska na krawędzi. Pat coraz bliżej
Zdaniem naszego rozmówcy, zbycie akcji Poczty wymagałoby zmiany wspomnianej wyżej ustawy, a to w obecnej sytuacji może być utrudnione. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział bowiem, że będzie kierował ustawy do Trybunału Konstytucyjnego i je wetował.
PiS miał plan na "po wyborach"
Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało, że ma gotowy plan ratowania Poczty "po wygranych wyborach".
Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty Piotr Moniuszko dotarł w ubiegłym roku do informacji, jak miałoby się to odbyć. - Zakładano wydzielenie z Poczty Polskiej osobnej spółki, która zajmowałaby się usługami komercyjnymi (takimi jak logistyka, paczki) – relacjonuje.
Wówczas Poczta Polska zostałaby tylko z usługami publicznymi (chodzi głównie o listy, handel). Gdyby do tego doszło, Poczta straciłaby status spółki akcyjnej i jak przed 2009 r. stałaby się ponownie przedsiębiorstwem państwowym.
Co by to zmieniło? - Chodziło o to, by łatwiej było dofinansowywać z budżetu państwa nierentowne usługi publiczne bez pośrednictwa Komisji Europejskiej – uważa Piotr Moniuszko.
Zdaniem związkowca, wydzielenie z Poczty usług komercyjnych i stworzenie nowej spółki wymagałoby dość znacznego kapitału zewnętrznego, którego nie mógł wyłożyć rząd. Stąd też jeden ze scenariuszy w MAP miał przewidywać połączenie nowej spółki wydzielonej z Poczty Polskiej z jedną ze spółek Orlenu, konkretnie - z Orlen Paczka.
- Pozwoliłoby to stworzyć na rynku przesyłek kurierskich, ekspresowych i pocztowych (KEP) spółkę, która mogłaby z czasem stać się wiodącą firmą w usługach kurierskich i logistycznych – ocenia nasz rozmówca.
Rekompensata priorytetem? A co dalej?
Zapytaliśmy w ubiegły poniedziałek MAP, dlaczego nie zwołał do tej pory walnego zgromadzenia w Poczcie Polskiej i czy prawdą jest, że rząd Donalda Tuska ma już zgodę Komisji Europejskiej na wypłatę Poczcie Polskiej rekompensaty z tytułu świadczonych przez nią nierentownych powszechnych usług pocztowych.
Maksymalna wartość rekompensaty za lata 2021-2022 pokryłaby stratę finansową Poczty za ubiegły rok w kwocie ponad 700 mln zł.
Biuro prasowe MAP zapewniło nas, że sytuacja Poczty Polskiej jest jednym z priorytetów rządu, ale nie wspomniano nic o walnym zgromadzeniu. W naprawie sytuacji w spółce ma pomóc uzyskanie w Brukseli pełnej zgody na wypłatę rekompensaty.
Z komunikatu prasowego umieszczonego na stronie MAP wynika, że w poniedziałek minister aktywów Borys Budka rozmawiał w Brukseli z dwojgiem unijnych komisarzy o pomocy publicznej dla sektora wydobywczego i pocztowego.
"W kwestii zgody na wypłatę Poczcie rekompensaty ustalono, że strona polska przekaże dodatkowe dane i analizy niezbędne do podjęcia przez Komisję Europejską decyzji w tej sprawie. Dodatkowo w mocy pozostaje tzw. comfort letter (list gwarantujący, wstępna zgoda – przyp. red.) udzielony Poczcie Polskiej przez Komisję Europejską" - czytamy w komunikacie.
Dodajmy, że w świetle znowelizowengo przez PiS prawa pocztowego wstępna zgoda Komisji na wypłatę rekompensaty nie uprawnia Skarbu Państwa do przelewu środków. Musi być pełna zgoda Brukseli na taką pomoc. A to trwa czasami nawet kilka lat.
Zapytaliśmy w poniedziałek wprost Komisję Europejską o zgodę na pomoc dla Poczty. Ta nabrała jednak wody w usta i przesłała nam bardzo krótki komunikat, że póki co nie będzie udzielała na ten temat żadnego komentarza.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl