Unijni ekonomiści wzięli pod lupę wszystkie kraje UE i opublikowali prognozy gospodarcze na ten i przyszły rok.
"PKB wzrośnie o 4,8 proc. w 2021 roku i 4,5 proc. w 2022 zarówno w UE, jak i w strefie euro. Przewiduje się, że wielkość produkcji powróci do poziomu sprzed kryzysu w ostatnim kwartale 2021, czyli o jeden kwartał wcześniej niż przewidywano w wiosennej prognozie dla strefy euro" - czytamy w najnowszym raporcie Komisji Europejskiej.
Jednakże - jak podkreślają eksperci - działalność gospodarcza na koniec przyszłego roku pozostanie o około 1 proc. niższa od poziomu, którego oczekiwano w tym czasie przed wybuchem pandemii.
"Tempo ożywienia gospodarczego będzie się znacznie różnić w poszczególnych państwach członkowskich. Oczekuje się, że w niektórych krajach produkcja powróci do poziomu sprzed pandemii do trzeciego kwartału 2021, ale innym zajmie to więcej czasu" - wskazano w raporcie.
Gdzie jesteśmy? Morawiecki przegrywa z Tuskiem
Jak na tle innych wypadają prognozy dla Polski? Przed pandemią byliśmy jednym z liderów wzrostu PKB. Tak było też w poprzednim kryzysie, gdy premierem był Donald Tusk, który chwalił się nawet, że jesteśmy zieloną wyspą.
Rok temu premier Mateusz Morawiecki pokazywał statystyki, mówiące o najłagodniejszym przechodzeniu przez kryzys. I miał rację. Tyle tylko, że teraz prognozy sugerują, że w tym roku będziemy w statystykach zwykłym średniakiem.
Najnowsze szacunki mówią o wzroście polskiej gospodarki w tym roku na poziomie 4,8 proc. To dokładnie średnia prognoz dla wszystkich krajów UE. Powyżej średniej ma być dynamika wzrostu PKB Polski dopiero w kolejnym roku (5,2 proc.).
Z jednej strony, pozytywne jest, że w ciągu trzech miesięcy KE podniosła prognozy dla Polski na 2021 rok - wcześniej PKB miało wzrosnąć o 4 proc. Jednak jednocześnie obniżone zostały szacunki na 2022 rok - o 0,2 pkt. proc.
Liderami pod względem odbicia gospodarczego w tym roku mają być Rumunia i Irlandia. Gospodarki tych krajów mają szansę na ponad 7-procentowy wzrost. Zwyżkę PKB na szóstkę powinny zaliczyć: Węgry, Hiszpania i Francja.
Wyżej od Polski w prognozach PKB plasują się też m.in.: Słowacja, Słowenia, Chorwacja i Estonia.
Zdecydowanie najmniejsze odbicie odnotuje Finlandia i Dania (do 3 proc.). Niewiele szybciej wzrośnie PKB w Holandii i Niemczech.
W górę rankingu najszybciej rosnących gospodarek Polska powinna iść od kolejnego roku. Choć dalej szacowane przez KE 5,2 proc. wzrostu PKB będzie bliższe średniej unijnej (4,5 proc.) niż najlepszych wyników Hiszpanii, Grecji czy Łotwy.
Wzrost oparty na konsumpcji
"Po łagodnym spadku aktywności gospodarczej pod koniec 2020 roku, Polska rozpoczęła 2021 rok na mocnych podstawach ekonomicznych" - ocena KE.
Unijni urzędnicy oczekują, że ożywienie nabierze tempa w drugim i trzecim kwartale w miarę stopniowego znoszenia ograniczeń działalności gospodarczej.
Oceniają, że konsumpcję prywatną będzie wspierać rosnące zaufanie konsumentów oraz wydatkowanie zgromadzonych oszczędności gospodarstw domowych. Oczekują również, że inwestycje prywatne pozostaną dynamiczne dzięki lepszym nastrojom biznesowym, inwestycjom z Funduszu Odbudowy oraz niskim kosztom kredytów, które prawdopodobnie będą również wspierać ożywienie w budowlance.
Unijni eksperci oczekują silnego ożywienia zarówno eksportu, jak i importu w latach 2021 i 2022. Jednak po gwałtownym spadku w 2020 roku, import będzie rósł szybciej niż eksport.
Co z cenami? KE dostrzega problem wyraźnego wzrostu inflacji w pierwszej połowie 2021 roku z powodu wyższych cen energii, zakłóceń w łańcuchu dostaw i zwiększonych kosztów przedsiębiorstw.
Prognozuje, że średnio w całym tym roku ceny będą o 4,2 proc. wyższe niż rok wcześniej. W kolejnym podwyżki nieco spowolnią, ale tylko do 3,1 proc.