Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marta Bellon
Marta Bellon
|
aktualizacja

Europa chce zerwać energetyczne więzy z Rosją. Wojna otwiera oczy

Podziel się:

Rozpoczęcie wojny na Ukrainie otrzeźwiło tych polityków i decydentów, którzy do tej pory akceptowali fakt, że Europa w dużym stopniu wciąż uzależniona jest od dostaw surowców z Rosji. Na razie mówi się przede wszystkim o tym, by rosyjskiego importera zastąpić innymi, ale pojawiają się też głosy, które budzą nadzieję nie tylko na szybsze odcięcie się od Rosji, ale i od paliw kopalnych.

Europa chce zerwać energetyczne więzy z Rosją. Wojna otwiera oczy
Wiele krajów europejskich w dużym stopniu nadal uzależnionych jest od surowców z Rosji. To ma się zmienić. (Getty Images, Andrey Rudakov, Bloomberg)

Od lat nic tak nie zbliżyło i nie skłoniło Europy do zjednoczenia, co wojna na Ukrainie i agresja Rosji. Zjednoczenia nie tylko wokół sprawy Ukrainy, ale i tego, że Europa powinna uniezależnić się od Rosji, przede wszystkim energetycznie. Odkąd Rosja rozpoczęła wojnę, a kraje zachodnie zaczęły ogłaszać kolejne sankcje, jednym ze zmartwień Europy jest to, czy i na jak długo Kreml przykręci kurek z gazem i jak zachowa się wobec pozostałych dostarczanych Europie surowców.

Europa wciąż uzależniona od rosyjskich surowców

Fakt, że Europa wciąż jest uzależniona od paliw kopalnych i w dużym stopniu polega na gazie, węglu i ropie płynących z Rosji, utrudnia jej podjęcie decyzji, które mogłyby uderzyć Rosję tam, gdzie boli najbardziej. Teraz za każdym razem UE musi kalkulować, jak dane działanie wpłynie na gospodarki krajów Wspólnoty. Gdyby zależność od Rosji była mniejsza, pewne decyzje można by podejmować szybciej, bo ich wpływ nie byłby aż tak destrukcyjny dla Europy. Najlepiej widać to na przykładzie gazu.

"Europa importuje rocznie około 400 mld metrów sześciennych gazu ziemnego. Rosja dostarcza ok. 175-200 mld metrów sześciennych. Niezwykle trudno to zastąpić, dlatego przywódcy UE wahają się, czy objąć sankcjami sektor energetyczny" – zwrócił niedawno uwagę Philipp Heimberger, ekonomista z Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Studiów Ekonomicznych.

Widać jednak wyraźnie, że rozpoczęcie przez Władimira Putina wojny na kontynencie europejskim, który wciąż pamięta koszmar wojny światowej, wielu politykom i decydentom otworzyło oczy. Nie jest wykluczone, że Putin zmotywuje Europę do przyspieszenia transformacji energetycznej, niektórych nawet bardziej niż wisząca nad nami – ale dla wielu wciąż trudna do wyobrażenia – katastrofa klimatyczna.

Niemcy zmieniają kurs, mówią o "energii wolności"

Niemiecki minister finansów Christian Lindner, podczas specjalnego posiedzenia Bundestagu na temat inwazji na Ukrainę, poszedł nawet tak daleko, że energię ze źródeł odnawialnych nazwał "energią wolności".

Energia ze źródeł odnawialnych nie tylko przyczynia się do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego i (stabilności - przyp. red.) dostaw energii. Odnawialne źródła energii uwalniają nas od zależności (od innych). OZE to zatem energia wolności. Stawiamy na energię wolności – mówił Lindner.

To ważne słowa, jeśli weźmie się pod uwagę, że to właśnie Niemcy były zwolennikiem traktowania Rosji po partnersku i do niedawna były zdeterminowane, żeby doprowadzić do końca budowę, a następnie uruchomić gazociąg Nord Stream 2. Co więcej, to Niemcy mają bardzo wiele do stracenia, jeśli Moskwa zdecyduje się zastosować wobec Europy szantaż energetyczny. Ponad połowa importowanego przez ten kraj gazu pochodzi z Rosji, podobnie jest z węglem (prawie 50 proc.), a jeśli chodzi o ropę naftową, to Rosja dostarcza naszym zachodnim sąsiadom ok. 42 proc. tego importowanego surowca. Warto też wspomnieć, że właścicielem ok. 30 proc. wszystkich pojemności magazynowych w Niemczech jest rosyjski Gazprom.

Zobacz także: Gospodarcza "broń atomowa". "Rosja sobie poradzi, ale jakim kosztem?"

Polska również ma z tym problem. Udział Rosji w imporcie węgla do naszego kraju w 2020 r. sięgał ok. 70 proc. Zdecydowanie lepiej idzie nam z uniezależnieniem się od rosyjskiego gazu. W 2020 r. import tego paliwa z Rosji zmniejszył się do 55 proc., podczas gdy w latach 90. było to 100 proc. Ten udział będzie się nadal zmniejszał, dzięki kilku istotnym inwestycjom, jak chociażby Baltic Pipe, co od momentu eskalacji konfliktu na Ukrainie mocno podkreślają przedstawiciele obozu rządzącego.

We wtorek ogłoszono, że Duńska Agencja Ochrony Środowiska wydała nowe pozwolenie środowiskowe dla Baltic Pipe na tych odcinkach gazociągu, których budowa od 2021 r. była wstrzymana. Prace mają ruszyć niezwłocznie. To kluczowa inwestycja dla Polski. Tym gazociągiem już od października 2022 r. ma płynąć do nas gaz z Norwegii.

Rzecznik rządu Piotr Müller po tym, jak Rosja wkroczyła na Ukrainę, zadeklarował, że Polska nie będzie importowała rosyjskiego węgla. Kiedy i co w zamian – tych szczegółów jednak nie podał. Premier Morawiecki we wtorek wezwał zaś do embargo na rosyjski węgiel, ale również nie wskazywał, czym można by go zastąpić.

Według think tanku Forum Energii, odejście od importu węgla z Rosji do Polski w tym sezonie byłoby możliwe. Jeśli chodzi o gaz, to potrzebujemy na to kilku miesięcy, a najtrudniej będzie odciąć się od rosyjskich dostaw ropy.

Eliminacja rosyjskiego węgla z Polski, przy odpowiednim przygotowaniu, nie powinna zagrozić bezpieczeństwu dostaw ciepła, a tym bardziej energii elektrycznej. Można założyć, że większość gospodarstw domowych posiada zapasy węgla. Ciepłownie mają ustawowy obowiązek utrzymywania zapasów na co najmniej 30 dni. Temperatury są łagodne, za chwilę koniec sezonu grzewczego. Większym wyzwaniem będzie zapewnienie stabilnych dostaw ciepła i energii elektrycznej przyszłej zimy – oceniają analitycy Forum Energii.

Przewidują, że czekają nas długie miesiące – jeżeli nie lata – bardzo wysokich cen surowców. "Dlatego znacząco trzeba przyśpieszyć transformację energetyczną w stronę odnawialnych źródeł. Tutaj piszemy o Polsce, ale ta dyskusja musi się odbyć w całej UE" – wskazują eksperci Forum Energii w analizie. Ich zdaniem w obliczu wojny na Ukrainie musi wykuć się nowa, odważna strategia energetyczna Unii Europejskiej.

Takich głosów jest więcej. Daniel Kammen, ekspert ds. energii z uniwersytetu UC Berkley, wskazuje, że Europa najwyraźniej potrzebowała większej motywacji niż zmiana klimatu do tego, by "przeciąć gazowy węzeł gordyjski z Rosją".

Całe to mówienie o tym, jak tanie są odnawialne źródła energii i jak szybko spadają ceny magazynowania energii, nie było wystarczającą motywacją, gdy stawką był »tylko« klimat. Teraz stawką jest suwerenność Europy – podkreśla Kammen w rozmowie z amerykańskim dziennikiem "Los Angeles Times".

Szefowa PE: Europa nie może być zależna od autokratów

Strategia ta będzie jednak w dużej mierze zależna m.in. od Niemiec. Jak pisaliśmy już w money.pl, po inwazji Rosji na Ukrainę niemiecki rząd ogłosił kilka decyzji, które mają jeden cel wesprzeć dywersyfikację grona dostawców gazu i zmniejszyć w ten sposób uzależnienie od Rosji. Na specjalnym posiedzeniu Bundestagu w niedzielę kanclerz Olaf Scholz oświadczył, że rząd zamierza:

  • prawnie zagwarantować krajowe rezerwy gazu i węgla kamiennego;
  • zwiększyć możliwości magazynowania gazu o 2 mld metrów sześciennych;
  • w kilkanaście miesięcy wybudować dwa nowe gazoporty.

Część z tych planów nie jest zupełnie nowa, ale jak dotąd Niemcy nie miały wystarczającej determinacji, by je zrealizować.

Niemcy zaczęły się też wypowiadać nieco cieplej o energetyce jądrowej, którą przekreśliły w 2002 r., a następnie w 2011 r. (w tym roku zamknięte mają zostać trzy ostatnie elektrownie jądrowe w tym kraju).

Podobne głosy o konieczności zerwania rosyjskich więzów słychać nie tylko w Berlinie. "Europa nie może być dalej zależna od gazu z Kremla. Musimy podwoić wysiłki na rzecz dywersyfikacji naszych systemów energetycznych tak, by Europa nie była uzależniona od autokratów. Dzięki temu nasze bezpieczeństwo energetyczne będzie miało mocniejsze podstawy" – mówiła we wtorek przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola.

Uniezależnienie się od Rosji ma znaczenie nie tylko w kontekście wspomnianych wyżej decyzji dotyczących sankcji czy – jeśli Europa pójdzie faktycznie w kierunku OZE i atomu, a nie paliw kopalnych – w kontekście powstrzymania ocieplania się planety. "Wiarygodne kalkulacje brytyjskie wykazały, że z opłaty za zatankowanie jednego średniej wielkości baku samochodowego jakimkolwiek paliwem płynnym ok. 7 funtów (ok. 40 zł przyp. red.) trafia na rosyjskie wydatki zbrojeniowe" – wskazywał niedawno były minister gospodarki Piotr Woźniak w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
energia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl