Dziennik "El Pais" zauważa, że Europa już odczuwa skutki narastającego konfliktu między Rosją a NATO (reprezentowanym w negocjacjach przez Stany Zjednoczone) o przyszłość Ukrainy. Jak? W postaci rosnących cen gazu ziemnego w Unii Europejskiej.
Europa uzależniona od rosyjskiego gazu
Madrycka gazeta podkreśla, że obecnie Europa obawia się, że następstwem inwazji na Ukrainę będą nie tylko dalsze wzrosty cen dostaw, ale w ogóle ich ograniczenie. "El Pais" zauważa, że przeszło 40 proc. błękitnego paliwa, którym dysponują państwa UE, pochodzi właśnie z Rosji.
Gdyby doszło do wojny na Ukrainie, to - zdaniem gazety - Kreml ograniczyłby całkowicie dostawy gazu do tego kraju. Co innego, jednak jeżeli chodzi państwa UE.
W tym wypadku dziennik nie spodziewa się, by Moskwa drastycznie ograniczyła dostawy. Wszystko dlatego, że w takim wypadku rykoszetem dostałby budżet państwa, w którym 45 proc. wpływów to właśnie dochody z dostaw gazu.
W sobotę na możliwość pojawienia się chaosu w dostawach rosyjskiego gazu ziemnego do Unii wskazuje też portal 20 Minutos. Twierdzi, że inwazja Moskwy na Ukrainę może doprowadzić do zakłóceń w przesyle tego surowca na Zachód.
Portal również wskazuje na zbyt duże uzależnienie UE od gazu z Rosji i Algierii oraz na fakt niewielkich - zdaniem 20 Minutos - inwestycji w Europie w energię ze źródeł odnawialnych.
USA chcą zmniejszyć wpływ Rosji
20 Minutos zwraca uwagę też, że choć Europa i Algieria są uzależnione od rosyjskich dostaw, to jednak kilka państw UE podjęło własną inicjatywę, by zabezpieczyć swoje interesy. Kraje te - m.in. Hiszpania - zdecydowały się na zwiększenie odbioru skroplonego gazu ziemnego z UE.
Problem potencjalnego rozgrywania Europy dostawami gazu dostrzegają też politycy za Oceanem. Aby zmniejszyć ewentualne szkody, wynikające z potencjalnego ograniczenia eksportu rosyjskiego gazu do Europy, specjalny doradca Departamentu Stanu ds. bezpieczeństwa energetycznego Amos Hochstein odbył rozmowy z firmami z sektora gazowego, które miały dotyczyć "zakresu planów ewentualnościowych".
Według nieoficjalnych doniesień chodzi o dodatkowe dostawy skroplonego gazu LNG m.in. z krajów Bliskiego Wschodu, w tym Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.