Pandemia koronawirusa skomplikowała drogę do e-mobilności. Dlatego branża przygotowała alternatywne rozwiązania, które mogłyby m.in. ratować marzenia o czystszym powietrzu. Przedsiębiorcom, którzy przodują w zakupach nowych samochodów w Polsce (70 proc. transakcji), aktualne przepisy pozwalają oszczędzić maksymalnie 36 tys. zł przy zakupie auta elektrycznego (to kwota zapowiedzianej rządowej dotacji). Ale można pójść dalej.
– Proponujemy wprowadzenie możliwości odliczenia 100 proc. VAT od zakupu i użytkowania samochodów elektrycznych, w miejsce obowiązującego limitu odliczenia 50 proc. VAT - mówi Maciej Mazur, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA).
Co by to dało? Przykładowo, cena katalogowa Hyundaia Kona Electric wynosi 152,9 tys zł brutto. Przy możliwości odliczenia VAT w wysokości 50 proc., ostatecznie cena wynosi 138 604,50 zł. Przy odliczeniu VAT w wysokości 100 proc. za to auto zapłacimy 124,3 tys. zł, czyli o 14,3 tys. zł taniej.
O ponad 30 proc. taniej
- Optymalne rozwiązanie zachęcające do zakupu samochodów elektrycznych powinno zakładać połączenie obu narzędzi: wprowadzenia systemu dotacji i możliwości odliczenia 100 proc. podatku VAT. W pokazywanym przypadku oznaczałoby to sumę 36 tys. zł i dodatkowych 14 tys. zł - mówi Paweł Błaszczak, prezes 4Mobility SA, firmy car-sharingowej oferującej również elektryki.
Symulację uwzględniającą oba rozwiązania pokazuje w poniższej tabelce:
VAT 100% | VAT 50% | |
---|---|---|
cena zakupu samochodu (brutto) | 152 900 | 152 900 |
odliczenie VAT | 28 591 | 14 296 |
dotacja | 36 000 | 36 000 |
cena bez VAT i z uwzględnieniem dotacji | 88 309 | 102 604 |
Jednak obecnie nawet dotacji nie można być pewnym. Co prawda są odpowiednie przepisy wykonawcze, ale już pojawiły się sygnały, że poziomy dopłat będą najprawdopodobniej istotnie obniżone. - Nie ma wdrożonego rozwiązania dla przedsiębiorców z realną możliwością uzyskania takiej dopłaty - wyjaśnia prezes 4Mobility SA.
To zatem też należałoby zmienić. Czy branży uda się ożywić rynek? Wynik tych starań oczywiście nie jest jeszcze znany, ale PSPA i firmom związanym z elektromobilnością nie można odmówić determinacji. W piśmie do ministra Michała Kurtyki z resortu klimatu apelują o błyskawiczną reakcję i ratunek.
Szorowanie po dnie
Jak argumentują, koncerny na całym świecie zawieszają produkcję pojazdów z napędem elektrycznym. W kwietniu nastąpił też spadek rejestracji nowych samochodów osobowych i dostawczych o 65,8 proc. rok do roku.
W czasie pandemii sprzedawały się tylko pojedyncze auta elektryczne. W ocenie PSPA zagraża to nie tylko branży, ale i realizacji celów w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych przez Polskę.
Według analiz tej organizacji, by doprowadzić do scenariusza spełniającego wizję neutralności klimatycznej, 70 proc. inwestycji musi trafić do sektora transportu. Żeby to było możliwe, zmiany nie mogą dotyczyć tylko ulg i zachęt finansowych przy zakupie.
- Zaproponowaliśmy również pakiet rozwiązań bezpośrednio dedykowany podmiotom świadczącym usługi mobilności współdzielonej. Postulujemy wprowadzenie odpowiednich ram prawnych, których brak wyhamowuje obecnie rynek - mówi Maciej Mazur.
Hulajnogi też
Propozycje obejmują m.in. wyodrębnienie współdzielonej mobilności jako nowej, odrębnej kategorii transportu w prawie o ruchu drogowym, uregulowanie statusu prawnego e-hulajnóg oraz innych urządzeń transportu osobistego.
Inną z poważnych barier na drodze rozwoju elektromobilności pozostają wysokie koszty stałe związane z zapewnieniem dostaw energii dla stacji ładowania.
Według "Licznika Elektromobilności" PSPA pod koniec marca po polskich drogach jeździło ok. 10,7 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym. Popyt na usługi ładowania jest zatem niewielki. - Tymczasem operatorzy ponoszą wysokie koszty stałe związane z zapewnieniem dostaw energii dla stacji ładowania - mówi Mazur.
Taryfa E
W związku z tym PSPA postuluje wprowadzenie specjalnej, prądowej taryfy "E" dla takich firm. Takie rozwiązanie pozwoli na racjonalizację kosztów przy obecnych realiach rynkowych.
- Dzięki wprowadzeniu wsparcia tego rodzaju, sprzedaż aut elektrycznych w 2021 r. może wynieść w Polsce ok. 8 tys. szt. W scenariuszu pesymistycznym, zakładającym brak zachęt finansowych, byłaby o ponad 40 proc. niższa - szacuje Maciej Mazur.
W dobie kryzysu, jaki może nadejść, warto również zwrócić uwagę na korzyści car-sharingu. - Obecnie w warunkach polskich na jeden pojazd współdzielony przypada średnio 90 użytkowników. Jeden samochód udostępniony w ramach usług car-sharingu może zastąpić od 7 do 11 pojazdów prywatnych, a tym samym przyczynić się w znaczącym stopniu do ograniczenia ruchu drogowego oraz redukcji poziomu emisji - mówi Paweł Błaszczak.
Co istotne, operatorzy takich usług intensywnie inwestują w elektromobilność. Pod koniec 2019 r. samochody zeroemisyjne, wchodzące w skład flot car-sharingowych, stanowiły ok. 15 proc. polskiego parku osobowych pojazdów całkowicie elektrycznych.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie