Rząd chce wykorzystać okres przyszłorocznej prezydencji w Radzie UE do odsunięcia w czasie i zrewidowania zielonych polityk UE generujących ogromne koszty, takich jak ETS2, Zielony Ład i generalnie cały pakiet Fit for 55. Money.pl dowiedział się, w jakim kierunku miałyby pójść zmiany, o które rząd będzie lobbować w Brukseli.
- Kierunek, w którym zanieczyszczający płaci, jest słuszny, ale ETS2 w obecnej formie jest dla Polski absolutnie nie do przyjęcia - mówi nam Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej. - Dla nas to za duża szkoda - i gospodarcza, i społeczna. Musimy szybko wyjść z zapowiedzią rewizji ETS2, łącznie z podniesieniem tej kwestii na najbliższej Radzie Europejskiej. Najpierw powinniśmy zasygnalizować konieczność zmian, a następnie położyć na stole propozycję modyfikacji - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co chce zmienić polski rząd
Na czym miałyby polegać modyfikacje, o które polski rząd mógłby zabiegać? Na dziś chodziłoby o dwie kwestie. Pierwsza to odsunięcie wejścia w życie systemu handlu emisjami ETS2, który ma objąć transport i mieszkalnictwo w 2027 roku, ale w rządzie pojawiają się postulaty o opóźnienie tego terminu o rok lub dwa lata. Druga sprawa to uwzględnienie różnych "punktów startu" poszczególnych krajów członkowskich i wyznaczenie im indywidualnej ścieżki dochodzenia do określonych celów klimatycznych.
- Można różnie to kształtować, obecne założenie ETS2 jest takie, że przez pierwsze dwa lata maksymalna stawka za wyemitowanie tony CO2 przez budynki mieszkalne wyniesie 45 euro. To dla nas nie do przyjęcia, zwłaszcza że ciągle mamy ok. 3 mln gospodarstw domowych, dla których te zmiany oznaczają podwyżki o 50 proc. To nie do zaakceptowania - słyszymy w rządzie. Kolejny nasz rozmówca zauważa, że maksymalny poziom cen emisji w ETS2, jaki jest przez Polskę do przyjęcia, to około 20 euro.
Szefowa resortu funduszy jest jednym z największych orędowników rewizji ETS2 w rządzie. Do tego stopnia, że - jak sama podkreśla - jej zdaniem temat mógłby być poruszony już na najbliższym szczycie Rady Europejskiej 27-28 czerwca.
Nasz inny rozmówca z rządu nie jest tak optymistyczny. - Nie ma szans, by to ruszyć na najbliższej Radzie - mówi. Na razie tematem numer jeden w UE i tak są powyborcze kwestie personalne, przede wszystkim wybór nowego składu Komisji Europejskiej.
Nie tylko ETS2
Także nasz kolejny rozmówca, dobrze zorientowany w bieżącej tematyce unijnej, uważa, że szanse na to, by sprawa została poruszona na najbliższej Radzie, są nikłe. Wskazuje natomiast, że problem jest szerszy niż tylko ETS2, a swoista krucjata Polski w sprawie zielonych polityk Unii Europejskiej będzie po pierwsze szerzej zakrojona (bo dotyczyć ma nie tylko ETS2, ale też pakietu Fit for 55), a po drugie będzie to proces rozłożony w czasie.
- Pamiętajmy o tym, że ETS2 wchodzi w życie 1 stycznia 2027 roku. Jeżeli mówimy o poważnych obciążeniach, będziemy mieli de facto dyskusję na temat przyszłości polityki klimatycznej na początku przyszłego roku, w trakcie polskiej prezydencji - twierdzi nasz rozmówca. Jak dodaje, Polska "nie jest jedynym krajem, który się nad tym zastanawia". Wskazuje, że zainteresowana tym może być także Francja. Podkreśla także, że wynik ostatnich wyborów europejskich pokazuje, że zielone ugrupowania straciły mandaty.
- Sygnał, który płynie z tych wyborów, jest taki, że trzeba ściągnąć wodze. Przyjrzenie się Zielonemu Ładowi jest jednym z wyzwań, natomiast to jeszcze nie jest moment decyzji - podkreśla nasz rozmówca. Jednym z warunków jest to, by powstała nowa Komisja Europejska, bowiem to ona będzie faktycznym partnerem do rozmów o korektach w Fit for 55.
W rządzie na ten moment sprawa ETS2 i generalnie transformacji energetycznej poruszana jest co najmniej dwutorowo. Po pierwsze w ramach bilateralnych rozmów na linii resort funduszy-resort klimatu. Obu ministerstwom szefują jednak polityczki wywodzące się z Polski 2050 Szymona Hołowni. Dlatego bardziej reprezentatywnym gremium pod tym kątem jest Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, na którego czele stoi minister finansów Andrzej Domański i na który przychodzą przedstawiciele innych resortów, także koalicyjnych.
Minister finansów: transformację trzeba przyspieszyć
Najbliższe posiedzenie KERM planowane jest na tę środę, a z naszych rozmów wynika, że już wcześniej poruszany był tam temat transformacji energetycznej. - Ministrowie, zwłaszcza ci odpowiedzialni za obszary związane z transformacją, muszą wiedzieć, jaki jest stan finansów państwa i jego możliwości. Chodzi np. o to, że wydzielenie aktywów węglowych, nad którym pracuje resort przemysłu, nie może się odbyć kosztem budżetu - powiedział niedawno w rozmowie z money.pl minister finansów Andrzej Domański.
Jego zdaniem, jeśli chodzi o transformację energetyczną, to nadszedł moment, żeby "przyspieszyć". - Bez tego cała dyskusja o rosnących inwestycjach firm jest nierealna. Dlatego będziemy rozmawiać o transformacji, by ministrowie zdawali sobie sprawę, w którym miejscu tego procesu jesteśmy - zastrzegł Domański.
Pewne korekty dotyczące polityki klimatycznej już stały się faktem. Po pierwsze, złagodzono niektóre wymogi dotyczące rolnictwa, np. ugorowania, co stało się jeszcze przed wyborami do PE. Po drugie, wykasowano polski kamień milowy z KPO, który zakładał wprowadzenie opłaty od samochodów spalinowych. W zamian mają się pojawić dopłaty do ceny elektrycznych aut osobowych.
Fit for 55 to pakiet rozwiązań, których celem jest redukcja emisji w UE o 55 proc. do 2030 r. Zakłada on m.in. objęcie transportu i budownictwa systemem uprawnień do emisji, czyli właśnie ETS2, powołanie Społecznego Funduszu Klimatycznego, którego celem jest amortyzowanie kosztów dla m.in. gospodarstw domowych czy najmniejszych firm, zaostrzenie norm emisji w transporcie czy wprowadzenie granicznej opłaty węglowej (CBAM).
W zeszłym tygodniu opublikowany został raport autorstwa Wandy Buk, wiceprezes PGE w latach 2020-2024, a wcześniej wiceminister cyfryzacji w rządzie PiS, oraz Marcina Izdebskiego z Fundacji Republikańskiej, wcześniej dyrektora w Ministerstwie Aktywów Państwowych - z którego wynika, że wskutek wejścia w życie systemu ETS2 przeciętna polska rodzina, która ogrzewa dom gazem, będzie musiała wyłożyć w latach 2027-2030 r. łącznie dodatkowe 6,3 tys. zł, a w latach 2027-2035 łącznie już ponad 24 tys. zł. Z kolei w przypadku węgla dodatkowe wydatki wzrosną o 10,3 tys. zł w pierwszym okresie i o około 39 tys. zł w okresie późniejszym.
Tomasz Żółciak, Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl