Siostry o umowy o pracę i normalne emerytury walczą od 20 lat. Bezskutecznie. Choć to one pracują najciężej, pomagając najbardziej potrzebującym i chorym.
Według danych Konferencji Episkopatu Polski (KEP) w Polsce funkcjonuje obecnie 180 zakonów i zgromadzeń, do których przynależy ok. 32 tys. osób. Konferencja Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych (KWPŻZZ) w Polsce skupia zakonnice w 105 zgromadzeniach, gdzie żyje około 17 tys. zakonnic czynnych.
Czynnych - czyli takich, które wychodzą na zewnątrz i wykonują pracę np. w domach opieki, szpitalach, szkołach. W naszym kraju działają też 83 klasztory tzw. kontemplacyjne. W nich przebywa prawie 2 tys. zakonnic, które z reguły nie opuszczają klasztornych murów.
Jak dowiedziałem się w KWPŻZZ, jeżeli siostry pracują np. w szkołach, to oczywiście w ramach umowy o pracę. Jednak przy katechezie pracuje ok. 2 tys. sióstr - wynika z danych KEP. Co z resztą? Inaczej jeszcze rzecz wygląda, kiedy siostry swoje obowiązki sprawują w domach zakonnych, których w Polsce jest około 2,2 tys.
Wtedy zawieranie umów nie jest to już tak oczywiste. Najlepiej pokazał to głośny przypadek byłej zakonnicy Małgorzaty Niedzielskiej, która jako pierwsza w Polsce pozwała zakon do sądu. Od franciszkanów zażądała 82 tys. zł zadośćuczynienia. Jak wyjaśniała ekszakonnica, przez 13 lat gotowała posiłki dla ponad 120 osób od 8:30 do nawet 22, co zrujnowało jej zdrowie.
A co z umowami o pracę?
Umowy o pracę nie było, o czym najboleśniej przekonała się po opuszczeniu zakonu. To, co robiła za murami, również w pośredniaku nie zakwalifikowano jako pracy, dlatego nie przysługiwał jej nawet zasiłek dla bezrobotnych. O tym nierównym traktowaniu sióstr pisaliśmy już w money.pl.
Przed rokiem kwestię zatrudnienia kobiet w habitach poruszyła urszulanka s. Jolanta Olech. Przypomniała, że starania trwają od końca lat 90. - Chodzi o przygotowanie wzoru umów i instrukcji do nich. Dlatego, że chcemy, żeby zakonnice pracujące dla instytucji kościelnych były zatrudniane w oparciu o umowę o pracę - wyjaśniała zakonnica.
Ile sióstr ma umowę o pracę? W KWPŻZZ powiedziano nam, że nie powadzi się tego typu statystyk. Na jakiekolwiek liczby czekamy od KEP, która do czasu opublikowania tego artykułu nie odpowiedziała na nasze pytania. Warto jednak wiedzieć, że brak umowy i pensji nie oznacza w tym przypadku braku emerytury.
"Na szczęście jest emerytura minimalna"
Środki na składki emerytalne pochodzą z Funduszu Kościelnego, który zasilany jest z kolei z budżetu państwa. Opłaca je więc nie Kościół, ale my wszyscy, podatnicy. Według raportu NIK z zeszłego roku aż 144 mln z rekordowych w historii 158 mln zł z Funduszu Kościelnego idzie właśnie na emerytury.
Daje to ok. 91 proc. tej zawrotnej kwoty. Dlaczego od tych 158 mln zł można dostać zawrotu głowy? Warto pamiętać, że zasilany z budżetu państwa Fundusz Kościelny w 1990 r. wynosił 2,1 mln zł, a w 1998 r. wzrósł do 30 mln zł. Problem jednak w tym, że jak dowiedzieliśmy się w KWPŻZZ, składka naliczana jest od najniższego wynagrodzenia.
- Jedna z sióstr za 40 lat pracy nawet nie doczekała się tysiąca zł. Ze składek nie udało się tego uzbierać. Na szczęście są przepisy o tej minimalnej emeryturze, którą teraz otrzymuje - mówi nam jedna z sióstr z KWPŻZZ.
Jak dodaje nasza rozmówczyni, w dużo lepszej sytuacji są księża. - Ksiądz może podwyższyć podstawę ubezpieczenia. Oczywiście pieniądze z tacy są nie do ruszenia. Może jednak tak zrobić z pieniędzmi za tzw. intencje mszalne czy pogrzeby. Nie mówię już o księżach pracujących zawodowo - dodaje siostra.
Rzeczywiście, jak już pisaliśmy w WP, księża zatrudnieni w straży granicznej i Biurze Ochrony Rządu otrzymują od 5,4 tys. do ponad 6 tys. zł brutto miesięcznie. Z tego można już uzbierać na emeryturę wyższą od minimalnej.
Ksiądz może liczyć na więcej
Ponadto, jak zapisano w przepisach o emeryturach dla duchownych, daje się im możliwość zadeklarowania innej niż minimalna podstawę wymiaru składek. Siostra zakonna teoretycznie też ma takie prawo, ale tego nie zrobi, bo choć pracuje - pieniędzy nie ma.
- Nawet jeśli pracują za murami, to wszystko oddają zgromadzeniu. O każdą złotówkę muszą się prosić u sióstr przełożonych. Księża z kolei mogą dysponować dość swobodnie tym, co wypracują - mówi money.pl Rafał, były już ksiądz jednej z wrocławskich parafii.
Jak dodaje, z tego samego powodu wysokość świadczeń emerytalnych zakonnic może nie mieć dla nich takiego znaczenia, o ile oczywiście pozostaną w zakonie. - Już na emeryturze też wszystko oddają zgromadzeniu. Sytuacja jest inna, kiedy zdecydują się, podobnie jak ja, opuścić Kościół. Wtedy zostają z niczym - mówi były ksiądz.
Z tą opinią nie chce zgodzić się siostra z KWPŻZZ. - To nieprawda, że nic nie mają, wychodząc ze zgromadzenia. Rzeczywiście, świadectwa pracy nie ma, ale też nie znam zgromadzenia, które nie dałoby byłej siostrze czegoś na start.
Para butów i habit
Inny obraz wyłania się z książki Marty Abramowicz "Zakonnice odchodzą po cichu". Historię wielu kobiet, które zdecydowały się opuścić klasztory, są tu bliźniaczo do siebie podobne. Nie mają żadnych pieniędzy, a do zgromadzenia dostają od 200 do 1000 zł. Mają habit i buty. Nie mają mieszkania, zameldowania i nie mogą nawet liczyć na zasiłek.
A co się dzieję z siostrami, które przechodzą na emeryturę, ale zostają w Kościele? - Emerytki dalej są członkiniami zgromadzenia i jeżeli nie podejmują pracy na zewnątrz, to wykonują jakieś inne zajęcia na rzecz zgromadzenia - mówi siostra z KWPŻZZ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl