Pensylwania uważana jest za jeden z tych stanów, w których obywatele mogą przeważyć szalę poparcia dla kandydata republikanów.
75 milionów dolarów jako wpłata od jednej osoby wydaje się oszałamiającą — acz tylko nieznacznie narusza osobisty majątek Muska i nawet nie czyni go największym w tym cyklu darczyńcą Trumpa. Jednak zaangażowanie najbogatszego, do niedawna, człowieka świata nie ogranicza się do wpłat i - jak zauważył - w ubiegłym tygodniu "The New York Times" - jest niespotykane w najnowszej historii.
Dziennik przypomniał, że Musk przeprowadził się do Pensylwanii, najważniejszego stanu z punktu widzenia wyników obecnych wyborów, i zainwestował we wspierający Trumpa komitet wyborczy (tzw. SuperPAC o nazwie America PAC) łącznie co najmniej 140-180 mln dolarów, choć sam Trump miał mówić osobom w swoim otoczeniu, że Musk wsparł go kwotą pół miliarda dolarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponadto miliarder ujawnił, że America PAC ma płacić osobom, które pomagają zidentyfikować prawdopodobnych wyborców Trumpa w siedmiu kluczowych stanach po 47 USD od nazwiska - poinformował z kolei portal Politico, którego zdaniem jest obecnie bardzo trudno oddzielić Muska-biznesmena od Muska-polityka. Choć Trump zapowiedział, że jeśli wygra zatrudni Muska na wysokim stanowisku w administracji, aktywność polityczna miliardera może nie wpłynąć korzystnie na osiągane przezeń wyniki finansowe.
Musk na wiecu z Trumpem. "To będą ostatnie wybory"
"Ten element zależy od innego okręgu wyborczego, o który Musk będzie musiał się martwić - Wall Street. Jest najbogatszym człowiekiem na świecie głównie dzięki wycenie Tesli, lecz robotaxi (system autonomicznych taksówek oraz pojazd Cybercab) nie spełniły oczekiwań inwestorów" - zauważył portal, odnotowując, że po zaprezentowaniu systemu akcje spółki spadły o blisko 9 proc, co oznacza spadek wartości firmy o 68 mld dolarów.