Pół roku temu Elon Musk wstrząsnął światem nowych technologii i przejął ulubioną platformę społecznościową polityków - Twittera. Drugi najbogatszy człowiek świata podsumowuje ten okres w rozmowie z BBC. Wspomina, że śpi na kanapie w firmie, a sam nie zarządza firmą, tylko jest liderem Twittera, bo obecnym prezesem jest... jego pies Floki.
Bolesne zwolnienia w Twitterze
Wejście Muska do firmy, wiązało się z dużymi redukcjami pracowników popularnej platformy społecznościowej. Cięcia objęły menedżerów, analityków i inżynierów, którzy zajmowali się utrzymaniem niektórych funkcji online Twittera. Zwolnienia nie ominęły również pracowników zajmujących się monetyzacją danych. Właściciel Tesli dodał, że zwolnienia nie były zabawą, były za to "bolesne".
Musk wprowadził też w ciągu swoich pierwszych sześciu miesięcy w firmie płatną subskrypcję Twittera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe wyzwanie Muska
Jednym z najtrudniejszych wyzwań, z jakimi musiał mierzyć się Musk po przejęciu Twittera, miały być problemy z centrum danych w Denver. Doprowadziło to do problemów z serwerami.
W rozmowie z Jamesem Claytonem Musk dodał, że wiele osób przewidywało, że Twitter przestanie działać.
Ich przewidywania się nie spełniły – powiedział właściciel Tesli.
Rozmowa była transmitowana za pomocą Twitter Spaces, czyli usługi umożliwiającej rozmowy za pomocą platformy społecznościowej.