"Byłam na spacerze z psem. Zobaczyłam to ogrodzenie i się zdziwiłam.Ten elektryczny pastuch ciągnie się od wejścia do klatki przez cały trawnik. Obok jest huśtawka i przestrzeń dla dzieci. To w ogóle jest bezpieczne?" - czytamy w komentarzu od naszej czytelniczki.
To nie pierwszy głos oburzenia wywołany postawieniem elektrycznego płotka. "Instalacja" stanęła już kilka miesięcy temu przy ul. Ametystowej na gdańskim osiedlu Łostowice. Lokalne portale rozmawiały z mieszkańcami, którzy potępiali ten pomysł.
- Jestem rodzicem małego dziecka. Nie wyobrażam sobie, aby mogło korzystać z miejsca, gdzie znajduje się potencjalne zagrożenie porażenia prądem. Pastuch elektryczny ma działać automatycznie, co budzi ogromne wątpliwości - pisze Matuesz, mieszkaniec osiedla na łamach portalu trojmiasto.pl
Portal pisał o sprawie w grudniu 2020 roku. W tamtym czasie mieszkańcy budynku mieli wziąć udział w głosowaniu i wspólnie zdecydować o zamontowaniu przy bloku elektrycznego pastucha. Skąd w ogóle wziął się ten pomysł? Otóż problemem były pojawiające się w sąsiedztwie bloku dziki.
Mieszkańcy okolicy wielokrotnie zgłaszali, że w sąsiedztwie osiedla Łostowice pojawią się dziki. Na problem zwrócił też uwagę radny miasta Gdańska Przemysław Majewski, który w grudniu 2020 roku skierował zapytania w tej sprawie do prezydent Aleksandry Dulkiewicz.
W odpowiedzi czytamy, że samorząd zdaje sobie sprawę ze skali problemu, jaką jest powszechność dzików w okolicach wspomnianego osiedla. Miasto prowadzi redukcyjny odstrzał dzików, jednak, jak zaznaczone jest w odpowiedzi, nie można tego robić na terenach zurbanizowanych.
Dlatego mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce. Zygmunt Jałoszyński, zarządca Wspólnoty Mieszkaniowej Ametystowa 2/4/6/8 pół roku temu zaznaczał w rozmowie z trojmiasto.pl, że ryzyko porażenia prądem od pastucha jest minimalne. Bowiem wtedy dwa programatory musiałyby ulec awarii, a to jest mało prawdopodobne.
- Urządzenie nie stanowi żadnego zagrożenia dla ludzkiego zdrowia i życia. Posiada wszelkie przewidziane przepisami atesty. Zgodnie z informacjami od producenta wytwarza ono krótkotrwały impuls elektryczny o wysokim napięciu i niskim amperażu - mówił Jałoszyński w rozmowie z portalem trojmiasto.pl
Urządzenie jest aktywne od 23:00 do 5:00. Drugi z programatorów, na wypadek awarii, ustawiony jest od 23:01 do 5:01.
Dziki nie tylko w Gdańsku
Problem dzików "na gigancie" uwiera nie tylko mieszkańców Gdańska. Na zaskakujące spotkania najbardziej narażeni są lokatorzy zabudowań w sąsiedztwach lasów. Problem dotyka wielu polskich miast.
Jak opisują w mediach społecznościowych mieszkańcy podwarszawskiej Zielonki, dziki pojawiają się w zasadzie w każdej części miasto. Samorząd nie skorzystał jednak z rozwiązania jednego z gdańskich osiedli, bo i całego miasta nie da się przecież obudować elektrycznym pastuchem.
Natomiast w zielonkowskich miejscach, w których często pojawią się dziki, robione są opryski oraz rozsypywany jest granulat odstraszający. Innym sposobem na radzenie sobie z nieproszonymi gośćmi jest obudowywanie otwartych śmietników, w których zwierzęta po prostu szukają pożywienia.
Jak wynika z danych przedstawionych przez Polski Związek Łowiecki i Lasy państwowe, w 2018 roku w Polsce było blisko 230 tys. dzików. Najwięcej zwierząt jest w województwie zachodnomorskim (34 tys.) i Wielkopolskim (25 tys. sztuk). Najmniej dzików jest zaś w Małopolsce - około 5 tys. sztuk.