Pierwotnie rekompensaty za prąd mieli dostać wszyscy Polacy, niezależnie od dochodu. W lutym światło dzienne ujrzał projekt ustawy, zgodnie z którym z dopłat do rachunków za prąd mogliby skorzystać ci, którzy zużyli w ciągu roku więcej niż 63 kWh energii i mieszczą się I progu podatkowym, czyli ich dochód roczny nie przekroczył kwoty 85 528 zł.
Kiedy projekt trafił do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, tam koncepcja znowu się zmieniła. Aktualna wersja jest taka, że rekompensaty dostaną tylko odbiorcy wrażliwi.
Jak argumentuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska, radykalne zmiany w założeniach do ustawy przedstawionej w lutym br. przez wicepremiera Jacka Sasina są podyktowane polityką energetyczną Polski i UE.
"Dedykujemy szczególne środki na ochronę odbiorcy wrażliwego oraz walkę z ubóstwem energetycznym. Dlatego też projekt w poprzednim kształcie nie będzie kontynuowany" - czytamy w komunikacie przesłanym do redakcji przez resort klimatu i środowiska.
Urzędnicy informują, że intensywnie pracują nad wdrożeniem unijnej dyrektywy w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej. Polska ma czas na jej implementację tylko do 31 grudnia 2020 r.
Projektowane rozwiązania mają mieć charakter systemowy i będą zabezpieczać odbiorców w perspektywie długoterminowej.
"Implementacja europejskich przepisów ma na celu ochronę oraz pomoc osobom najuboższym, dla których zaspokojenie podstawowych potrzeb energetycznych stanowi istotny problem. W ramach wdrożenia przepisów dyrektywy w projektowanych przepisach znajdą się m.in. rozwiązania w zakresie ochrony odbiorców wrażliwych i redukcji ubóstwa energetycznego" – informują urzędnicy.
Pomoc tylko dla najuboższych
Kim są odbiorcy wrażliwi? To osoby najuboższe: podopieczni pomocy społecznej, emeryci, renciści i najsłabiej zarabiający. Oni będą mogli liczyć na finansowe wsparcie państwa. Pozostali muszą dać sobie radę sami.
"Przygotowywany obecnie projekt będzie z pewnością dotyczyć zmian w konstrukcji dodatku energetycznego. Spodziewamy się, że uda się przekazać projekt do konsultacji publicznych jeszcze w listopadzie" – zapowiada resort klimatu.
W Ministerstwie Klimatu i Środowiska ma też powstać Międzyresortowy Zespół ds. ubóstwa energetycznego. "Jego celem będzie przede wszystkim identyfikacja i ocena instrumentów oddziałujących na problem ubóstwa energetycznego oraz przedstawienie rekomendacji dla zwiększenia ich skuteczności w walce ubóstwem energetycznym" – wyjaśnia biuro prasowe.
Na obecny dodatek mało kto się łapie
Jaki sens ma wprowadzanie nowych rekompensat dla najuboższych, skoro w obowiązującej obecnie ustawie Prawo energetyczne wsparcie finansowe dla tzw. odbiorców wrażliwych już istnieje?
Chodzi o to, że z obecnej pomocy mało kto może i chce korzystać. O dodatek energetyczny mogą ubiegać się osoby spełniające kryterium dochodowe dla dodatku mieszkaniowego, tj. dochód nie wyższy niż: 175 proc. najniższej emerytury dla osoby samotnie gospodarującej, albo 125 proc. najniższej emerytury na każdego członka gospodarstwa domowego (obecnie najniższa emerytura wynosi 1200 zł).
Dodatkowym kryterium jest również powierzchnia lokalu, która nie może przekraczać normatywnej powierzchni o więcej niż 30 proc. albo 50 proc., pod warunkiem że udział powierzchni pokoi i kuchni w powierzchni użytkowej tego lokalu nie przekracza 60 proc.
- Ponadto dodatek energetyczny nie jest wysoki i wynosi 11,37 zł/miesiąc dla gospodarstwa domowego prowadzonego przez osobę samotną; 15,80 zł/miesiąc dla gospodarstwa domowego składającego się z 2 do 4 osób, albo 18,96 zł/miesiąc dla gospodarstwa domowego składającego się z co najmniej 5 osób - przypomina Łukasz Batory, partner w Kancelarii BWW, specjalista prawa energetycznego.
Zdaniem prawnika, jeśli ministerstwo klimatu faktycznie przebudowuje dotychczasowy dodatek energetyczny tak, by mogła z niego skorzystać większa liczba beneficjentów i by dopłaty były znacząco wyższe od obecnych, to jest to bardzo dobry kierunek zmian.
Pomoc społeczna, a nie dystrybutorzy prądu
Jeszcze podczas prac nad ustawą o rekompensatach za prąd w resorcie wicepremiera Sasina kancelaria prawna mec. Batorego wnioskowała o zawężenie grupy beneficjentów uprawnionych do uzyskania pomocy i zwiększenie im dopłat.
Przypomnijmy, według wcześniejszych założeń do ustawy państwo miało dopłacić Polakom do rachunków jednorazowo kwotę: 34,08 zł (dla gospodarstw domowych zużywających w roku od 63 do 500 kWh), 82,80 zł (przy zużyciu prądu na poziomie 500 – 1200 kWh), 190,86 zł (1200-2800 kWh) i 306,75 zł (dla tych gospodarstw, które zużyły więcej niż 2800 kWh).
Lutowy projekt wywołał też duże zaniepokojenie spółek obrotu energią. Dystrybutorzy postulowali, by nie angażować ich w rekompensaty. Według zapisów ustawy mieli oni naliczać korekty i odliczać je od rachunków indywidualnych odbiorców, a następnie ubiegać się o zwrot pieniędzy od specjalnie powołanej spółki Skarbu Państwa.
Tymczasem rozszerzenie dodatku energetycznego oznacza, że dystrybucją pomocy dla najuboższych zajmą się już nie dystrybutorzy prądu, ale najprawdopodobniej samorządy.