Członkowie facebookowej grupy "Nowoczesna przedsiębiorczość" gorąco popierają wprowadzenie przez rząd tzw. estońskiego CIT, czyli tamtejszej wersji naszego CIT-u. Z tej całej radości nie zapomnieli jednak wytknąć rządzącym, że skoro już sięgamy po rozwiązania z tego kraju, może warto zapożyczyć coś jeszcze.
"Rząd obiecuje, że od 2021 wprowadzi CIT estoński? Proszę bardzo. Ustawa o CIT liczy w Polsce 267 stron, w Estonii 9" - wypunktowali w jednym z postów. I zachęcają do znacznego uszczuplenia tych przepisów.
- Propagandowo przywłaszcza się nazwę "estoński CIT". Nie wprowadza się jednak prostego, czytelnego rozwiązania, tylko jakąś hybrydę obwarowaną ograniczeniami. Estoński CIT wyrobił sobie markę, ale jest on dobry, bo nieskomplikowany - mówi money.pl Robert Okulski, doradca podatkowy i założyciel grupy "Nowoczesna przedsiębiorczość".
Jak dodaje, setki stron ustaw i interpretacji to ciężka kula u nogi naszego biznesu. Te dotyczące podatku VAT liczą półtora miliona stron. - Przekopywanie się przez przepisy to istny koszmar. Może to zatem dobra okazja, żeby je wreszcie zacząć upraszczać? - pyta retorycznie Okulski.
- Ta dysproporcja w liczbie stron robi wrażenie. Mało tego. Do naszych przepisów należy jeszcze dodać regulacje dotyczące estońskiego CIT-u, które dopiero zostaną zaimplementowane. U nas to będzie jedna z możliwości dla niektórych przedsiębiorców, a w Estonii to system powszechny, więc przepisy są znacznie krócej opisane - mówi Przemysław Pruszyński, ekspert Konfederacji Lewiatan, doradca podatkowy.
Jak dodaje, do końca nie wiadomo, jak będzie to wyglądało w Polsce. - Projekt ma być przedstawiony w lipcu, ale nikt go jeszcze nie widział. Jeśli dziś wprowadzimy w życie jakiś model upraszczający istniejące już przepisy, to trzeba to robić, ale naprawdę to nie jest takie proste - mówi Pruszyński.
Prościej i krócej
Nasz rozmówca odnosi się też do często podnoszonego argumentu: na początku lat 90-tych jakoś doskonale radziliśmy sobie z przepisami podatkowymi, które zajmowały zaledwie kilkanaście stron.
- Gospodarka 30 lat temu wyglądała zupełnie inaczej. Transakcje były prostsze, a otoczenie mniej złożone niż to, z którym mamy teraz do czynienia. Nasze przepisy narosły już tyloma nowymi regulacjami, że odnalezienie jakichś konkretnych zapisów w ustawie rodzi poważne problemy. Te ustawy można by napisać na nowo dużo prostszym językiem - mówi Pruszyński.
Jak dodaje, wielokrotnie współpracował z Ministerstwem Finansów i wie, że w resorcie prowadzono prace nad nowymi ustawami o podatkach dochodowych. - Popieramy takie działania, ale ostatecznie nie wiemy, na jakim są etapie. To by się jednak naprawdę przydało. W PIT i CIT wiele przepisów można uprościć, te, które się dublują, usunąć albo poprawić - mówi ekspert.
O chęć upraszczania przepisów zapytaliśmy Ministerstwo Finansów. Do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
"Nie trzeba tego opisywać"
- Zawsze się zastanawiam nad postulatem prostych podatków, kiedy podpisujemy umowy o transakcjach gospodarczych na 180 czy 200 stronach. Niewątpliwie Estonia jest tu świetnym przykładem. To uproszczenie wynika tam z czystej mechaniki. Jeśli pewnych rzeczy nie opodatkowujemy do danego momentu (czyli właśnie odprowadzenia CIT-u w sytuacji, gdy firma nie wypłaca zysku - przyp. red.), to nie trzeba tego opisywać - mówi Aleksander Kot, ekspert w dziale doradztwa podatkowego firmy Deloitte.
Takie podejście do opisywania prawa opłaca się Estończykom. Według danych Banku Światowego rozliczanie w Estonii podatku CIT trwa średnio 5 godzin, a wszystkich danin - ogółem 50 godzin. Polski przedsiębiorca na CIT poświęcić musi średnio 59 godzin, a rozliczenie wszystkich podatków zajmuje mu 334 godziny.
Dlatego w rankingu Paying Taxes 2019 Estonia zajęła 19., a Polska 69. miejsce. Zestawienie dotyczy oczywiście przyjazności systemu podatkowego. Możemy się w tej klasyfikacji jakoś przesunąć do przodu?
- Gdyby przepisy podatkowe skupiały się na opisaniu najważniejszej zasady, na pryncypiach, a nie próbowały odnieść się do każdej możliwej sytuacji, byłoby dużo łatwiej je stosować - mówi Aleksander Kot.
Przypomnijmy: rząd chce wprowadzić tzw. estoński CIT od stycznia 2021 r. Rozwiązanie pozwoli firmom zapłacić podatek dopiero w momencie wypłaty zysku przez spółkę. Reinwestujący zyski w firmę nie zapłacą nic.
Ten model w Polsce skierowany ma być do małych i średnich spółek kapitałowych, których przychody nie przekraczają 50 mln zł, a także spółek, w których udziałowcami są wyłącznie osoby fizyczne. O innych ograniczeniach przeczytasz tu.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie