Elektromobilność nabiera tempa – liczba rejestracji aut elektrycznych rośnie w rekordowym tempie. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Aut ACEA podało, że między kwietniem a czerwcem 2018 r. w Unii Europejskiej było ich ponad 72 tys. To o 40 proc. więcej w porównaniu z poprzednim rokiem.
Prognozy są bardzo optymistyczne. Według Bloomberga w roku 2040 co trzecie sprzedane auto będzie elektryczne. Morgan Stanley spodziewa się jeszcze lepszego wyniku. W 2040 roku ten odsetek może wynieść 50 proc. Dekadę później zdecydowana większość pojazdów na drogach (70 proc.) napędzana będzie energią elektryczną.
Jak się okazuje, wzrost popularności zelektryfikowanego transportu nie tylko wpływa na decyzje zakupowe kierowców, ale przede wszystkim na branżę. Jeszcze kilkanaście lat temu rynek zdominowany był przez wielkich graczy, a nowe marki pojawiały się rzadko. Obecnie, na każdych niemal targach motoryzacyjnych na świecie pojawiają się nowe modele wyprodukowane przez start-upy.
Wśród tegorocznych wystawców w Genewie pojawił się chociażby niemiecki e.GO, który zaczął działalność w 2015 roku, a teraz prezentuje już swoje niewielkie, miejskie e-auto. A to zaledwie jedna z wielu firm, które planują podbić sektor elektrycznej motoryzacji.
Elektromobilne start-upy – Tesla liderem, ale konkurencja rośnie w siłę
Swoistym weteranem wśród elektromobilnych start-upów jest oczywiście Tesla. Elon Musk bez wątpienia zmienił sposób postrzegania samochodów elektrycznych – posiadanie elektryka nagle stało się modne. Tesla uważana jest powszechnie za najbardziej wizjonerską, ale też zdolną do wdrażania bardzo odważnych rozwiązań. Dzięki temu modele marki znajdują się na szczycie zestawień najpopularniejszych aut elektrycznych na świecie.
Ale dobry marketing nie zawsze wystarcza. Tesla zadebiutowała na giełdzie osiem lat temu i potrzebowała aż 28 rund finansowania, aby zebrać środki potrzebne do uruchomienia produkcji. Po ośmiu latach, wyniki finansowe wciąż nie napawają optymizmem. Tesla ani razu w historii nie osiągnęła zysku operacyjnego. Dwa lata temu miała… 2 mld dolarów straty. I choć od kilku lat regularnie pojawiają się informacje o spodziewanym końcu marki, za każdym razem okazują się nieprawdziwe.
Tesla
Tesla może być, szczególnie w Europie i USA, jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek elektrycznych, ale to azjatyckie start-upy coraz intensywniej walczą o nowych klientów i w krótkim czasie mogą okazać się konkurencją nawet dla największych.
Jednym z ciekawszych start-upów elektromobilnych jest chiński NIO. Firma działa od 2014 roku, a od 2016 produkuje auta. W ofercie ma trzy elektryczne modele: sportowe auto torowe EP9 oraz dwa SUV’y ES8 oraz ES6. NIO pracuje też nad pojazdami autonomicznymi.
Co więcej, firma od września 2018 jest też obecna na nowojorskiej giełdzie. Na rozruch swojej działalności udało jej się zebrać od inwestorów gigantyczną sumę ok. 2,5 mld dolarów. Wśród nich jest jeden z największych funduszy inwestycyjnych – Sequoia – oraz największa chińska wyszukiwarka - Baidu.
NIO
W 2016 roku powstała również chińska firma Future Mobility. Już na ten rok zapowiedziała uruchomienie produkcji swojej marki Byton. Na początek będzie to elektryczny i autonomiczny SUV, który trafi do salonów w Chinach, a potem w Stanach Zjednoczonych.
By to było możliwe, firma zebrała od inwestorów ok. 0,7 mld dolarów. Wśród nich są m.in. gigant technologiczny, twórca WeChata – firma Tencent.
Byton
Z kolei Wietnam w tym zestawieniu reprezentuje Vinfast. Firma działa na rynku od 2016 roku, a zarządzający zebrali od inwestorów 3 mld dolarów. Dwa pierwsze modele, na razie spalinowe, zaprezentowano podczas międzynarodowych targów w Paryżu: sedana i SUV-a (ICE), które trafią na rynek w 2019 roku.
W najbliższym czasie spółka zamierza uruchomić także produkcję odpowiednika Opla Karla (wykupiona licencja). Samochód ma być sprzedawany w Azji od przyszłej jesieni. Plany na przyszłość? Dość ambitne. Firma planuje docelową produkcję na poziomie 250 tysięcy elektryków.
Vinfast
Innym producentem, któremu udało się zbudować swój model od podstaw jest wspomniany wcześniej niemiecki e.GO Life. Propozycja tego start-upu to dwudrzwiowy, dwuosobowy elektryczny samochód miejski. Firma działa od 2015 roku. Pierwsze pojazdy wyprodukowała szybko, bo już w trzy lata od startu. Producent planuje, że w 2019 roku zostanie wyprodukowanych co najmniej 15 tysięcy samochodów. Najtańsza wersja auta e.GO Life kosztuje około 65-70 tysięcy złotych.
e.GO
Przy okazji warto też wspomnieć o międzynarodowej kooperacji, czyli pojeździe Lucid. Amerykańsko-chińska firma działa od 2007 roku. Fani motoryzacji musieli jednak długo czekać na pierwsze efekty tej współpracy. Model Lucid Air został zaprezentowany dopiero w grudniu 2016 r. Wstępnie rozpoczęcie produkcji zaplanowano na początek tego roku. Spółka postawiła na samodzielność: własny zakład produkcyjny, bateria i silnik elektryczny. Wartość zebranego finansowania to ponad 1 mld dolarów.
Lucid Air
Start-upy w lepszej sytuacji niż koncerny
Skąd tak znacząca obecność start-upów w sektorze elektromobilnym? Zwiększająca się popularność aut elektrycznych sprawia, że coraz więcej firm upatruje w tym szansy biznesowej dla siebie. W odróżnieniu od rynku aut spalinowych segment pojazdów elektrycznych nie jest jeszcze nasycony, stąd to najlepszy moment, aby wejść w rynek, zbudować pozycję i skutecznie konkurować z innymi. Jakie są przewagi start-upów nad dużymi koncernami motoryzacyjnymi? Nowi gracze nie są obciążeni koniecznością utrzymania dotychczasowej, ukierunkowanej na produkcję aut spalinowych, technologii i infrastruktury produkcyjnej.
Powyższe historie to przykład, że dojście do realizacji projektu w tej branży jest niezwykle skomplikowane i wymaga wielkich nakładów pracy, wiedzy i kapitału. Niektórym firmom udaje się uruchomić produkcję już w kilka lat od powstania, inne potrzebują dekady, aby zaprezentować samochód. Część spółek działa samodzielnie lub kooperuje z partnerami. Dobrym przykładem takiego działania może być współpraca MOL Group i konsorcjum Next-E w zakresie budowy 252 elektrycznych stacji w Europie Środkowo-Wschodniej, czy też współpraca Grupy Renault z wieloma spółkami energetycznymi w całej Europie: z RWE w Niemczech, Acciona w Hiszpanii czy a2a we Włoszech.
Wśród powyższych przykładów zabrakło firmy z polskiego podwórka – ElectroMobility Poland, której zadaniem ma być stworzenie rodzimej marki samochodów elektrycznych. Czy mamy szansę zobaczyć kiedyś w Genewie elektryka polskiej produkcji, stojącego obok modeli Tesli, Bytona czy e.GO?
Na pewno jako kraj stanęliśmy przed cywilizacyjną szansą. Polska ma okazję powalczyć o pozycję w tym bardzo sprzyjającym czasie, a spółka, która podjęła się stworzenia samochodu elektrycznego na naszym rynku – ElectroMobility Poland – działa od podstaw, czyli de facto jak start-up. Czy może stać się konkurencją dla już działających podmiotów?
- Naturalne, że część rosnącego popytu na samochody elektryczne zagospodarują istniejący producenci, ale im się do tego nie spieszy. Na samochodach spalinowych zarabia się lepiej, zwłaszcza na serwisie i częściach zamiennych. Koncerny będą więc spowalniać proces elektryfikacji, bo każdy dba o przychody dla swojego biznesu. Start-upy nie mają takich problemów. Dla nich masowe wejście na rynek z samochodem elektrycznym to jedyna szansa powodzenia. Uruchomienie jednak seryjnej produkcji samochodów to wyzwanie na kilka lat, które wymaga cierpliwości zarówno od inwestorów jak i od przyszłych klientów - mówi prezes EMP, Piotr Zaremba.
- ElectroMobility Poland konsekwentnie realizuje swój plan budowy własnej fabryki samochodów elektrycznych – dodaje.
Po co Polsce elektryk?
Gdyby te plany udało się zrealizować, oznaczałoby to wymierne korzyści dla gospodarki. Samo zbudowanie fabryki oraz związanego z nią łańcucha poddostawców i kontrahentów, pozwoliłoby na zapewnienie tysięcy nowych miejsc pracy. Polska może być dobrym miejscem do produkcji samochodów z uwagi na niskie koszty pracy, w stosunku do producentów niemieckich i francuskich. Do tego produkcja samochodów przyciąga wysoko wykwalifikowanych pracowników i stanowi dla państwa jedno z najbardziej atrakcyjnych gospodarczo przedsięwzięć. Jak pokazują przykłady innych start-upów zadanie nie jest jednak łatwe.
Trzeba również pamiętać, że powstanie elektryka made in Poland nie nastąpi z dnia na dzień. Takie działanie wymaga strategii, cierpliwości i systemowego podejścia. Historie start-upów, które przetarły już szlaki, pokazują jak wielkiego wysiłku trzeba, aby zaistnieć w branży.