Jeden z bohaterów tekstu "Gazety Wyborczej" na temat problemów z transmisją meczów ME 2020 opowiada o 15-sekundowym opóźnieniu. Tyle dzieliło wrzask radości od sąsiadów, do momentu gdy na jej telewizorze Lewandowski zdobył gola.
Jak podaje "GW", to problem dość powszechny. Wielu kibiców przed telewizorami zapewne już to zauważyło. Pytanie, jakie są tego przyczyny. Przecież wszyscy oglądają ten sam kanał telewizyjny.
Jak przekonuje Janusz Sulisz, redaktor naczelny Magazynu SAT Kurier, winny jest kiepski przekaz Telewizji Polskiej. - Za dwa miliardy z naszych podatków powinni poprawić się w tym temacie - mówi na łamach gazety.
Jednak to może nie być tak proste. Przecież mecz można oglądać dzięki telewizji naziemnej, antenie satelitarnej. Można też korzystać z kablówki lub internetu.
Jak się okazuje, najwolniejszy jest przekaz satelitarny. Wiele też zależy od operatora, który dostarcza sygnał. Gazecie nie udało się jednak otrzymać wyjaśnień od Netii i UPC.
Zaszczepieni wjadą do Egiptu bez testu PCR
Skora do rozmowy była jedynie firma Emitel, która współpracuje z TVP pod względem technicznym przy transmisji sygnału z Euro 2020.
Jej zdaniem na opóźnienia mają wpływ czasy kodowania i transmisji. Różni operatorzy stosują różne urządzenia do kodowania i tu sygnał po raz pierwszy zaczyna się różnic w czasie.
Potem dokłada się do tego jeszcze łącze satelitarne. Według Emitela właściciel dekodera satelitarnego lub kablówki gola usłyszy później niż kibic korzystający z telewizji naziemnej.