Prawo i Sprawiedliwość zaskoczyło. Stanisław Piotrowicz, Krystyna Pawłowicz i Elżbieta Chojna-Duch są kandydatami partii na nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Trójce dotychczasowych sędziów z początkiem grudnia kończy się kadencja. I PiS zaproponował już następców. O tej sprawie można przeczytać w materiale Wirtualnej Polski.
Najwięcej kontrowersji wywołały propozycje TK dla posłów PiS: Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Zdaniem opozycji to nominacja dla partyjnych kolegów.
Z kolei niektórzy politycy Platformy Obywatelskiej sugerują, że kandydatura dla Elżbiety Chojny-Duch to nagroda za jej wypowiedzi podczas komisji śledczej ds. VAT. Była wiceminister w rządzie PO-PSL krytykowała swojego ówczesnego szefa - Jacka Rostowskiego oraz jego decyzje.
- Nagroda? Niby za co? To nie jest pytanie do mnie. Proszę je kierować do kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Jestem przekonana, że zadecydowały tylko kompetencje i doświadczenie, a nie inne względy. Tradycją Trybunału Konstytucyjnego jest to, że w składzie znajduje się przynajmniej jedna osoba z doświadczeniem w sprawach finansów publicznych - podkreśla w rozmowie z money.pl.
Jako przykład podaje np. Teresę Dębowską-Romanowską, która była sędzią Trybunału Konstytucyjnego do 2006 roku.
Innym przykładem osoby z wiedzą dot. spraw finansowych jest prof. Marek Zubik (obecny sędzia TK), który jest i konstytucjonalistą, i specjalistą finansów publicznych. Zajmował się między innymi kwestiami dot. Narodowego Banku Polskiego i budżetu państwa.
Na pytanie, czy przypadkiem propozycja pracy w TK nie pojawiła się po wystąpieniach przed komisją ds. nieprawidłowości w VAT, dr hab. Chojna-Duch mówi wprost: "nie". - Byłam krytyczna, ale jaka miałam być? Miałam chwalić błędne decyzje? Miałam o nich nie mówić? Miałam kłamać? Tak zapamiętałam swoją obecność w Ministerstwie Finansów. I dokładnie ją opisałam - tłumaczy.
Dr hab. Chojna-Duch jest nie tylko nauczycielem akademickim - profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, ale była też wieloletnim członkiem Rady Polityki Pieniężnej i kilkukrotnym wiceministrem finansów.
Z zarzutami o to, że dała się kupić PIS, się po prostu nie zgadza.
- Jak zareagowałam na propozycję? Oczywiście ucieszyłam się, od razu wyraziłam zgodę. Jestem pewna, że rolę sędziego Trybunału Konstytucyjnego będę pełnić w pełni niezależnie, z całkowitym poszanowaniem prawa i z dbałością o dobro Polski i Polaków - podkreśla w rozmowie z money.pl.
- Procedura wyłaniania sędziów Trybunału Konstytucyjnego nie została jeszcze zakończona. Nie czuję się więc sędzią Trybunału, bo nim nie jestem. Mam nadzieję, że przekonam do siebie wszystkich posłów - deklaruje.