Chojna-Duch, obok Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza, jest kandydatem na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. W grudniu mają oni zastąpić trzech odchodzących sędziów tego organu.
Była wiceminister finansów i była członek RPP przyznała, że spotkała się z mocnymi głosami krytyki co do jej kandydatury. Również ze strony rodziny.
- Członkowie rodziny przysyłali sms-y, że się nie spodziewali, że to wstyd, "ręki nie podam, do domu nie wpuszczę" - powiedziała we wtorek w rozmowie w RMF FM.
- To świadczy, że zaszliśmy za daleko. Podziały polityczne są tak głębokie i absurdalne, że uważam, iż trzeba je pominąć - dodała.
- Mój brat, który przyjechał z Kanady, mówi: "będziesz podległa Morawieckiemu". A ja mu mówię: "przeczytaj konstytucję, TK jest niezawisły" - zapewniała.
Elżbieta Chojna-Duch była też pytana o towarzystwo, w jakim kandyduje do TK - Stanisława Piotrowicza i Krystynę Pawłowicz. Jak mówi, Piotrowicza nie zna, natomiast o tej drugiej mówi krótko: "Krysia Pawłowicz? Znakomicie".
Natomiast na pytanie o to, czy Trybunał Konstytucyjny nie jest upolityczniony do spodu, po chwili ciszy odpowiedziała: - No to zróbmy tak, żeby nie był.
Pytana o to, czy uważa, że TK działa sprawniej niż w czasach rządów PO-PSL (liczba orzeczeń drastycznie spadła po przejęciu tego organu przez ludzi związanych z PiS), stwierdziła, że myśli o przyszłości i że będzie działał sprawniej.
Chojna-Duch zapewniła też, że nie czuje się politykiem, a wykładowcą akademickim i urzędnikiem. Była wiceminister finansów dostała też pytanie o to, czy uznałaby ustawę o związkach partnerskich za zgodną z konstytucją. - Związki partnerskie są niezgodne z obecną konstytucją - stwierdziła.
- Na pewno nie weszła pani do TK dla pieniędzy, bo już lata temu media wyliczyły, że ma pani ponad 20 milionów złotych - stwierdził na koniec rozmowy prowadzący Robert Mazurek.
- Nie wiem, dawno nie liczyłam, musiałabym to przeliczyć - stwierdziła z rozbrajającą szczerością Chojna-Duch.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl