Elon Musk swoimi spostrzeżeniami podzielił się na spotkaniu, podczas którego przedstawiono wyniki finansowe Tesli za pierwszy kwartał. Miliarder uważa, że inflacja jest wyższa, od oficjalnych wskaźników.
Przypomnijmy, że według danych Departamentu Pracy opublikowanych we wtorek, inflacja w USA wzrosła w marcu o 8,5 proc. w ujęciu rocznym, osiągając 40-letni rekord, ponieważ inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała wzrost kosztów energii.
CNBC informuje, że komentarz Muska do poziomu inflacji był jego odpowiedzią na pytania analityków dotyczące ostatnich podwyżek cen pojazdów Tesli oraz tego, jak Tesla zamierza zrealizować swój długoletni cel, jakim jest wprowadzenie do powszechnego użytku pojazdów w pełni elektrycznych.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Musk powiedział, że Tesla chce, aby pojazdy elektryczne były tak przystępne cenowo, jak to tylko możliwe, ale ubolewał, że ustalanie cen może być wyzwaniem w obliczu zmieniających się warunków makroekonomicznych.
"Myślę, że oficjalne dane liczbowe zaniżają prawdziwą skalę inflacji. A wydaje się, że inflacja będzie się utrzymywać przynajmniej do końca tego roku". W niektórych przypadkach dostawcy Tesli domagają się od 20 do 30 proc. więcej za części" - powiedział Musk cytowany przez CNBC.
Dodał, że na razie koszty te nie rosną tylko z jednego powodu — Tesla ma już w kontraktach ustalone ceny z dostawcami, ale i te kontrakty niedługo się skończą, wtedy też może być problem ze wzrostem cen.
W swoim raporcie dla akcjonariuszy Tesla napisała: "Wyzwania związane z łańcuchem dostaw nie zniknęły, a nasz zespół radzi sobie z nimi od ponad roku. Oprócz niedoborów chipów ostatnie epidemie COVID-19 wpłynęły na nasz łańcuch dostaw i działalność fabryk. Co więcej, ceny niektórych surowców wzrosły w ostatnich miesiącach wielokrotnie".
Elon Musk powiedział, że nie sądzi, aby Tesla w najbliższym czasie ponownie podniosła ceny samochodów, dodał jednak, że obecne ceny dotyczą pojazdów, które będą dostarczone klientom za 6-12 miesięcy. Jak informuje CNBC, zastrzegł jednak, że "oczywiście nie mamy wpływu na otoczenie makroekonomiczne" i na to, czy "rządy będą nadal drukować ogromne ilości pieniędzy".