Mateusz Ratajczak: Branża lotnicza stanęła. Nie zatrzymały się za to inwestycje w infrastrukturę, bo Centralny Port Komunikacyjny ma być budowany, a inne porty lotnicze są remontowane. Tylko czy przypadkiem nie wyrzucamy pieniędzy w błoto? Czy nie trzeba tych inwestycji odłożyć na później?
Dr Łukasz Zaborowski z Instytutu Sobieskiego: Obecny czas sprzyja inwestycjom. Branża budowlana jest stosunkowo mało wrażliwa na stan epidemiczny, w związku z czym być może jest to właściwy moment, żeby ten wysiłek gospodarczy, który możemy teraz podjąć, przeznaczyć właśnie na inwestycje. Tym bardziej że każda inwestycja wymaga czasu i pozwala się przygotować na to, co się dopiero wydarzy.
Oddanie do użytku portu lotniczego w Radomiu to perspektywa jeszcze dwóch lat. Zanim do tego dojdzie, na rynku lotniczym, ale i w całej gospodarce, mogą nadejść spore zmiany. I może się okazać, że właśnie dzięki wykorzystaniu obecnie trudnego czasu na wysiłek rozwojowy, branża będzie gotowa na ponowne otwarcie rynku.
Ale może jeszcze przed pandemią, kiedy ruch na lotniskach był wzmożony, należało się zastanowić, czy jest sens rozbudowywać port w Modlinie albo na Okęciu, czy może stawiać na lotnisko w Radomiu? A teraz widzimy, że nadmiaru ruchu nie ma i trochę nie wiemy, kiedy wróci…
Oczywiście, to prawda. Sytuacja, której teraz doświadczamy, jest zupełnie nowa. Od kilkudziesięciu lat nie przeżywaliśmy jako społeczeństwo takiego kryzysu. Próby przewidywania, co będzie później, jak szybko się to skończy, są szacunkami bardzo uznaniowymi. Sytuacja epidemiczna jest wydarzeniem bez precedensu, ale wydaje mi się, że nie ma powodów, aby nie ufać w odrodzenie rozwoju gospodarczego.
Kryzysy w gospodarce następują okresowo, co kilka lat, z różnych przyczyn. Powody spowolnienia są rożne – mogą wynikać z zaburzeń na rynkach finansowych, czyli poniekąd występować w świecie wirtualnym. Po każdym kryzysie mieliśmy do czynienia z pobudzeniem gospodarki i powrotem na ścieżkę rozwoju. Nie uważam, aby obecna sytuacja miała to uniemożliwić. Z pewnością wrócimy na ścieżkę wzrostu.
To samo dotyczy rynku lotniczego w Polsce – tak przypuszczam. Nadal ma pewne zapasy rozwojowe w stosunku do krajów zachodnich. Coraz szybciej nawiązujemy poziomem rozwoju gospodarczego do czołówki europejskiej. A polski rynek lotniczy był nieco z tyłu w porównaniu do Zachodu, jeśli wierzyć choćby liczbom dotyczącym przemieszczania się pasażerów za pomocą transportu lotniczego na jednego mieszkańca.
Jak należy budować tę infrastrukturę, aby wykorzystywać ją efektywniej w okresie mniejszego ruchu pasażerskiego? I czy jest dobry sposób, aby nie ograniczać jej wyłącznie do lotniska?
Jeśli chodzi o infrastrukturę lotniczą, powinniśmy mieć świadomość, że to infrastruktura transportowa – podobnie jak stacja kolejowa, która jest de facto kosztem dla gospodarki. Mamy oczywiście świadomość, że porty lotnicze działają w innej formule prawnej niż stacje kolejowe, bo taki port jest oddzielnym przedsiębiorstwem. Oczekujemy więc, że będzie przynosił zysk. Ale to tylko kwestia umowy społecznej oraz formy prawnej, jaką przyznaliśmy akurat temu elementowi infrastruktury.
Chcę raz jeszcze podkreślić – infrastruktura transportowa ogólnie jest kosztem. Dlatego nie należy oczekiwać, że ta czy inna spółka sama sobie ze wszystkim poradzi. Na pewno słuszny jest kierunek, aby inwestycję lotniskową, czy w ogóle przestrzeń związaną z transportem lotniczym, wykorzystywać również na inne sposoby, co usprawni dywersyfikację zasobów.
Przykładowo, stacje kolejowe w krajach zachodnich są w tej chwili przebudowywane na galerie handlowe i tworzy się wokół dużo różnego rodzaju usług towarzyszących; to są często nowe centra miast. Z portami lotniczymi jest po tym względem o tyle trudniej, że zazwyczaj nie są zlokalizowane w centrum. Dlatego trudniej wywołać tam zjawiska rozwojowe na wspomnianą skalę. Niemniej, jeśli port lotniczy ma być dużym przedsięwzięciem, warto pomyśleć o takiej inwestycji w kategoriach: airportcity.
W Gdańsku obok portu lotniczego zakończono właśnie budowę dużego obiektu biurowego. Będzie tam więc rozwijana dzielnica biurowa. Podobne koncepcje są rozważne w związku z portem lotniczym w Radomiu. Na pewno należy tę infrastrukturę wykorzystać w taki sposób, aby mogła żyć pod względem gospodarczym, niezależnie od tego, czy akurat lądują tam samoloty, czy nie.
Pojawia się pytanie po co ten Radom? Po co ta inwestycja? I jak sprawić, żeby była ona opłacalna? Czy powinna być obudowana innymi inwestycjami o dużym potencjale gospodarczym?
Zdecydowanie. Tam powstaje nowa inwestycja o ciekawej specyfice urbanistycznej; położona stosunkowo blisko centrum miasta. To będzie najbliżej położone lotnisko, jeśli chodzi o dostęp z samego serca dużego miasta. Między centrum Radomia a lotniskiem leżą tereny przemysłowe, poprzemysłowe; jest tam również trochę terenów otwartych.
To daje możliwości projektowania wszechstronnych koncepcji, jeśli chodzi o zagospodarowanie przestrzeni. Przy nowoczesnych inwestycjach wszelkie plany da się tworzyć od zera. Jednocześnie mamy duże doświadczenie, jeśli chodzi o praktykę kreowania takich inwestycji w innych miastach, gdzie widzimy, jak wykorzystywano tam tereny przylotniskowe.
Mamy zatem szansę dobrze zaprojektować radomski port. Mówię o koncepcjach urbanistycznych, o potencjalnym poszukiwaniu inwestorów, z dużym wyprzedzeniem, ponieważ to lotnisko jest dopiero budowane. Epidemia to, paradoksalnie, szansa. Szansa dla inwestorów, bo dostają – powiedzmy – dwa, trzy lata za darmo na działanie, kiedy rynek jest jeszcze w zastoju, a konkurencja nie może w związku z tym uciec za daleko w zakresie nowych inwestycji.
Materiał powstał przy współpracy z PPL