Poseł Koalicji Obywatelskiej Adam Szłapka reaguje na poniedziałkową publikację Onetu. Dziennikarze portalu zapoznali się z dokumentami z kontroli Najwyższej Izby Kontroli w sprawie budowy nowego bloku węglowego (tzw. bloku C). Po siedmiu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości bilans strat związanych z tym projektem sięga już 1,35 mld złotych. Na inwestycji miały się dorobić w największym stopniu osoby związane z PiS.
Prace nad blokiem C ruszyły w 2018 r., lecz wiosną 2020 r. zostały zawieszone. Po roku podjęto decyzję, że zamiast węgla do produkcji energii elektrycznej wykorzystywany będzie gaz ziemny, więc rozpoczęto rozbiórkę wybudowanych wcześniej elementów bloku węglowego.
Zawiadomienie do prokuratury
Dziennikarze Onetu powołali się na dokumenty NIK i stwierdzili, że wyłania się z nich "obraz niegospodarności, niekompetencji i świadomego wręcz sabotowania" procesu budowy, co finalnie doprowadziło do tak ogromnych strat.
Stąd reakcja polityka opozycji. Lider Nowoczesnej zwrócił się do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry z pismem, w którym informuje go m.in. o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, byłego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego oraz prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka.
Zdaniem posła wspomniane osoby nie dopełniły obowiązku oraz mogły wyrządzić znaczną szkodę majątkową. Zawiadomienie to dotyczy również ministra-koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.
Tak Szłapka uzasadnia wniosek
W uzasadnieniu Adam Szłapka pisze m.in., że budowa elektrowni w Ostrołęce to "jeden wielki akt oskarżenia wobec czołowych polityków PiS, pokazujący patologiczność procesu inwestycyjnego oraz upolitycznionego zarządzania przez pozbawionych kompetencji ludzi".
Zgodnie z ustaleniami Onet.pl, bazującym na raporcie Najwyższej Izby Kontroli, brak właściwego zarządzania nad tym projektem doprowadziło do straty w wysokości co najmniej 1 mld 348 mln 904 tys. zł - punktuje poseł KO w zawiadomieniu do prokuratury, które przekazał również money.pl
Adam Szłapka wskazuje, że reaktywacja projektu budowy elektrowni nastąpiła po wygranych wyborach przez PiS w 2015 r., a wspierali go czołowi politycy tego ugrupowania Andrzej Duda i Beata Szydło.
Adam Szłapka w swoim piśmie do prokuratury zaznacza też, że "równocześnie byliśmy świadkami politycznej obsady stanowisk spółek odpowiedzialnych za projekt, wśród których znalazły się osoby z zarzutami korupcyjnymi, które wzbogaciły się na budowie elektrowni węglowej".
Polityk przekonuje, że kontrolerzy NIK w dokumentach pokontrolnych wprost wskazują na ówczesnego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, jako jednego z głównych odpowiedzialnych za fiasko budowy elektrowni Ostrołęka C.
Polityk wskazuje, że charakter polityczny miała mieć też decyzja przemiany bloku z węglowego na gazowy. NIK - o czym pisał Onet - wskazał, że kluczowe dla tej decyzji było przejęcie w grudniu 2019 r. Energa SA przez PKN Orlen. Doprowadziło to najpierw do zawieszenia prac, a następnie do porzucenia koncepcji budowy elektrowni węglowej. Tutaj - w ocenie Adama Szłapki - pojawia się odpowiedzialność Daniela Obajtka (jako prezesa Orlenu) oraz Jacka Sasina (jako nadzorującego spółki państwowe).
"Obaj musieli zdawać sobie sprawę ze strat, jakie zostaną poniesione po wycofaniu się z budowy zakładu w Ostrołęce w technologii węglowej. Co więcej, zmiana założeń inwestycji na tak zaawansowanym etapie realizacji stworzyła poważne ryzyka związane z udziałem rynku mocy, gdyż elektrownia węglowa Ostrołęka C miała już od 2023 r. dostarczać energię na rynek" - czytamy w zawiadomieniu do prokuratury złożonym przez Szłapkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Historia projektu elektrowni Ostrołęka
Prace nad projektem nowego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka Energa zaczęły się w 2009 r. We wrześniu 2012 r. spółka je wstrzymała, nie mogąc pozyskać finansowania z rynku. Energa uznała, że dopiero udział partnera strategicznego umożliwi budowę. Jesienią 2016 r. połowę udziałów w projekcie kupiła Enea. Wiosną 2018 r. konsorcjum GE Power i Alstom wygrało przetarg na budowę 1000 MW bloku na węgiel kamienny za nieco ponad 6 mld zł. Polecenie rozpoczęcia prac budowlanych wydano z końcem 2018 r., jednak wiosną 2020 r. budowę zawieszono.
W czerwcu 2020 r. Enea i Energa podjęły decyzję o kontynuowaniu inwestycji, ale po konwersji technologii na wykorzystującą spalanie gazu ziemnego do produkcji energii elektrycznej. Podpisano też trójstronne porozumienie z PKN Orlen – od końca kwietnia 2020 r. większościowym właścicielem Energi, które określała dalsze kierunku udziału wszystkich stron w projekcie.
W grudniu 2020 r. Enea podjęła decyzję, że nie weźmie udziału w budowie elektrowni gazowej. Również w grudniu 2020 roku została zawarta nowa umowa inwestycyjna między nowymi sponsorami projektu – Energą, Orlenem oraz PGNiG. W styczniu 2021 r. powołano nową spółkę celową CCGT Ostrołęka Sp. z o.o do realizacji elektrowni gazowej — z łącznym 51 proc. udziałem Energi i Orlenu i 49 proc. udziałem PGNiG. W kwietniu 2021 r. UOKiK wydał zgodę na utworzenie spółki CCGT Ostrołęka. W marcu 2021 r. ruszyła rozbiórka wybudowanych wcześniej elementów bloku węglowego elektrowni.
Zarówno politycy PiS, jak i zaangażowana w budowę "bloku C" i przedstawiciele spółki Energa konieczność jego rozbiórki tłumaczyli koniecznością dostosowania się do "zmieniającej się polityki klimatycznej UE".
W zeszłym roku wicepremier Jacek Sasin przekonywał, że blok jest "pomnikiem zmieniającej się bardzo szybko i w sposób niemożliwy do przewidzenia polityki klimatycznej Unii Europejskiej". - W momencie, kiedy ta inwestycja była planowana, kiedy zaczęła się jej budowa, wydawało się, że elektrownia węglowa taka może powstać i może pracować — mówił wówczas minister.
Podobnie konieczność rozbiórki tłumaczyła niedawno Energa. "Plany budowy bloku węglowego w Ostrołęce do momentu m.in. radykalnych zmian w polityce klimatycznej Unii pozostawały racjonalne biznesowo, a wydatkowanie środków było niezbędne. Polskę czeka stopniowe, ale nieuchronne odłączanie od KSE kolejnych źródeł węglowych – ze względu na ich wiek oraz pogarszającą się wydajność pracy i dyspozycyjność. Towarzyszyć temu będzie systematyczny wzrost krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną – tylko w ciągu bieżącej dekady wzrosnąć może o kilkanaście procent" - napisał koncern w oświadczeniu przekazanym przed trzema tygodniami PAP.
Koncern przekonuje także, że "budowa bloku gazowo-parowego w Ostrołęce przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju oraz utrzymania ciągłości dostaw energii dla północno-wschodnich regionów Polski".