Leroy Merlin nie zamierza zawiesić działalności w Rosji, mimo że żołnierze tego kraju dopuszczają się ludobójstwa w Ukrainie. Francuska sieć idzie całkowicie pod prąd i zamiast przyłączyć się do światowych sankcji, woli uciszać krytykę w sieci.
Sprzeciw polskich konsumentów
Sieć sklepów wszelkimi sposobami stara się blokować krytyczne głosy: czy to poprzez usuwanie nieprzychylnych sobie komentarzy, czy też poprzez zgłaszanie krytykujących ją profili i osób. Firma też odcięła ukraińskich pracowników od sieci korporacyjnej; usunęła też swoje profile z ukraińskich mediów społecznościowych.
Taka postawa budzi sprzeciw całego zachodniego świata. Oryginalny sposób na jego wyrażenie znalazł artysta-plastyk Bartłomiej Kiełbowicz. Zaprojektował on kilka naklejek przypominających sklepowe etykiety Leroy Merlin. Obok standardowego opisu produktu i jego ceny, znajdują się na nich informacje o tym, że Rosja dopuszcza się ludobójstwa na obywatelach Ukrainy - informuje portal wirtualnemedia.pl.
Na etykietach znajdują się m.in. napisy: "kupując ten produkt, finansujesz ludobójstwo w Ukrainie", "do zabijania", "pojemnik na zwłoki" czy "Leroy Merlin wspiera rosyjską inwazję".
Każdy może wydrukować etykiety i dołączyć do artysty w podmienianiu oryginalnych w sklepach. - I to już się dzieje, akcja przerosła moje najśmielsze oczekiwania, przez moment miałem zablokowaną stronę, z której można pobierać te grafiki - opowiada Bartłomiej Kiełbowicz w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl.
W życiu wymyśliłem już wiele wirali, ale ten rozchodzi się nadzwyczajnie - dodaje artysta.
Leroy Merlin nigdzie się nie rusza
"Rzeczpospolita" informowała, że sklepy należące do francuskiej firmy nie tylko nie mają zamiaru zamknąć swoich placówek, ale wręcz planują wykorzystać sytuację, że ich konkurencja przyłączyła się do sankcji. Leroy Merlin chce zwiększyć dostawy do Rosji.
Rzecznik Leroy Merlin miał stwierdzić, że sieć ma w Rosji 112 sklepów i nie zamierza ich zamknąć.
W money.pl opisywaliśmy już, że pozostaniu francuskich firm w Rosji (nadal działają tam m.in. Auchan, Danone, a także do niedawna Renault oraz Decathlon - choć ci ostatni zawiesili działalność ze względu na przerwane dostawy) sprzyja francuski rząd. Koncerny z tego państwa sporo zainwestowały w rosyjski rynek po inwazji tego kraju na Krym i teraz obawiają się utraty miliardów tam zainwestowanych.